Fot. Energa |
To ostatni duży państwowy producent i dystrybutor energii, który wędruje na warszawski parkiet. Najnowsze wyniki finansowe spółki znajdziesz tutaj.
Zwraca uwagę duży udział OZE (odnawialnych źródeł energii):
źródło: Energa |
Pod młotek prawdopodobnie pójdzie 34,2 proc. spółki (141,5 mln akcji), a nieoficjalnie mówi się, że KNF może zatwierdzić prospekt emisyjny już w przyszłą środę 13 listopada. Wtedy poznamy więcej szczegółów na temat Energi, ale już teraz ukazała się pierwsza wycena sporządzona przez Ipopemę Securities. Widełki 6,5-9,5 mld zł wyglądają jak alibi dla analityków. To tak, jakby napisać że akcje PKO BP są warte między 30, a 50 zł za sztukę. Zdanie prawdziwe, ale co z niego wynika?
W sumie nie znamy jeszcze ani ceny emisyjnej, ani wielkości puli przeznaczonej dla inwestorów indywidualnych, lecz podejrzewam powtórkę z PGE.
O co dokładnie chodzi?
Atmosfera wokół IPO Energi już jest bardzo gorąca:
źródło: Facebook |
Dla porównania spójrzcie na komentarze przed debiutem PKP Cargo:
źródło: Forum Bankiera |
Teraz sentyment zupełnie się odwrócił i sytuacja przypomina tę sprzed czterech lat. Wtedy zapisałem się na akcje PGE za blisko 30 tys. zł:
A ile dostałem?
45 sztuk o wartości... 1035 zł. Tak, redukcja wyniosła 96,5 procent i co z tego, że w stosunku do ceny emisyjnej 23 zł debiut był na plusie, skoro miałem mikroskopijny pakiecik?
Co więcej, sprzedałem wtedy po kursie, o którym mogą tylko pomarzyć obecni posiadacze PGE:
Przez te cztery lata WIG zyskał ok. 40 procent (przy sporej zmienności), co pogłębiało frustrację trzymających akcje PGE, którą nieco łagodziła dywidenda (inną sprawą jest obecnie nieco lepsze zachowanie kursu trwające od wakacji i można dostrzec jakiś tam sygnał kupna).
Dorzućmy do tego słabe debiuty innych spółek energetycznych: Tauron PE i ZE PAK na 0 proc., a Enea +1,3 proc. Fakt, że na przykład Tauron później wyraźnie zdrożał napędzany zakupami KGHM-u.
Dlatego będę z zainteresowaniem przyglądał się szumowi medialnemu wokół Energi, a do IPO podchodzę ze sporym sceptycyzmem. Nie będzie takich gigantycznych lewarów, jak przy PGE, kiedy banki zarobiły kilkadziesiąt milionów złotych na kredytach. Teraz w IPO spółek SP mamy górny limit zapisów (w przypadku PKP Cargo było 500, a wystarczyło ledwie niecałe 25 tys. inwestorów, aby każdy dostał maksymalnie tylko 245 akcji). Natomiast przy dużej nagonce w mediach jakiś tłumek się pojawi i kto wie, czy nie skończy się na symbolicznych przydziałach rzędu 1-2 tys zł? Na dodatek dyskonto SP nie musi być zbyt duże.
Z góry nie wykluczam swojego zapisu. Jednak nie obiecuję sobie po tej emisji za wiele. Moim zdaniem więcej można zyskać analizując inne akcje, między innymi metodą opisaną tu na blogu w ostatni weekend.