Wczoraj padła najwyższa wygrana w historii Lotto: 33 787 496,10 PLN. Szczęśliwy kupon został wysłany w Gdyni.
Czy ktoś z Was brał udział w losowaniu?
Ja tak i uważałem przez chwilę, że miało to sens i było zgodne z zasadą, żeby grać tylko wtedy, kiedy mamy przewagę.
Dlaczego myliłem się?
Spójrzmy na tabelę prawdopodobieństwa trafień w Lotto:
Kupon kosztuje 3 złote, czyli trzeba pomnożyć liczbę kombinacji przez 3 i w ten sposób zapłacilibyśmy 41 951 448 PLN, co oznacza, że nie odzyskalibyśmy włożonego kapitału. Inaczej mówiąc - gramy w grę, w której przewagę ma kasyno i po prostu uprawiamy czysty hazard.
Co więcej, nie mieliśmy żadnej gwarancji, że tylko my trafimy szóstkę i dzieląc kwotę choćby na dwa bylibyśmy wiele milionów do tyłu (niewiele pomogą piątki czy czwórki). Doliczając jeszcze podatek od wygranych 10%, muszę przyznać, że zrobiłem błąd i mądrzejsze byłoby jednak wydanie tych całych dziewięciu złotych na coś innego.
Jednak człowiek często nie zachowuje się racjonalnie ekonomicznie (a w ślad za nim rynki), jak doskonale widać na moim przykładzie. Można byłoby dodać tu jakiś element rozrywki i emocji, za który płacimy premię, ale to słabe wytłumaczenie - nie widziałem od lat losowania Lotto (wcześniej było to zdaje się w Polsacie) i zaskoczyła mnie lekko żenująca oprawa tego programu.