Już tylko godziny dzielą nas od referendum w Wielkiej Brytanii, kiedy podwładni Królowej zadecydują, czy chcą pozostać w Unii Europejskiej.
Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle Brytyjczycy będą głosowali 23 czerwca.
To sprawka Davida Camerona, który w kampanii wyborczej stwierdził, że poprzednie referendum na ten temat w Wlk. Brytanii odbyło się w 1976 roku, a od tamtej pory nastąpiły tak duże zmiany, że obywatele powinni znowu mieć prawo wypowiedzieć się w tym kluczowym temacie.
Sprawca zamieszania - David Cameron |
Referendum potrwa od godziny 7 do godz. 22 czasu lokalnego, czyli od 8 do 23 w Polsce. Pierwsze sondaże powyborcze pojawią się w czwartek późnym wieczorem, a wyniki poznamy w piątek. Już w piątkowy poranek powinno być wiadomo, kto wygrał, nawet bez pełnych rezultatów.
Jakie są szanse na Brexit?
Brexit = Britain + exit
Według najnowszych sondaży szanse są bardzo wyrównane, z lekką przewagą zwolenników pozostania Wlk. Brytanii w Unii, którym na pewno pomogło oburzenie po morderstwie posłanki Jo Cox, zwolenniczki Bremain. Kluczowe będzie zachowanie grupy niezdecydowanych.
Zupełnie inne zdanie mają bukmacherzy i wystawiający oraz przyjmujący zakłady na platformie Betfair.
W środę rano typy wyglądają następująco:
Kliknij, aby powiększyć |
Podobną postawę przyjęli obecnie inwestorzy. Funt wyraźnie się umocnił, złoto osłabło, podobnie bezpieczne obligacje, złoty przestał się osłabiać, a na giełdach zapanował względny spokój
Czy jest to cisza przed burzą, przed którą przestrzega KNF?
Zobaczymy - na pewno nie będzie podobnego szoku do tego z 15 stycznia ubiegłego roku, kiedy Szwajcarzy niespodziewanie uwolnili kurs franka.
Inwestorzy i banki centralne powinni być lepiej przygotowani, choć oczywiście trudno prorokować, co konkretnie się wydarzy.
Zapewne scenariusz bazowy, czyli głosowanie za pozostaniem Wlk. Brytanii, jest już w dużej mierze zdyskontowany i nie oczekiwałbym jakiegoś szalonego entuzjazmu w piątek. Owszem, jakieś odreagowanie powinno się pojawić. Jednak bez szaleństw.
Za to przeciwny wynik mógłby wywołać gwałtowniejsze turbulencje, tym bardziej dlatego, że większość tego się nie spodziewa. George Soros - człowiek, który z Druckenmillerem złamał Bank Anglii w 1992 r., ostrzega przed "czarnym piątkiem".
Próbę określenia różnych możliwych scenariuszy znajdziecie w artykule Krzysztofa Kolanego z Bankiera.
Wspomniany wyżej Stanley Druckenmiller stawia na złoto i jest sceptyczny wobec akcji.
Z kolei nowy prezes NBP Adam Glapiński uważa, że w przypadku Polski najbardziej na wahania narażony byłby złoty.
W wariancie optymistycznym już po najbliższym weekendzie temat Brexitu zniknie, przynajmniej dla rynków finansowych.
Natomiast w dłuższym terminie Brytyjczycy muszą zważyć wszelkie za i przeciw, co w poniższym filmiku zgrabnie ujął Dan Hanson:
Brexitu boi się londyńskie City, o czym szerzej pisze Financial Times. Tu ciekawostka - zdaniem dziennika na ewentualnym spadku znaczenia Londynu jako centrum finansowego Europy miałaby skorzystać także Warszawa:
Dla Polski niewątpliwie wyjście Wlk Brytanii z Unii byłoby bolesnym ciosem. Pojawiłyby się znaki zapytania przy losie liczącej blisko milion osób Polonii żyjącej na Wyspach i kolejnych chętnych szykujących się do pracy i nauki w Zjednoczonym Królestwie.
Nie wierzę jednak, aby ci ludzie wrócili do Polski i pracowali u nas za znacznie niższe stawki - po prostu ewentualnie poszukaliby sobie innego miejsca do emigracji.
Chętnie poznam opinie ludzi pracujących w UK - zapraszam do komentarzy.
Poza tym Wlk. Brytania jest płatnikiem netto w UE, a my jednym z beneficjentów programów unijnych.
Wreszcie, wyjście tak dużego państwa mogłoby otworzyć furtkę innym i prowadzić do rozpadu UE.
Dlatego większość Polaków powinna ściskać kciuki za Bremain.
Aktualizacja 24 czerwca godz. 9
Wbrew sondażom i przepowiedniom Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z Unii. Przed nami trudne chwile na rynkach finansowych i nie tylko.