Dlatego ucieszyła mnie informacja, że euro właśnie spadło do poziomu 4 złote, co oznacza jeszcze tańsze nadchodzące europejskie wakacje i równocześnie ulgę dla osób spłacających kredyty denominowane we wspólnej walucie.
Może warto skorzystać z tej okazji i dobrać trochę więcej euro do portfela?
Ostatnio takie poziomy widzieliśmy w 2011 roku. Wtedy euro najniżej notowano nieco powyżej 3,8 zł.
Kliknij, aby powiększyć |
Nie warto szukać na siłę dołka - w końcu widzieliśmy i euro nawet po 3,2 zł w 2008 roku, a "drukowanie" ECB dopiero się zaczęło. Poza tym łapanie spadających noży zwykle kończy się bolesnymi ranami, więc nie zamierzam grać pod prąd na rynku walutowym, tylko zacząłem znowu regularnie dokupować euro za drobne, aby je potem wydać na wakacjach.
Nie musi to być najlepsze rozwiązanie ze względu na prowizję 0,2%, jednak z przyzwyczajenia najczęściej korzystam z Walutomatu - ustawiam się po stronie kupna i czekam. W przypadku euro wychodzi całkiem nieźle, często po kursie poniżej średniego rynkowego z foreksu.
Jeżeli ktoś chce koniecznie dowiedzieć się, gdzie otrzyma najwięcej na lokacie w euro, odpowiedź brzmi w BIZ Banku: 1% na lokacie półrocznej i 1,2% na lokacie rocznej.
Przy okazji zauważmy, że BIZ Bank właśnie ściął oprocentowanie rachunków oszczędnościowych zakładanych od dziś - szczegóły w tabeli. Niestety, bardzo często wystarczy opisać taką ciekawszą ofertę na blogu w comiesięcznym zestawieniu lokat i kont, aby za chwilę ona zniknęła.
Podobnie do złotego od początku roku umacniają się inne waluty naszego regionu, czyli węgierski forint i czeska korona.
Z tego powodu coraz częściej pojawia się pytanie, dlaczego giełda w Warszawie jest taka słaba w porównaniu do tej w Budapeszcie czy nawet w Pradze?
Od początku roku węgierski BUX zdrożał aż o jedną czwartą, czeski PX o jedną dziesiątą, a polski WIG "tylko" o 6,3%.
Moim zdaniem wcale nie jest tak źle na GPW, tym bardziej, że na Węgrzech bardzo dużo waży w indeksie paliwowy MOL - u nas też PKN Orlen spisuje się znakomicie: +25,7% od początku roku.
Po wstrząsie z 15 stycznia związanym z uwolnieniem franka WIG spokojnie wspina się coraz wyżej i za chwilę będzie próbował wybić się górą z wielomiesięcznej konsolidacji.
Technicznie potwierdzeniem siły rynku będzie dla mnie wyjście indeksu powyżej szczytu z września ubiegłego roku. Jeśli ujrzymy przy WIG wartość 56 tys. pkt, a rynek nie będzie się cofał, to mamy szansę na Budapeszt w Warszawie.
Kliknij, aby powiększyć |
Tradycyjnie średnie i małe:
Moje spółki z portfela IKE |
Jak widać, nie są to wielkie pieniądze, ani nawet średnie. Po sześciu latach hossy w USA wyceny na wielu rynkach są wysokie i gdzieś może uderzyć czarny łabędź w tym roku. Niekoniecznie musimy powtórzyć ścieżkę z 1937 roku, ale jakaś rotacja już nastąpiła. S&P 500 jest w 2015 r. tylko 1,1% na plusie.
Dlatego trochę zredukowałem spekulacyjną pozycję w niemieckich akcjach i pod koniec marca sprzedałem BMW (katalizatorem były gorsze prognozy sprzedaży i spadek poniżej 120 euro za akcję):
Część zarobku zjadł spadek euro do złotego. Z kolei nie zamierzam rezygnować z Munich Re
Natomiast widząc niskie oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych połączone ze stałym napływem środków do funduszy inwestycyjnych, pomimo doskonale znanych nam słabości widzę tej wiosny szansę dla polskiego rynku na wyraźniejszą zieleń w notowaniach. Jesteśmy relatywnie tańsi od wielu innych giełd, o czym wspomina nawet Meb Faber.
Na koniec życzę Wszystkim Czytelnikom, żeby i Wam na wiosnę zazieleniło się w portfelach inwestycyjnych.