środa, 22 maja 2013

BGŻOptima dalej tnie procenty. Czy lokata na 7 proc. faktycznie działa?

Obecnie wśród bankowców zapanowała moda na wciskanie klientom bardzo drogich kredytów, podnoszenie opłat i obniżanie oprocentowania lokat oraz kont oszczędnościowych.

W ten trend wpisuje się też BGŻOptima: w ubiegłym tygodniu ponownie zabrała 0,2 pkt. proc z konta oszczędnościowego, które płaci teraz już tylko 3,8 proc. (w tym miejscu warto wspomnieć o gwarancji Meritum Banku - aktualnie KO daje 4,2 proc.).

Jeszcze bardziej schudły lokaty w "banku dla oszczędzających" - o 0,3-0,4 pkt. proc.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że nasza słaba gospodarka zapewne wymusi dalsze cięcia stóp przez RPP, a konkurencyjne obligacje skarbowe płacą coraz mniej, nie ma co się łudzić, że będzie lepiej i trzeba łapać okazje, które pojawiają się na rynku.

Jedną z nich jest opisywana tutaj dwa tygodnie temu lokata na 7 proc. w wersji "zrób to sam". Dostałem  maile z pytaniem, czy faktycznie ona działa i to samo pytanie pojawiało się w komentarzach.


Kluczowe jest tu zrozumienie mechanizmu.

Wybieramy fundusz o niskim ryzyku: Skarbiec Depozytowy, którego jednostki jak najszybciej umarzamy. Wtedy rzeczywiście tworzymy produkt (prawie) depozytowy. To "prawie" wynika z faktu, że co prawda fundusz w skali roku zyskał ponad 10 proc., ale w poszczególnych krótkich okresach potrafi minimalnie stracić:
















Są to na tyle nieznaczące ruchy, że w erze kurczącego się oprocentowania. naprawdę warto się nad tym  zastanowić.

Inny pomysł? SKOK-i.

Natomiast osoby poszukujące wyższych stóp zwrotu osiąganych poprzez fundusze skierowałbym na bardziej agresywny trop - przykład: wspomniany tutaj 7 kwietnia fundusz ING (L) Japonia zyskał od tamtej pory już 12,8 proc. (przez pół roku 56,9 proc.).























Jednak ryzyko działa w obie strony i takie spekulacje pasują do osób, które są w stanie pogodzić się z ewentualną stratą i w porę wyrzucą tracącą pozycję z portfela, zanim ten zostanie zmasakrowany. A japońska bańka puchnie bardzo ładnie i trudno zgadnąć, kiedy pęknie.

Natomiast nie widzę sensu w zgadywaniu końca trendu. Przykład?

Pod koniec stycznia opatrzyłem wykres spółki Integer.pl napisem "Integer leci jak rakieta." Niektórym wydawał się on tak stromy, że "musiał" się zawalić. Tymczasem przez kolejne cztery miesiące spółka zdrożała aż o jedną trzecią.