W ostatnich dwóch tygodniach indeks szerokiego rynku w Polsce - WIG stracił 14 procent, a amerykański S&P 500 blisko 11 procent.
Najgorsze, co możemy teraz zrobić, to spanikować i podejmować irracjonalne decyzje.
Dlatego w weekend warto na spokojnie przemyśleć swoją strategię inwestycyjną, na przykład w czasie długiego spaceru czy rozbiegania.
Sprzyjają nam zamknięte rynki, które nie dostarczają mózgowi niepotrzebnych, negatywnych bodźców.
Od czego proponuję zacząć?
Od sprawdzenia, czy posiadamy odpowiednią płynność, czyli łatwo dostępne środki, które pozwalają nam przeżyć co najmniej kilka miesięcy, lepiej rok lub dłużej i równocześnie kontynuować realizację naszej strategii inwestycyjnej (na przykład regularnych zakupów funduszy indeksowych i ETF-ów).
Kto prowadzi budżet domowy, na pewno doskonale o tym wie i posiada lub buduje fundusz awaryjny czy fundusz bezpieczeństwa.
To ma być gotówka i jej ekwiwalenty - tu sprawdza się konto oszczędnościowe.
Osobiście trzymam środki między innymi na Koncie Oszczędnościowym Profit w Banku Millennium, w którym nowy klient może dodatkowo zyskać premię za założenie konta i spełnienie prostych warunków:
Zyskaj 200 zł + 2,6% na KO Profit w Banku Millennium >>
Czy złoto spełnia te kryteria? Niekoniecznie. W ubiegły piątek gwałtownie potaniało, ponieważ inwestorzy szukali aktywów, które łatwo można spieniężyć, a nie chcieli lub wręcz nie mogli sprzedawać nurkujących akcji.
Natomiast złoto nie jako źródło awaryjnej gotówki, ale element portfela pełniący funkcję podobną do polisy ubezpieczeniowej wydaje się całkiem rozsądnym pomysłem, przynajmniej dla części inwestorów.
Przy obecnych zawirowaniach nasza waluta pozostaje zaskakująco mocna. Szkoda, że jej realną wartość tak szybko podgryza inflacja CPI.
Trochę ratują mnie tu 10-letnie obligacje skarbowe indeksowane inflacją. Marcowe serie z ubiegłych lat (na przykład z 2019 i 2018 r.) będą mi płacić w najbliższym roku 5,9%.
Z kolei słabnie dolar, ponieważ we wtorek Fed niespodziewanie ściął stopy procentowe o 50 punktów bazowych i być może wkrótce powtórzy ten manewr. Dlatego liczyłbym się z dalszym zjazdem kursu USDPLN.
A co z moją strategią giełdową na 2020 rok?
Niewiele się zmienia. Nadal zachowuję bardzo dużą rezerwę wobec GPW. Owszem, zapewne za jakieś drobne coś dołożę, ale bez większego przekonania.
Na razie czekamy na reakcję rynku na kolejne przypadki wirusa w Polsce (ogłoszono je po zamknięciu sesji giełdowej w piątek).
Zakładałem, że być może lepsza będzie druga połowa roku wspierana napływami do PPK. Po lutowym wyłamaniu dołem miesięczny wykres WIG-u nie napawa optymizmem na najbliższe tygodnie:
Co do rynków globalnych - obniżyłem oczekiwania wobec bieżącego roku. Być może koronawirus okaże się katalizatorem, który wywoła bessę.
Na razie w USA możemy mówić wyłącznie o korekcie - jeszcze w lutym S&P 500 bił swój rekord wszech czasów. Od szczytu do dziś zjechał o 12,4%.
Jestem mentalnie przygotowany na dalsze spadki i nadal zamierzam regularnie dobierać ETF-y.
W sumie realizuję plan, aby je zbierać po niższych cenach, choć zdaję sobie sprawę, że koronawirus może mi te kursy zbić dużo, dużo niżej niż obecnie.
Strategia uśredniania w dół w przypadku ETF-ów ma dla mnie jak najbardziej sens, ponieważ kupujemy gotowy, zdywersyfikowany, tani portfel akcyjny. Jeżeli dana spółka jest słaba, spada jej udział w indeksie albo wręcz wypada z niego. Dzięki temu w indeksie zostają tylko najlepsze firmy. Dlatego długoterminowo taka taktyka powinna (nie musi) przynieść zadowalającą stopę zwrotu.
Historycznie akcje biją na głowę obligacje. Dolar zainwestowany w amerykańskie akcje w 1900 r. był wart na koniec 2019 r. 58 191 USD, w długoterminowe amerykańskie obligacje zaledwie 327 USD.
Gdybyśmy mieli gwarancję stałych, wysokich zysków w przyszłości, nie byłoby sensu trzymać w portfelu bezpiecznych składników typu obligacje. Jednak trafiają się takie lata, jak choćby 2008 r., kiedy S&P 500 stracił 37%. Posiadacz portfela zapakowanego w całości w akcje na pewno nie czuł się komfortowo.
Przypominam o darmowych transakcjach na ETF-ach raz w miesiącu w DeGiro (lista). Moim zdaniem warto najpierw przetestować brokera za niewielkie pieniądze i do tego celu świetnie nadają się ETF-y bez prowizji.
Przy okazji jeden z Czytelników postuluje, aby pisać do DeGiro i naciskać o bardziej szczegółowe informacje na liście bezprowizyjnych ETF-ów.
Oprócz tego wciąż będę budował portfel amerykańskich spółek dywidendowych, aby zapewnić sobie strumień regularnych przychodów w walutach obcych. Zacząłem już wypłacać pierwsze pieniądze (najpierw je zamieniam u brokera na złote po kursie międzybankowym i potem przelewam do banku w Polsce):
Lokaty i konta oszczędnościowe w walutach są bardzo mizernie oprocentowane.
Disclaimer AFM:
Inwestowanie może być satysfakcjonujące, ale nie jest pozbawione ryzyka. Możesz stracić (część) swojego depozytu.
Na razie mam sporo miejsca i czasu na zmianę proporcji portfela inwestycyjnego, w którym akcje i ich ekwiwalenty (ETF-y/fundusze indeksowe) nie stanowią nawet ćwiartki. Docelowo wolałbym poziom bliższy 40, może nawet 50 procent.
Tu ciekawostka: Jeremy Siegel uważa, że tradycyjny portfel 60% akcje/40% obligacje powinien zostać zmieniony w obecnych czasach na 75% akcje/25% obligacje, ponieważ banki centralne nadal będą prowadzić politykę bardzo niskich, często ujemnych stóp procentowych. W efekcie dochód z obligacji będzie mikry, a znacznie większy zysk dadzą dywidendy wypłacane przez spółki.
Dywidendy płacone przez spółki będą nowymi obligacjami - Jeremy Siegel
Zauważmy, że na koniec lutego stopa dywidendy z indeksu S&P 500 wynosiła 1,97%, a aktualna rentowność 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych spadła poniżej 0,8%.
Zdaję sobie sprawę, że w każdym przypadku taki portfel wygląda nieco inaczej i dlatego warto poświęcić chwilę, najlepiej w weekend, na spokojną analizę i podjęcie przemyślanych kroków.
Wierzę, że w długim terminie giełdy poradzą sobie z koronawirusem, podobnie jak z innymi problemami w przeszłości. Zobaczymy, ile im zajmie powrót do zdrowia.