Dziś w tv zobaczyłem intrygujący filmik, który pokazuje motor napędowy obecnych wzrostów na giełdach. Więcej o węgierskiej hiperinflacji znajduje się tutaj
.
Tak mi się to skojarzyło z inną informacją z Banku Anglii.
OK, przy okazji poprawiono wyniki spółek, do których część z tych środków płynie, ale czy to jest faktycznie lekarstwo na chorobę zadłużeniową?
Dlatego mimo, że wcale nie waham się brać ani longów, ani akcji, nie mam złudzeń, że cały czas trzeba zachować czujność, tym bardziej w momencie, kiedy nawet największe niedźwiedzie zaczynają przebąkiwać o pewnych fundamentach do wzrostów:
Najgorszy wariant: tracić pieniądze na udowadnianiu swojej racji i tego nie życzę nikomu.
Poza tym osoby czujące się bezpiecznie na lokatach czy obligacjach też powinny uważnie śledzić informacje o inflacji, żeby ich pieniądze nie skończyły podobnie jak te na wideo w pierwszym linku (wariant ekstremalny, bardziej prawdopodobny: po prostu realna utrata wartości oszczędności).