Przyznam się, że jedną z metod inwestowania, o których nie mam zielonego pojęcia jest astrologia finansowa. W Polsce między innymi stara się ją propagować Wojtek. W sumie jestem raczej nastawiony sceptycznie, ale jeśli w ten sposób zarabia się pieniądze na rynku, to czemu negować taką metodę?
W USA gwiazdą ostatnich miesięcy jest Arch Crawford. W tym roku uzyskał stopę zwrotu ponad 40% przez większość spadków siedząc w obozie misiów. Crawford posługuje się pomocniczo właśnie astrologią. Jego zdaniem po spadkach do 17.12, czyli wczoraj czeka nas teraz ostry rajd na północ aż do niemal końca stycznia, a po korekcie w lutym, następna fala wzrostowa do lata. Przyznam, że brzmi to dla mnie dość tajemniczo i jako osoba małej wiary poczekam czy prognoza się sprawdzi. Moim zdaniem nikt nie potrafi tak do końca przewidywać ruchów rynku, tylko mówimy o prawdopodobnych scenariuszach. Jeśli ktoś wierzy Crawfordowi pewnie idealny moment na zakupy na naszym rynku będzie miał w piątek w momencie wygasania opcji i kontraktów, czyli pod koniec sesji.
Cały czas zastanawiam się co zrobię i na razie odrzuciłem zakupy akcji, bo nie wierzę w fundamentalny charakter ewentualnej zwyżki. Pozostają pochodne i kwestia użytych instrumentów. Idealne byłyby opcje, ale ze względu na znacznie większą zmienność rynków od normalnej, ich ceny są moim zdaniem zawyżone, i to znacznie. Zostają futures na akcje i indeksy. Na razie nie czuję jeszcze presji, bo założenia na ten rok wykonane, lecz kto stoi w miejscu ten się cofa i trzeba się w Święta zastanowić co dalej z portfelem, bo na samych lokatach to on nie urośnie za wiele.