czwartek, 16 października 2014

Co to jest ETF? Jak inwestować za granicą?

Każdy inwestor chciałby osiągać jak najwyższe stopy zwrotu. To naturalne pragnienie. Jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Powszechne negatywne zjawiska występujące wśród nowicjuszy, takie jak nadmierna pewność siebie i zbyt wysokie oczekiwania, najczęściej prowadzą do późniejszych rozczarowań.
źródło: Fool.com
Kusi droga na skróty, do której prowadzi nieumiejętnie wykorzystywana dźwignia finansowa, obecna choćby na rynku forex i kontraktów CFD. Tymczasem Komisja Nadzoru Finansowego alarmuje, że zaledwie 19 procent polskich klientów brokerów forex osiągnęło w 2013 roku dodatnią stopę zwrotu.

Przy okazji potwierdza się tu obserwacja ubiegłorocznego noblisty Eugene'a Famy, który twierdzi, że prognozowanie krótkoterminowych ruchów cen jest niezwykle trudne, zwykle skazane na niepowodzenie.

Dlatego niedoświadczony inwestor powinien postępować szczególnie ostrożnie.

Temat szerzej omawialiśmy w "Elementarzu Inwestora" w poprzednich miesiącach i zainteresowanych odsyłam do archiwum.

Jeżeli przyjrzymy się wynikom indywidualnych inwestorów na przestrzeni wielu lat, okazuje się, że w długiej perspektywie czasu są one oględnie mówiąc niezbyt zachwycające. Większość z nas sromotnie przegrywa z rynkiem i indeksami giełdowymi - ten malutki czerwony słupek to średnia roczna stopa zwrotu amerykańskiego inwestora detalicznego z ostatnich dwóch dekad: zaledwie nieco ponad 2,5%.

Kliknij, aby powiększyć (źródło: Richard Bernstein Advisors)

Pozornie z podobnym problemem zmagają się zarządzający funduszami. Dlaczego pozornie? Regularnie pobierana opłata za zarządzanie (plus ewentualnie inne, takie jak za nabycie jednostek, ich umorzenie czy wyniki inwestycyjne) znacznie obniża potencjalny zysk indywidualnego inwestora. Natomiast sam fundusz może kwitnąć, o ile prowadzi skuteczną strategię sprzedaży jednostek uczestnictwa. A jeszcze inną kwestię stanowi fakt, że według najnowszych danych w ostatnich kilku latach ponad 70 procent funduszy przegrywa ze swoimi benchmarkami.

W takim razie nasuwa się oczywista myśl - a może zamiast poświęcać tak wiele czasu i energii na zmagania z rynkiem bez gwarancji uzyskania zadowalającego wyniku, prościej i skuteczniej będzie podążać za nim? Łatwiej płynie się z prądem.

Wystarczy znaleźć instrument, który odwzorowuje indeks i regularnie go kupować, aby osiągać lepsze wyniki od większości inwestorów, w tym instytucjonalnych.

A jaki to instrument?

W okresie od września do listopada 2014 r. Partnerem cyklu "Elementarz Inwestora" jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.


DM BOŚ jest wieloletnim liderem rynku kontraktów terminowych. W 2014 roku został wybrany Najlepszym Domem Maklerskim w rankingu gazety „Parkiet” oraz wyróżniony tytułem Finansowa Marka Roku za najwyższej jakości usługi internetowe oraz zbudowanie pozycji eksperta rynku finansowego. Wielokrotnie nagradzany za aktywność i innowacyjne produkty związane z inwestowaniem na giełdach polskiej i zagranicznych (pod marką bossa.pl), funduszami inwestycyjnymi (bossaFund.pl) oraz rynkiem walutowym Forex (bossaFX.pl). DM BOŚ oferuje Klientom wysokiej jakości produkty oraz wspiera inwestorów licznymi analizami, rekomendacjami oraz komentarzami ekspertów.


To jest artykuł z cyklu "Elementarz Inwestora" prowadzonego równolegle na blogach Jak oszczędzać pieniądze? oraz App Funds. Jeśli chcesz być na bieżąco powiadamiana/-y o nowych artykułach, zapisz się na newsletter. Akcję można śledzić też na Facebooku przez dołączenie do grupy Elementarz Inwestora (tu na bieżąco podajemy zawierane transakcje) oraz na Twitterze - #ElementarzInwestora. Aktualny spis wszystkich materiałów znajdziesz tutaj.



UWAGA! Informacje przedstawione w tym artykule i na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność!


Takim instrumentem może być ETF.

ETF

Co to jest ETF?

Jeżeli rozwiniemy i przetłumaczymy angielską nazwę akronimu, wiele się wyjaśni. Exchange Traded Fund oznacza fundusz notowany na giełdzie, czyli widzimy już pierwszą różnicę pomiędzy ETF-ami, a typowymi otwartymi funduszami inwestycyjnymi, które niedawno omawialiśmy.

Jednostki tych ostatnich zazwyczaj wycenia się raz dziennie (czasem rzadziej) i składamy zlecenie nabycia, umorzenia lub konwersji nieco w ciemno, nie znając ostatecznej ceny.

Istnieją też fundusze inwestycyjne zamknięte, których certyfikaty są dopuszczone do obrotu publicznego na rynku wtórnym.

W przypadku ETF-ów wystarczy zajrzeć do tabeli z notowaniami giełdowymi, aby dowiedzieć się, jaki jest ich aktualny kurs - większość domów maklerskich udostępnia najlepszą ofertę kupna i sprzedaży oraz szczegóły zawartych ostatnio transakcji:

Kliknij, aby powiększyć
Dzięki temu możemy stosować podobne strategie jak w przypadku typowych akcji i szybko realizować różnorodne zlecenia, na przykład z limitem aktywacji czy stop-loss.

Poza tym nie musimy angażować dużych kwot - dopuszczalne są zakupy nawet po jednej sztuce, czyli w przypadku ETF-u na amerykański indeks S&P 500 będzie to zaledwie nieco ponad 60 zł (plus prowizja).

Trzeba uważać na minimalną prowizję kwotową, która może wynieść na przykład 5 zł i różni się ona w poszczególnych domach maklerskich.

Nie są to jedyne zalety tego rodzaju funduszy. Dzięki nim otrzymujemy gotowy zdywersyfikowany portfel (czyli obarczony niższym ryzykiem), dający szansę na długoterminowe zyski przewyższające te nie tylko z lokat i obligacji, ale także tradycyjnych funduszy. Dlaczego?

Kluczowe są ograniczone do minimum koszty zarządzania.

W tradycyjnym funduszu w zależności od jego strategii potrzeba do tego całego sztabu ludzi, zarówno analityków, jak też doradców inwestycyjnych wykonujących kosztowną i żmudną pracę. Tutaj ze względu na specyfikę inwestycji (odwzorowywanie określonego wskaźnika, na przykład indeksu giełdowego) ich liczba może być znacznie zredukowana.

W przypadku trzech notowanych na GPW ETF-ów koszty zarządzania wynoszą rocznie odpowiednio zaledwie:

Zatem dostajemy do ręki tanie narzędzie pozwalające nam na ekspozycję na trzy rynki: amerykański, niemiecki i polski.

Kliknij, aby powiększyć

Aż trzy czwarte obrotów ETF-ami na GPW koncentruje się wokół ETF-u na WIG20, który zadebiutował na warszawskim parkiecie 22 września 2010 roku. Pozostałe dwa pojawiły się 31 maja 2011 roku.

Nie powinniśmy jednak zapominać o innych dodatkowych kosztach - prowizjach płaconych w podobnej wysokości jak na rynku akcji oraz o tak zwanym spreadzie, czyli różnicy występującej pomiędzy ofertami kupna i sprzedaży wystawianymi przez animatora danego instrumentu (okazjonalnie spready spadają, ponieważ w handlu uczestniczą też przecież wystawiający własne oferty pozostali inwestorzy). Ich zsumowanie i tak daje wynik zdecydowanie niższy od typowych opłat naliczanych przez polskie TFI oferujące fundusze akcji (za samo zarządzanie zwykle na poziomie 3-4 procent rocznie).

Szczegółowe informacje na temat tych ETF-ów znajdziemy na stronie podmiotu zarządzającego, którym jest Lyxor Asset Management, firma inwestycyjna zależna od banku Societe Generale, między innymi właściciela dobrze nam znanego Eurobanku.

Fundusz Multi Units Luxembourg (typu SICAV, czyli otwartego z możliwością emisji kolejnych jednostek, które tu nazywa się tak jak w przypadku spółek akcjami) posiada w swojej ofercie 28 różnych ETF-ów, z których trzy wymienione wcześniej notowane są na warszawskiej giełdzie.

Zadaniem ETF-ów jest jak najdokładniejsze odwzorowanie zachowania określonych wskaźników, w tym przypadku trzech indeksów giełdowych. Odchylenie od normy bada się za pomocą tak zwanego tracking error, który wynosi zwykle kilka-kilkadziesiąt setnych procenta 

ETF indeksowy najprościej buduje się przez fizyczny zakup akcji spółek w odpowiednich proporcjach i dokładnie tak skonstruowano ETF na indeks DAX. A zatem nabywając jednostkę ETF-u DAX na GPW otrzymujemy ekwiwalent portfela 30. największych niemieckich spółek o wartości jednej setnej indeksu przeliczonego z euro na złote.

10 "najcięższych" spółek w indeksie DAX
Przy okazji widzimy, że pojawia się tu działające w obie strony ryzyko walutowe - jeśli euro umacnia się do złotego, dodatkowo zarabiamy, a w przypadku umocnienia złotego - tracimy.

Czy istnieje jakiś sposób na uniezależnienie się od tego ryzyka? Należałoby zająć odpowiednią przeciwną pozycję na rynku walutowym, co dla posiadacza niedużego portfela bywa jednak kłopotliwe.

Podobne ryzyko walutowe występuje w przypadku ETF-u odzwierciedlającego zachowanie indeksu amerykańskich spółek S&P 500. Co prawda jeden ETF na S&P 500 ma odpowiadać wartości jednej setnej indeksu wyliczanego w dolarach, to walutą bazową tego instrumentu jest euro i właśnie z tego powodu nieszczęsna dywidenda Michała, która początkowo zawieruszyła się w db Maklerze, była właśnie przyznana we wspólnej europejskiej walucie.

Co więcej, akurat ten ETF skonstruowano w nieco inny sposób, ponieważ  oprócz akcji amerykańskich spółek dołączono do niego tak zwany swap, czyli instrument pochodny,  który pozwala zarządzającym dokładniej podążać za indeksem tańszym kosztem niż przy kupnie aż pięciuset spółek.

Swap oznacza umowę, która zobowiązuje dwie strony (najczęściej duże instytucje finansowe, na przykład banki) do dokonania określonych przepływów pieniężnych. W umowie określa się dokładnie, kiedy nastąpią rozliczenia i przy spełnieniu jakich określonych warunków.

10 "najcięższych" spółek w S&P 500
Jeszcze bardziej złożony portfel przygotowano dla ETF-u na WIG20.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że WIG20 nie uwzględnia dywidend wypłacanych przez spółki, a zatem długoterminowo indeks spisuje się znacznie słabiej niż na przykład WIG. Dlatego pod koniec 2012 roku na GPW wprowadzono nowy wskaźnik WIG20 Total Return (WIG20TR), który "nie gubi" dywidend.

Początkowo ETF na WIG20 wypłacał dywidendę (w 2011 roku). Później z niej zrezygnowano, ponieważ zdecydowano, że korzystniej dla inwestorów, którzy płacą podatek od dywidendy, będzie podążanie za indeksem z wliczonymi dywidendami, czyli wspomnianym wcześniej WIG20TR. Inaczej mówiąc - teraz inwestorzy mają do dyspozycji WIG20 wraz z dywidendami wypłacanymi przez spółki bez dodatkowego podatku 19 proc.:

Kliknij, aby powiększyć

W sumie inwestora powinno najbardziej interesować to, że udaje mu się praktycznie kupić indeks przy minimalnych ponoszonych kosztach i na dodatek uzyskiwać stopę zwrotu wyraźnie wyższą od indeksu WIG20 czy kontraktów terminowych FW20 (rolowana długa pozycja), ale diabeł tkwi w szczegółach.

Spójrzmy na 10 największych spółek w portfelu indeksu WIG20 (stan na 10 października 2014 r.):


A co rzeczywiście znajduje się w portfelu ETFW20L?

Przede wszystkim nie 20, a aż 43 spółki i co jeszcze bardziej intrygujące  widzimy tu także akcje nienotowane na GPW, tylko na zupełnie innych parkietach (stan na 30 września 2014 r.):

10 "najcięższych" spółek w ETFW20L
Pożądany efekt uzyskuje się tu przy pomocy inżynierii finansowej, także z wykorzystaniem swapu.

Nie każdemu inwestorowi może odpowiadać akurat tego typu konstrukcja i być może część z nich wybierze po prostu samodzielnie stworzony portfel akcji złożony z kilku największych spółek z GPW.

Podsumowanie najważniejszych informacji na temat ETF-ów notowanych na GPW znajdziecie w poniższym nagraniu wideo:





Przy współpracy z Domem Maklerskim Banku Ochrony Środowiska S.A. udało nam się wraz z Michałem przygotować dla Was specjalny "blogerski rachunek maklerski", czyli promocję "Elementarz Inwestora". Oto co mamy do zaproponowania:

* Rachunek maklerski z moneyback w wysokości 100 zł  W praktyce oznacza to, że w ramach promocji dla Czytelników naszych blogów DM BOŚ zwróci do 100 zł prowizji pobranych przy zakupie i sprzedaży papierów wartościowych.

* Z limitu zwrotu 100 zł można skorzystać aż przez najbliższe 15 miesięcy – a dokładnie w okresie od 6 października 2014 r. do 31 grudnia 2015 r. Oznacza to, że nie musicie się spieszyć z dokonywaniem transakcji. Podobnie jak dotychczas zachęcamy do spokojnego i przemyślanego podejmowania decyzji inwestycyjnych.

* Zwrot prowizji dotyczy większości rachunków inwestycyjnych: podstawowego rachunku maklerskiego (do obrotu akcjami czy ETF-ami), IKE, IKZE oraz rachunku kontraktów terminowych. Nie ograniczamy Wam w żaden sposób możliwości inwestowania oraz dokonywania optymalizacji podatkowej, którą szczegółowo zajmiemy się w listopadzie.

* Zwrot prowizji poniesionej w poprzednim miesiącu dokonywany będzie do 14-ego dnia kolejnego miesiąca – czyli prowizje będą Wam  naliczane na bieżąco, ale raz na miesiąc obliczana będzie ich suma i kwota ta będzie wracała na Wasze rachunki – oczywiście aż do momentu osiągnięcia maksymalnej kwoty 100 zł łącznego zwrotu.

* Dodatkowa korzyść: brak konieczności wpłaty kwoty minimalnej na rachunek inwestycyjny. DM BOŚ zrobił dla Was wyjątek i odstąpił od standardowego wymogu wpłaty minimum 1000 zł na rachunek maklerski. Oznacza to, że nawet osoby dopiero rozpoczynające swoją przygodę z inwestowaniem mogą skorzystać z tej oferty zaczynając od skromnych kwot, np. 200 zł dokładanych co miesiąc do portfela inwestycyjnego.

* Aby zakwalifikować się do promocji, należy zawrzeć umowę ramową z DM BOŚ korzystając z tego linku najpóźniej do 31 grudnia 2014 r.

Uwaga! Wszystkie osoby, które otworzyły rachunki w DM BOŚ we wrześniu tego roku korzystając ze specjalnych linków na naszych blogach, automatycznie są objęte tą promocją. Promocja przeznaczona jest wyłącznie dla nowych klientów DM BOŚ. Niestety, nie jest dostępna dla tych osób, które mają już rachunek w Bossa założony poza naszymi blogami.

Regulamin promocji "Elementarz Inwestora" znajdziecie tutaj.

 >>> Kliknij tutaj, aby otworzyć rachunek w DM BOŚ <<<  

Więcej szczegółowych informacji na temat naszej promocji przeczytacie w artykule Michała: "Rachunek maklerski bez opłat? – mamy idealny produkt dla Czytelników „Elementarza Inwestora

Zalecana opcją jest zawarcie umowy ramowej, dzięki czemu możecie kolejne rachunki (na przykład Bossa Zagranica) otwierać już wyłącznie drogą elektroniczną bez składania kolejnych podpisów na papierze.

A jak to zrobić najprościej? Szczegóły znajdziecie na wideo nagranym przez Michała:



OCZEKIWANA STOPA ZWROTU

Dzięki omówionym wyżej ETF-om znamy już tani sposób na zainwestowanie w gotowe portfele polskich, amerykańskich i niemieckich spółek.

Jakiej możemy spodziewać się stopy zwrotu w skali roku?

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta - teoretycznie średnia roczna stopa zwrotu indeksu S&P 500 na przestrzeni wielu lat wynosi ok. 9 procent. Jednak w poszczególnych latach wyniki są bardzo zróżnicowane, co bardzo źle wpływa na zachowanie indywidualnych inwestorów:


Istnieje wiele pomysłów na budowę strategii - na pewno warto zawczasu pomyśleć o ochronie kapitału i nie dopuszczać do zbyt gwałtownych jego obsunięć - na przykład: wyznaczam sobie określoną maksymalną stratę miesięczną/roczną i po dotarciu do tego poziomu bezwzględnie likwiduję pozycję i pozostaję przy bezpiecznych instrumentach, a wracam na rynek dopiero po upływie określonego czasu, czy po nowym sygnale kupna. Lepiej także  unikać celowania w górki i szczyty - na przykład: stosuję metodę regularnych zakupów za stałą kwotę pieniędzy.

No i wreszcie ostatnia kwestia - wielu inwestorów formułuje zbyt wygórowane oczekiwania wobec rynku. Lepiej je nieco obniżyć i w ten sposób uniknąć rozczarowań, zwłaszcza przy pasywnym zarządzaniu portfelem.

ZAGRANICA NA GPW

Poza ETF-ami niedawno omawialiśmy fundusze inwestycyjne, które także pozwalają na wyjście poza Polskę nawet osobom dysponującym niewielkim kapitałem - we wrześniu sam testowo dokupiłem za 500 zł do swojego portfela prowadzonego w ramach "Elementarza Inwestora" jednostki funduszu MetLife Akcji Chińskich i Azjatyckich.

Jakie istnieją jeszcze inne możliwości?

Jeżeli posiadamy rachunek maklerski (na przykład założony w naszej promocji), warto pamiętać, że na GPW notuje się bezpośrednio kilkadziesiąt spółek zagranicznych - w sumie 49 na głównym parkiecie oraz 10 na NewConnect. Najliczniej reprezentowana jest Ukraina, na której niestety negatywnym piętnem odciska się konflikt zbrojny rozgrywający się na wschodzie tego kraju, co obrazuje zachowanie indeksu WIG-Ukraine - ciekawe, że sam wykres wskazywał na kłopoty ukraińskiej gospodarki już dużo wcześniej:

Kliknij, aby powiększyć
Patrząc na tą przecenę ktoś może zapytać - A w jaki sposób zarabiać na spadkach na zagranicznych rynkach?

Oczywiście najprostszą metodą wydaje się skorzystanie z kontraktów CFD na indeksy giełdowe lub akcje oferowane przez brokerów forex, choć stale warto pamiętać o poczynionym na początku artykułu zastrzeżeniu, że w 2013 roku zaledwie co piąty polski inwestor zarobił na tego typu platformach. Temat był omawiany wcześniej w ramach "Elementarza Inwestora" - zasygnalizujmy tylko, że zalecaną przez nas ścieżką w tym przypadku jest rozpoczęcie od rachunku demonstracyjnego i stopniowe przechodzenie do spekulacji za prawdziwe pieniądze przez mikroloty, miniloty, a dopiero później loty, o ile faktycznie zarabiamy na tym rynku. Nie warto demonizować tego rynku, wszystko jest dla ludzi, ale trzeba się wcześniej odpowiednio przygotować.

Co ciekawe, wcale nie trzeba opuszczać GPW, aby obstawiać przeróżne scenariusze na zagranicznych rynkach. Istnieje bardzo rozległy segment giełdowych produktów strukturyzowanych (ETP), które na dodatek pozwalają też na skorzystanie z dźwigni finansowej.

Obejmują one indeksy giełdowe, poszczególne akcje, surowce (w tym złoto, srebro, ropę naftową, gaz ziemny) i towary rolne, stopy procentowe, waluty, jak też specjalnie skonstruowane koszyki zawierające akcje, surowce czy indeksy.

Tutaj znajduje się specjalna wyszukiwarka.

Minusem produktów ETP jest ich niewielka popularność i niemal stuprocentowa zależność od animatora wystawiającego oferty kupna i sprzedaży.

Przypominam, że w portfelu Michała wciąż znajduje się certyfikat na złoto RCGLDAOPEN, którego wartość wynosi mniej więcej jedną dziesiątą uncji złota wyrażonej w dolarach amerykańskich:

Kliknij, aby powiększyć
ETF-y i RYNKI ZAGRANICZNE

Na razie na GPW notuje się tylko trzy ETF-y, których popularność w Polsce wciąż nie zachwyca. Michał Duniec z firmy monitorującej fundusze inwestycyjne Analizy Online wyjaśnia, że przyczyna tego stanu rzeczy jest bardzo prozaiczna - ETF to kolejny produkt w ofercie biura maklerskiego zarabiającego na prowizjach z tytułu kupna i sprzedaży. Banki i inni dystrybutorzy nie są zainteresowani ich promocją, bo nie widzą tu swojego interesu. Dlatego wciąż będą podsuwać klientom przede wszystkim fundusze inwestycyjne.

I z tego powodu mimo ogromnego zainteresowania na rynkach rozwiniętych ETF-y pozostają w Polsce instrumentem niszowym, wybieranym przez najbardziej świadomych inwestorów.

Tymczasem za granicą ETF-y kwitną i pojawia się ich coraz więcej. Lider rynku - grupa funduszy BlackRock przyciągnął do ETF-ów aż bilion dolarów, a cały rynek amerykańskich ETF-ów wycenia się na 1,8 bln dol. Połowa tych aktywów należy do klientów detalicznych.

W ofercie wspomnianego BlackRock znajduje się też denominowany w dolarach ETF z ekspozycją na polski rynek.

Możemy wyróżnić kilka podstawowych kategorii ETF-ów

- indeksowe, wśród których znajdziemy nie tylko te odwzorowujące indeksy giełdowe, ale też całe sektory (na przykład: finansowy) lub regiony geograficzne (na przykład: Afryka),

- surowcowe obejmujące zarówno ropę naftową, gaz ziemny, jak też metale szlachetne (złoto i platyna) czy towary rolne,

- z dźwignią i inverse, czyli z wbudowanym mechanizmem, który pozwala kilkakrotnie zwiększyć potencjalne zyski (kosztem ryzyka); z kolei ETF-y inverse zachowują się odwrotnie do aktywa bazowego, czyli na przykład zarabiają, kiedy indeks S&P 500 spada,

- pozostałe, w tym obejmujące obligacje, pary walutowe czy indeks zmienności VIX.

To bardzo podstawowy podział i dlatego pomocna może być specjalna wyszukiwarka ETF-ów.

ETF-y pozwalają na stosowanie najróżniejszych strategii przy ograniczonych kosztach.

Wiemy już, że inwestując w ETF-y dostępne na warszawskiej giełdzie możemy uczestniczyć we wzrostach na amerykańskim czy niemieckim rynku. A co w sytuacji, kiedy ogarnął nas pesymizm i chcemy obstawiać spadki?

Nie ma problemu - należy kupić SH - Short S&P 500 i teraz zarabiamy, kiedy indeks S&P traci.

Tych wariantów jest mnóstwo, a inwencja tworzących ETF-y wydaje się nieograniczona - na przykład od niedawna istnieje fundusz, który kupuje wyłącznie spółki zarządzane przez kobiety: WIL - Women in Leadership ETN.

No dobrze, ale w jaki sposób polski inwestor może zyskać dostęp do tych ETF-ów?

Taką ofertą dysponuje między innymi Bossa Zagranica - tu pokazano, jak stawiać pierwsze kroki.

W sumie po otwarciu tego rachunku zyskasz dostęp do ponad trzech tysięcy ETF-ów oraz ośmiu tysięcy akcji notowanych na renomowanych giełdach zagranicznych: Deutsche Boerse, London Stock Exchange, NYSE czy NASDAQ. Warto zwrócić uwagę, że wśród tych akcji znajdują się duże spółki praktycznie z całego świata. Wiele spółek stara się o równoległe notowanie na tych rynkach jako najpłynniejszych i dających najlepszy dostęp do kapitału. Dlatego nie ograniczamy się tu tylko do USA, Wlk. Brytanii czy Niemiec. Ostatni głośny przykład debiutu w USA to chińska spółka Alibaba.

Zatem kto chce bezpośrednio i samodzielnie kupować nie tylko zagraniczne ETF-y, ale także akcje takich znanych spółek jak Apple czy Google powinien posiadać dodatkowo rachunek zagraniczny.

Posiadanie takich walorów nie tylko pozwala uczestniczyć we wzroście ich kursu, ale daje też możliwość korzystania z dywidend wypłacanych przez spółki.

W Polsce podatek od dywidend wynosi 19 procent. Tymczasem zauważyłem, że naliczany podatek od dywidend wypłacanych przez amerykańskie spółki, których akcje nabywamy za pośrednictwem DM BOŚ, wynosi 30 procent. Dlatego poprosiłem o wyjaśnienie Opiekuna "Elementarza Inwestora" Sebastiana Zadorę:

30-procentowy podatek od zysków z tytułu dywidend wypłacanych przez spółki amerykańskie jest konsekwencją z jednej strony modelu pośrednictwa w handlu akcjami na rynkach zagranicznych, jaki przyjęliśmy w Bossa Zagranica, z drugiej wynika on z interpretacji przyjętej przez amerykański urząd skarbowy

Generalna zasada naliczania podatków od dywidend zagranicznych mówi, że podatek ten musimy rozliczyć samodzielnie po zakończeniu danego roku podatkowego na formularzu PIT w polskim US i wynosi on 19%. Jednak kwotę należnego podatku wskazanego na tym formularzu mamy prawo pomniejszyć o kwotę potrąconego wcześniej automatycznie podatku od dywidendy u źródła, czyli w kraju w którym inwestowaliśmy. 

Wysokość podatku pobieranego u źródła regulują z kolei przepisy umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania podpisanej między Polską a krajem w którym osiągnęliśmy dochód. Umowy te najczęściej dają prawo stosowania preferencyjnych stawek podatku, np. w przypadku dywidend z USA płaconych polskim rezydentom podatkowym jest to 15% (analogicznie 15% dla Niemiec i 10% dla Wielkiej Brytanii).

Jednak stosowanie preferencyjnej stawki podatkowej w opinii IRS jest możliwe tylko pod warunkiem indywidualnego zgłoszenia każdego naszego klienta jako polskiego rezydenta podatkowego oraz prowadzenia dla niego indywidualnego rachunku na tamtejszej giełdzie. Przyjęty przez nas model pośrednictwa niestety na razie tego nie umożliwia i dlatego u źródła potrącany jest podatek nie-preferencyjny, czyli 30%. 

IRS argumentuje, że nie ma pewności, iż każdy klient polskiego biura maklerskiego jest polskim rezydentem podatkowym, a zatem nie mają przesłanek do zastosowania preferencyjnej stawki określonej w umowie pomiędzy USA a Polską. Taki problem na szczęście nie występuje w odniesieniu do giełdy niemieckiej czy brytyjskiej i tam naliczane są stawki preferencyjne.

Ile kosztuje obsługa rachunku zagranicznego w DM BOŚ?

Samo otwarcie i prowadzenie jest darmowe. Natomiast prowizja od zawieranej transakcji wynosi do końca roku 0,29%. (minimum 9 euro/37 złotych), a od 1 stycznia 2015 r. 0,38% (minimum 9 euro/37 złotych).

No cóż, nie ma co się oszukiwać i udawać, że oferta idealnie nadaje się dla osób wykonujących niewielkie transakcje, na przykład w ramach "Elementarza Inwestora". Jeśli nawet wykorzystałbym całą obecnie zgromadzoną kwotę (nieco ponad 2000 zł) na zakup jednego instrumentu zagranicznego, na przykład ETF-u, wydałbym zdecydowanie za dużo.
Prowizje w 2015 r.
Prowizje w 2014 r.

Dodatkowo mogą pojawić się inne drobne opłaty - szczegóły tutaj.

Poza tym zauważmy, że rachunek maklerski prowadzony jest w złotych, a transakcje na giełdach zagranicznych zawieramy w walutach obcych. Dlatego ponownie zwróciłem się do Sebastiana Zadory z pytaniem, jakie konkretnie kursy walutowe stosuje w tym przypadku DM BOŚ:

W Bossa Zagranica stosujemy dwa źródła kursów walutowych. W przypadku sprawdzenia pokrycia gotówkowego dla zleconej transakcji przyjmujemy jako orientacyjny kurs USDPLN, EURPLN lub GBPPLN pochodzący z naszej platformy walutowej BossaFX powiększony o dodatkowy margines bezpieczeństwa, zależny od typu zlecenia (przy różnych zleceniach mogą wystąpić różne kursy realizacji, stąd różne procentowo marginesy).

Natomiast przy ostatecznym rozliczeniu transakcji przyjmowany jest średni kurs z platformy Reutersa (tzw. midreuters) powiększony o ustalone z góry spready – USDPLN 1.5 grosza, EURPLN 2 grosze, GBPPLN 2.5 grosza. Dodam że są to spready obustronne. Zatem w procesie ostatecznego rozliczenia transakcji, z kwoty wstępnie zablokowanej przy złożeniu zlecenia, pobierana jest kwota wynikająca z przewalutowania po kursie midreuters powiększonym lub pomniejszonym tylko o połowę wspomnianego spreadu (w zależności od strony transakcji). 

A skąd czerpać informacje rynkowe i same notowania?

Co prawda DM BOŚ udostępnia system Infront, ale jego koszt jest stosunkowo wysoki i indywidualny inwestor powinien sobie  poradzić korzystając z innych źródeł - przyda się znajomość języków obcych, zwłaszcza angielskiego.

Przykładowe przydatne linki (możecie dodać inne użyteczne w komentarzach):

https://www.google.com/finance
http://finance.yahoo.com/
https://www.tradingview.com/ 
http://seekingalpha.com/ 
http://www.marketwatch.com/ 
http://www.4-traders.com/ 
http://www.benzinga.com/ 
http://finviz.com/

DEGIRO

We wrześniu br. spore zamieszanie w Polsce wywołało pojawienie się holenderskiego dyskontowego brokera DeGiro.  Proponowane stawki prowizji zarówno na rynku polskim, jak też za granicą wyglądają na pierwszy rzut oka niezwykle kusząco.

Pozornie biją na głowę wszystkich rywali.

Dlaczego pozornie?

Michał już wskazał na sporo wątpliwości związanych z nowym brokerem.

Jedną z zasadniczych jest rozliczenie podatkowe - DeGiro prawdopodobnie nie będzie wysyłać PIT-u 8C swoim klientom.

Dokładna odpowiedź DeGiro na zadane pytanie na ten temat brzmi wymijająco:

DeGiro będzie przesyłać klientom informacje potrzebne do wypełnienia deklaracji PIT. Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie zadeklarować, czy będzie to w formie deklaracji podatkowej per se.

Skoro inwestor będzie musiał sam wyliczać należny podatek, może wiązać się to z wieloma problemami, w tym ze żmudnym przeliczaniem transakcji zawieranych w obcych walutach na złote po kursie wymiany obowiązującym danego dnia.

Generalnie praktycznie wszyscy zagraniczni brokerzy mają problem z wystawianiem PIT-ów i nie rozumieją, że ich polski klient wolałby uniknąć w przyszłości kłopotów z urzędem skarbowym, tylko skupić się na inwestowaniu.

Poza tym, aby skorzystać z najtańszej oferty w DeGiro, należy wyrazić zgodę na pożyczanie papierów, co wydaje się mocno dyskusyjne - a co jeśli pożyczający nawali? Podobnie zastanawia pomysł, aby nasze środki zdeponowane u brokera były ulokowane w funduszu i w ten sposób obciążano je dodatkowym ryzykiem.

Każdy niech robi, co uważa za stosowne.

Jedna osoba zaryzykuje i będzie obracać swoimi środkami w DeGiro.

Inna skorzysta z naszej promocji i równolegle będzie przyglądać się działaniom holenderskiego brokera.

Do niczego nie namawiam. Jedynie proponuję na chłodno dobrze rozważyć wszelkie za i przeciw.

Natomiast zasadniczym celem tego artykułu było pokazanie, że polski inwestor wcale nie musi ograniczać się do naszego rynku. Pragnąłem wskazać na znacznie szersze możliwości, szczególnie te oferowane przez z trudem przebijające się do świadomości Polaków ETF-y. I jeśli znajdzie się choć jedna osoba, która na tym skorzysta, zadanie uznam za wykonane.