Jak podaje dzisiejsza Gazeta Prawna, rząd planuje podnieść limit wpłat na IKE do trzykrotności średniego wynagrodzenia miesięcznego, czyli do około 9,5 tysiąca zł rocznie.
Na razie obowiązuje limit o ponad połowę niższy i w 2008 wynosi on 4055,12 zł.
Projektem zajmie się Rada Ministrów na czwartkowym posiedzeniu. No i wreszcie mogę za coś pochwalić rząd Tuska. Jakiś mały, ale konkret.
Do tej pory niezbyt interesowałem się tym programem, bo zwykle w Polsce intencje są niby dobre, a potem ktoś ciach zmienia ustawę i po zawodach. Korzyścią IKE jest tarcza podatkowa, czyli nie płacimy 19% podatku dochodowego jeśli zadeklarujemy, że dane inwestycje są na naszą emeryturę.
Można to robić za pomocą funduszy, lokat, obligacji, ubezpieczenia z funduszem oraz rachunku maklerskiego (z pewnymi ograniczeniami). Niestety, większość (w tym i ja) nie zakłada, że ludzie żyją po szećdziesiątce, ale trzeba się chyba jednak zmobilizować i od nowego roku w końcu się przyjrzę tym IKE.
Zniechęca mnie, że nie można zarabiać na przykład na futach czy opcjach i innych instrumentach, które lubię wykorzystywać.
Co istotne, w końcu będzie można wycofać część środków, a nie od razu rozwiązywać całą umowę.
W każdym razie w zimie przyjrzę się temu dokładniej i zastanowię, gdzie może być jakiś ukryty haczyk. Na razie wygląda to zachęcająco.