Wolność finansowa to często mgliste marzenie wielu osób. W takim razie zacznijmy od próby jej zdefiniowania - dla mnie wolność finansowa oznacza taki stan, w którym nie musisz pracować zarobkowo do końca życia.
Owszem, możesz, jeśli chcesz, ale nie musisz. To istotna różnica.
|
Fot. SuzyT |
Trudność polega na tym, że po pierwsze, nie wiemy dokładnie, jak długo będziemy żyli, a po drugie, ile faktycznie będziemy potrzebowali pieniędzy w przyszłości. Niełatwo prognozować inflację za 10 czy 20 lat, podobnie, jak nasze przyszłe potrzeby. Poza tym poważna choroba potrafi skutecznie storpedować najpiękniejsze plany.
Z tych powodów warto w naszych szacunkach dorzucić jakąś rezerwę na wypadek błędu.
Jeżeli zakładamy, że zadowala nas styl życia, w którym wydajemy średnio 5 000 zł miesięcznie, potrzebujemy 60 000 zł rocznie. Jeżeli dołożymy kolejny warunek: 3 procent zysku netto powyżej inflacji, oznacza on kapitał o wartości 2 mln zł. Niemało. A trzeba jeszcze dołożyć jakiś margines błędu, czyli z 2 mln robi się już 2,5 czy nawet 3 mln zł.
Oczywiście kapitał może być mniejszy, jeśli osiągamy wyższą stopę zwrotu lub jeśli nie planujemy go zachować, tylko docelowo przejeść.
Mimo tych zastrzeżeń i sporej dawki niepewności,
zachęcam wszystkich do wykonania takiego obliczenia.
Jeśli zdefiniujesz cel finansowy wyrażony konkretną kwotą, łatwiej do niego dążyć, niż do bliżej nieokreślonej, mglistej "wolności finansowej."