Analitycy banku już w kwietniu podnieśli cenę docelową uncji złota z 2 tys. do 3 tys. dolarów argumentując, że z powodu pandemii potężne programy pomocowe wspierające gospodarki i rzeka pieniędzy płynąca z banków centralnych oznaczają kolejne nadwyrężenie zaufania do pieniądza fiducjarnego (fiat money).
W dłuższym horyzoncie czasu znajdziemy jeszcze odważniejsze prognozy - na przykład ponad 7 tys. dol. do 2030 r.
Złoto ze skarbca NBP (fot. NBP/Flickr) |
Co ciekawe, rajd złota w czasach pandemii wcale nie był od początku taki oczywisty. W pierwszej fazie leciało ono ostro w dół, kiedy wyprzedawano wszystko jak leci w poszukiwaniu płynności.
Teraz, z perspektywy czasu, wiele osób twierdzi, że zwyżki były od początku przesądzone (efekt pewności wstecznej).
Umacnianie się złota może też wskazywać na niewielkie szanse na szybki powrót gospodarek do normalności i wzrost obaw przed stagflacją, czyli jednocześnie występującej podwyższonej inflacji przy stagnacji gospodarczej.
Co prawda nieco zobojętnieliśmy na kolejne raporty dotyczące zachorowań na COVID-19, lecz nie wyglądają one zbyt optymistycznie (także w Polsce).
Wyraźnie słabnie dolar, również wobec złotego.
Sam od lat, najchętniej na korektach, regularnie kupuję waluty w kantorze internetowym Walutomat - aktualnie dolar kosztuje mniej niż 3,77 zł (stan na poniedziałek rano 27 lipca). Nie wiem, czy to dobry moment do kupna dolarów, na pewno lepszy niż po 4,20 -4,30 zł (a tyle już było w tym roku).