A co robi na wykresie ta 12-miesięczna średnia? Czy chcę teraz zacząć bajanie o cyklach? Niekoniecznie.
Wybór średniej nie jest przypadkowy.
Thomas Bulkowski (polecam jego książkę po polsku w Wydawnictwie Linia -wiadomo, że trochę interesownie, ale raczej chodzi mi o podejście statystyczne, a nie życzeniowe, jak w większości analiz) poprosił Dr Toma Helgeta, aby ten przetestował skuteczność różnych średnich na indeksie S&P 500. Z grupy z zakresu 6-14 SMA wygrała średnia dwunastomiesięczna, która w okresie od 1950 do 2010 roku przyniosła średnioroczną stopę zwrotu 7,15%.
Helget założył, że kieruje się miesięcznym zamknięciami, nie uwzględnia prowizji (!) oraz innych kosztów transakcyjnych. Transakcje były zawierane na otwarciu pierwszej sesji w kolejnym miesiącu po sygnale. Zasada bardzo prosta: przecięcie przez wykres średniej do góry generuje kupno, analogicznie pojawia się sygnał sprzedaży.
Dlaczego jest to lepsze od strategii "kup i trzymaj", która przyniosła CAR 7,36%?
Główną zaletą jest ochrona portfela przed nadmiernymi obsunięciami kapitału (maksymalnie 27%) oraz możliwość dodatkowego zarobku (pominiętą w badaniu) przez jedną trzecią testowanego okresu na bezpiecznych instrumentach po sprzedaży indeksu (handel samym indeksem jest obecnie łatwy do realizacji dzięki ETFom oraz platformom brokerów FX).
No i zauważmy, że właśnie pojawił się sygnał kupna (dokładnie na sesji 1 lutego po kursie otwarcia 1312,45 pkt).
Jeżeli dorzucimy do tego fakt, że system zarabia aż w dwóch trzecich sygnałów (świetne info dla amatorów: A nie mówiłem!?), więc prawdopodobieństwo utrzymania się amerykańskiego rynku powyżej 1312 pkt wygląda na dość duże, a wzmacnia je złoty krzyż (znowu szokująca trafność -ważna głównie dla szukających sławy) i przebywanie nad średnią 200 SMA na wykresie dziennym:
Z tego powodu możemy uznać, za mocne, długoterminowe wsparcie dla S&P 500 strefę zaczynającą się od 1260 pkt do góry i w tym zakresie zachować optymizm dla tamtejszego rynku.
Tymczasem polski inwestor ma spory dylemat przed sobą:
Po pierwsze, WIG wcale nie przebił średniej 12 SMA, co uczynił jego amerykański starszy brat. Na dodatek nie tylko nie ma mowy o żadnym złotym krzyżu (co istotne, ta strategia dla WIG20 jest bardzo wątpliwa), ale co gorsza, nie udało się przebić na dziennym średniej 200 SMA i na wykresie rysuje się coś niepokojącego:
Jeśli jeszcze przybliżymy sobie wykres, widać poważne zagrożenie, że utkwimy w kanale horyzontalnym rysowanym od sierpnia ubiegłego roku:
Wszystko byłoby dość oczywiste i można byłoby teraz typować zjazd w okolice średnich 100 i 50 SMA, gdyby nie zagraniczne rynki. Jeśli tam nie pojawi się korekta, ucieczka misiów po przebiciu ostatniego szczytu i średniej 200 SMA, będzie bardzo spektakularna (paliwo z futures).
Na razie jednak proponuję uważnie obserwować najbliższe sesje i dokładnie ustalić swoją strategię obronną (sam na przykład nieco skorygowałem w górę SL dla ETFW20L, żeby nie wychodzić u dołu boczniaka), o ile jej nie masz przygotowanej. Najlepiej jeszcze dziś, zanim ruszą notowania i emocje.