Niestety nie mam czasu na szczegółowe analizy, a przecież trwa wysyp raportów kwartalnych. Doszedłem do dziwnego momentu, kiedy więcej czasu zajmuje mi pisanie i przygotowanie do niego niż inwestowanie. Aż tak bardzo na razie mi to nie przeszkadza, bo praktycznie jedynie co zrobiłbym, gdybym nie współpracował z o2.pl to testował forex. Od razu zaznaczam, że nie interesują mnie ruchy w obrębie jednego dnia z prozaicznego powodu – łatwiej wychwycić trendy długoterminowe i na nich zarabiać. Giełda na razie nie daje powodów do kupowania przeze mnie akcji poza spekulacjami za parę k.
Przejdźmy do tytułowego pytania. Nie wiem ile spółek spełnia te kryteria, ale może ktoś sam już nad tym pracuje i podrzuci jakiś typek w komentarzach, obojętnie czy ma te akcje w portfelu, czy nie. Przed nami ciężkie czasy i raczej należy omijać przelewarowane spółki, o pięknych planach, bez gotówki w kasie. Zysk z akcji dla pojedynczego inwestora pochodzi z dywidendy oraz wzrostu kursu. Zatem na początek szukamy spółek wypłacających dywidendy – reszta out. Kolejne kryterium: zadłużenie/ kapitał własny 10% i mniej.
Następne – przepływy gotówkowe większe od zera. Kto traci teraz gotówkę, będzie miał jeszcze większe kłopoty w kolejnych kwartałach. Trzeba uważać też na takie jednostkowe zdarzenia jak nowa emisja czy sprzedaż jakichś nieruchomości. Dalej patrzymy na to ile jest tej gotówki – musi być więcej niż 10% wartości akcji (dzielimy ilość gotówki przez kapitalizację rynkową wg bieżących cen). Oczywiście to jest taka szybka analiza fundamentalna na ciężkie czasy, która nie jest końcem ale dopiero początkiem. Później sprawdzamy sprzedaż, zysk, wreszcie wykresy. Te ostatnie są raczej zniechęcające, więc raczej chodzi o selekcję akcji niż konkretne zakupy już teraz.
Wszelkie uwagi mile widziane.
Na razie najlepsza prywatna strategia to spłata zobowiązań, gromadzenie gotówki i spokojne czekanie. Dziś czytałem o dość ponurym Cleveland w stanie Ohio. Mediana ceny domu wynosi tam 105 000 $, czyli około 300 000 zł. Miasto liczy jakieś 800 000 mieszkańców. Ciekawe w czym jest lepsze dużo mniejsze mieszkanie w wielkiej płycie w biednym kraju w środku Europy? Dobre, bo polskie to trochę mało.
W Filadelfii kupimy przeciętnie dom za jakieś 700k zł, a w Denver 600 ...