środa, 26 lutego 2020

Giełdy pikują w obawie przed koronawirusem. Czas na zakupy na przecenie?

Ostatnie dni przyniosły gwałtowną przecenę na giełdach. Katalizatorem stało się szybkie rozprzestrzenianie się koronawirusa.

Do ostatniego weekendu był on raczej bagatelizowany przez rynki. Kiedy jednak okazało się, że już kilkaset osób zaraziło się we Włoszech, a ponad tysiąc w Korei Południowej, stało się jasne, że wirus nie zatrzyma się w Chinach.

Na pewno przyniesie on negatywne skutki gospodarcze, a dokładnie jakie, tego jeszcze nikt nie wie. Możemy jedynie zgadywać.

Nic dziwnego, że przy takiej skali niepewności tanieją akcje na całym świecie, również w Polsce.


My borykamy się ze swoimi własnymi problemami. GPW nie pomogła w tym tygodniu wypowiedź ministra Sasina, któremu nie podobają się dywidendy wypłacane przez spółki Skarbu Państwa.

W sumie polska giełda razi słabością od dawna. Natomiast przyspieszenie przeceny w ostatnich dniach oznacza, że mogą pojawić się jacyś łowcy okazji, których skusił choćby zjazd indeksu WIG20 poniżej 2000 punktów.


Warto jednak przypomnieć, że wcale nie tak dawno, w 2016 r. WIG20 spadł nawet poniżej 1700 punktów, więc obecne poziomy nie muszą zatrzymać fali wyprzedaży.


Osobiście zachowuję sporą rezerwę wobec tego indeksu ze względu na dominację Skarbu Państwa i z tego powodu nieco bardziej podoba mi się choćby mWIG40.

Dlatego zgodnie z moim planem na 2020 rok dobrałem w tym tygodniu za drobne ETF-y na mWIG40TR.

Na Twitterze powtarzają się pytania, które biuro maklerskie pobiera tak niską prowizję (0,1%, min. 1,5 zł). Dlatego przypomnę, że takie warunki do końca marca oferuje ING Bank Śląski. Ta promocja była już przedłużana, więc może bank zrobi to ponownie.

Poza tym ING oferuje do 160 zł dla nowych klientów otwierających konto osobiste, a obecnym 100 zł w promocji "Odkładaj na cel i zgarnij 100 zł" - sam się do niej zapisałem (premia 100 zł za 300 zł "inwestycji").

Cały czas zaznaczam że na naszym rynku pozostaję głównie obserwatorem.

Doczekałem się też wyraźniejszego zejścia w dół amerykańskich indeksów i mogę z powrotem odbierać ETF-y po niższych cenach.


Wykorzystałem dziesięcioprocentowy spadek od szczytu do pierwszych zakupów za drobne.


Dodam, że znacznie większy wybór ETF-ów i to na dodatek darmowych (nie płacimy prowizji) znajdziemy w holenderskim DeGiro - lista darmowych ETF-ów.

Myślę, że niezłym pomysłem jest przetestowanie tego brokera za nieduże pieniądze właśnie w ten sposób.

Przypomnę, że sam buduję w DeGiro portfel amerykańskich spółek dywidendowych, aby zapewnić sobie stałe przychody walutowe i opłacać nimi część bieżących rachunków (w sumie już zaczynam to realizować i dolar po 3,96 zł tu mi pomaga).

Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Zasadniczo nie mam zamiaru sprzedawać akcji z tego portfela, o ile dana spółka wypłaca dywidendę i jej nie zmniejsza.

Nie trzymam się tej zasady kurczowo i dokonałem pierwszej korekty zamykając bardzo małą pozycję startową: J. M. Smucker - symbol SJM (nie odpowiadają mi kurczące się przychody, wejście w karmę dla zwierząt i słabe marki, a stopa dywidendy nie rekompensuje tych niedogodności).


Dla porządku dodam, że doszły jeszcze dwie dywidendy (jedna w grudniu 2,8 USD i następna przyjdzie w marcu 4,4 USD brutto).

Docelowo planuję zamienić te akcje na Starbucks'a, o ile jeszcze istotnie potanieje (na razie wychodzi mi za niska stopa dywidendy - tylko 2%).

Była to moja pierwsza sprzedaż akcji na rachunku DeGiro, co potwierdza, że nie traktuję go spekulacyjnie.

Jeżeli chcesz przetestować DeGiro i na przykład sprawdzić, jak wygląda kupowanie ETF-ów bez prowizji lub amerykańskich spółek z bardzo niską prowizją, zapraszam do skorzystania z mojego linku partnerskiego:



Inwestowanie może być satysfakcjonujące, ale nie jest pozbawione ryzyka. Możesz stracić (część) swojego depozytu.


Uwaga! To nie jest wpis sponsorowany, ani nie powstał we współpracy z DeGiro. Jedynie mogę dostać wynagrodzenie za skorzystanie z powyższych linków partnerskich i założone przez Was rachunki maklerskie. Z góry dziękuję!

A co jeśli korekta zamieni się w regularną bessę?

Czy jesteście na nią gotowi?

Sam sobie zadaję te pytania i biorę pod uwagę, że może nas czekać mozolne wiosłowanie pod prąd, a potem długie czekanie na kolejną hossę.

Dlatego zamiast łapać spadające noże na giełdzie, prawdopodobnie lepszym pomysłem jest postawienie na ochronę kapitału i spokojny sen.