W najnowszym raporcie banku inwestycyjnego Goldman Sachs datowanym na 20 maja zespół kierowany przez Davida Kostina prognozuje:
Podnosimy nasze szacunki dywidend dla spółek z indeksu S&P 500 oraz prognozy zwrotu z indeksu od 2013 do 2015 roku. Oczekujemy, ze indeks S&P 500 wzrośnie o 5 procent z obecnego poziomu do 1750 pkt do końca roku, o kolejne 9 proc. do 1900 w 2014 i pójdzie do góry o 10 proc. do 2100 w 2015.
Analitycy Goldmana uważają, że w 2014 realny PKB w USA wzrośnie w przyszłym roku na tyle wyraźnie, że będzie można mówić o zakończeniu sześcioletniej stagnacji gospodarczej. W rozwiniętych gospodarkach ostatni rok stagnacji przed wzrostem PKB łączy się ze wzrostem wskaźnika Cena/Zysk o przeciętnie 15 proc. Dlatego oni oczekują, że średnia tego wskaźnika dla S&P 500 będzie rosła i osiągnie 15 na koniec tego roku oraz 16 na koniec przyszłego
Dla porównania nasz WIG charakteryzuje wskaźnik Cena/Zysk na poziomie zbliżonym do 15.
Czy prognozy banku się sprawdzą i Amerykanie będą w nieco wolniejszym tempie niż teraz, ale w sumie szli do góry? Czy pociągną za sobą resztę w tym naszą GPW?
Jeśli ktoś w to wierzy, może kupić jednostki funduszy, ETF (w tym dostępny na GPW) czy kontrakt CFD na jeden z indeksów u brokera FX.
Natomiast niekoniecznie odrzucałbym wróżby Goldmana jako typowe wpuszczanie w maliny. Przypomnę niedawną historię ze złotem (no i ciekawe co będzie z polecanym przez nich gazem?).
Duże banki mają po prostu teraz tak wielkie środki do dyspozycji, że z przyzwoleniem banków centralnych mogą pompować najróżniejsze balony. W tym giełdowe. A w końcu dobra atmosfera na rynku ma pomóc gospodarce (tak rozumuje także Ben Bernanke).
Osobiście uważam, że jeśli rajd miałby trwać w najlepsze, w dalszym ciągu stawiałbym na Japonię (uwaga na przegrzanie, czyli rozsądny stop-loss się przyda).