W marcu wzrosty na naszej giełdzie nieco wyhamowały. Jednak hossa wcale nie chce umierać i ogłaszanie jej końca wydaje się przedwczesne.
Na początku chciałbym wrócić do mojej strategii giełdowej na 2017 r. opublikowanej pod koniec ubiegłego roku. Przedstawiłem w niej tezę, że w pozytywnym scenariuszu z analizy technicznej wynika, że WIG20 powinien wybić się nad 2000 punktów i dotrzeć gdzieś ponad 2300 punktów.
Plan udało się zrealizować w stu procentach, a rynek osiągnął tegoroczny szczyt dwa tygodnie temu na poziomie 2308,92 punktów.
Aby powiększyć wykresy w artykule, należy w nie kliknąć.
Data 17 marca nie jest wcale przypadkowa. Akurat tego dnia wygasała seria kontraktów terminowych na indeksy, a wagę sesji podkreślają wyraźnie wyższe obroty.
Od tamtej pory obroty na GPW wyraźnie spadły, a indeks zaczął osuwać się w stronę wsparć. Obecnie WIG20 broni się przed wyraźniejszym zejściem poniżej 2200 punktów, co potencjalne oznacza zjazd o półkę niżej w okolice 2100 punktów.
Czy to coś niebezpiecznego?