KGHM należy zaliczyć do grupy spółek o dość wysokim ryzyku. Zysk lubińskiego giganta w dużej mierze nie zależy od samej firmy, ale od notowań surowców na świecie. KGHM jest nie tylko producentem miedzi, ale też srebra oraz operatorem telekomunikacyjnym (Dialog + udziały w Polkomtelu).
Niestety, spółka nie do końca wykorzystuje potencjał wynikający z wysokich cen miedzi.
Po pierwsze, Skarb Państwa mocno ją naciska na wypłatę bardzo wysokich dywidend. W ten sposób spółka ma mocno ograniczany budżet na inwestycje.
Po drugie, w KGHM lawinowo rosną koszty wydobycia tony miedzi. W pierwszym kwartale wyniosły już 11 062 PLN za tonę, czyli około $5400. W ciągu roku wzrosły one aż o 15%. Odpowiadają za to głównie rosnące płace i ceny energii. Część tych kosztów stanowią premie za zysk, ale ciekawy jestem co zrobiliby górnicy, gdyby ich nie wypłacono?
Wczoraj cena tony miedzi na zamknięciu LME wyniosła $7900. Oczekiwania rynku są nadal spadkowe.
W sumie do progu rentowności jest jeszcze daleko i nie ma co siać przedwczesnej paniki, ale posiadacze akcji powinni sprawdzać notowania miedzi.
Wszelkie wyceny spółki tradycyjnymi metodami za pomocą zdyskontowanych przepływów pieniężnych przypominają błądzenie po omacku w ciemnym pokoju, ponieważ trzeba założyć średnią cenę tony miedzi oraz kurs USD/PLN na wiele lat naprzód. Jak to udawało się analitykom w poprzednich latach, łatwo sprawdzić w archiwach rekomendacji.
Łapanie dołka w styczniu opłaciło się tym, którzy sprzedali walor powyżej 100 złotych. Czy podobna operacja powiedzie się i tym razem?
Wszystkim chętnym do zbierania „tanich” akcji mogę tylko przypomnieć, żeby od razu założyli poziom, przy którym utną stratę w razie niepowodzenia. Najgłupszym myśleniem jest, że taniej być nie może i przyglądanie się naszym akcjom lecącym jak kamień w dół.
Trzeba brać pod uwagę możliwy koniec światowej hossy surowcowej. Co gorsza, miedź uznawana jest za doskonały wskaźnik do oceny ogólnoświatowej koniunktury gospodarczej i jej spadki mogą oznaczać nadchodzące spowolnienie.
Spojrzenie na długoterminowy wykres spółki mówi, że kluczowym poziomem było 80 zł i przełamanie tej ceny dało potwierdzenie negatywnych sygnałów o sprzedaży.
Warto jednak pamiętać, że obraz nieco zaciemnia wypłata dywidend (ostatnia 9 zł w lipcu). Z tego powodu newralgiczny poziom ustawiłbym w rejonie 70 złotych. Jeśli i tam przegrają łapacze dołków, wydaje się że do boju ruszą czarnowidze z horyzontem spadkowym aż do ledwie 30 zł.