W grudniu temperatura wzrosła jeszcze bardziej, kiedy bank ogłosił, że stary system będzie stopniowo wygaszany i wszyscy muszą przejść do nowego. Nieoficjalny przekaz brzmi mniej więcej tak - Możecie sobie pokrzyczeć, ale my i tak wiemy lepiej, co dla Was dobre.
Czy mBank ma być dla klienta, czy klient dla mBanku?
Zanim odpowiem na to pytanie, zwrócę uwagę na fakt, że w sondzie Bankiera na temat nowego wyglądu banku zaledwie 19 proc. ankietowanych wybrało opcję "Nowy serwis spodobał mi się i korzystam tylko z niego". Interesujące - w końcu minęło już pół roku od jego uruchomienia. Dlatego rodzi się pewna wątpliwość: jeśli jest taki prosty i intuicyjny, czemu tej opinii nie podzielają klienci?
Ten problem musi rozwiązać zarząd banku, nie ja. I dużo do myślenia daje klasyczny case Coca-Coli.
Sam otworzyłem konto w mBanku niemal na początku jego istnienia.
Z tego powodu obserwowałem zmiany w banku bardzo długo. Przez te kilkanaście lat z awangardowego lidera rynku przekształcił się on w jedną z wielu instytucji finansowych działających w Polsce.
Coraz trudniej tu znaleźć konkurencyjny produkt - dla mnie jest nim może Supermarket Funduszy Inwestycyjnych, może jeszcze oferta ubezpieczeniowa, albo niektóre mOkazje. No i co jeszcze?
I tu Was chyba zaskoczę.
Po przejrzeniu aktualnych ofert z najlepszymi lokatami w tradycyjnych bankach, okazuje się, że najwięcej płaci w tej chwili... mBank: 5,5 proc. na lokacie dwumiesięcznej "Ona i On".
A gdzie tkwi haczyk?
Górny limit lokaty wynosi tylko 10 tys. zł i jest ona przeznaczona wyłącznie dla nowych klientów.
No właśnie, nowych. W tym kryje się cały sekret. Bank skupił się na pozyskiwaniu "świeżaków" i niespecjalnie przejmuje się starymi, tak jakby ci ostatni byli mu dani raz na zawsze. Na takim podejściu przejechało się bardzo wiele firm. Wymarzone 5 mln klientów mBanku w 2015 r. może okazać się tylko mirażem.
Dlatego nie ma co biadolić, tylko głosujmy nogami. Jeśli nie podoba mi się, zamykam konto i szukam innego banku. Nie ma sensu histeryzować i rozdzierać szat. Bank jest firmą, która ma przynosić zysk właścicielom. Jednak musi też pamiętać, że żyje dzięki klientom i bez nich odejdzie w niebyt.
Na razie nic nie płacę za konto, ponieważ pozamykałem wszystkie karty, a przelewy pozostają nadal darmowe. Dlatego nie widzę powodu, żeby się przejmować wodotryskami w systemie, o ile damy radę przez nie się przedrzeć do poszukiwanej funkcji.
Natomiast zwrócę uwagę, że grupa BRE postawiła wszystko na jedną kartę i widzimy teraz wszędzie wyłącznie markę mBank. Także na giełdzie.
Tu dostrzegłem coś niepokojącego na wykresie:
Kliknij, aby powiększyć |
Może rynek też powątpiewa w sukces nowego projektu?
Tego nie wiem. Natomiast z samego wykresu jasno wynika, że akcje banku poruszają się w mocnych trendach długoterminowych i polujący na dołek powinni uzbroić się w cierpliwość.
W ogóle z BRE, czyli obecnie mBankiem łączą się dwie ciekawostki.
1. Bank jest obok BZWBK (ten wypadał na trochę z indeksu) jedyną spółką, która dotrwała do dziś w indeksie WIG20 z pierwotnego składu :
źródło: GPW |
Kliknij, aby powiększyć |
Potem, w kolejnym ruchu po gwałtownej przecenie zakończonej w lutym 2009 roku, bank odbudował się, choć kurs wzrósł "tylko" kilkukrotnie.
Tu nie chodzi o epatowanie wielkimi liczbami, tylko o zwrócenie uwagi, że warto się podłączyć do fali wzrostowej bez zgadywania na siłę, kiedy się ona zatrzyma. I trzymać się na jej grzbiecie, dopóki nie zmieni kierunku. Na pewno nie jest to proste i sam cierpię na zbyt częste spoglądanie na giełdę w bardzo krótkoterminowej perspektywie czasu.
PS
To jest ostatni artykuł, który ukazuje się na blogu przed Świętami. Korzystając z okazji - życzę Wam Wszystkiego Najlepszego i udanego wypoczynku. Pora chwilę odetchnąć i naładować akumulatory. Komu będzie brakować przez te kilka dni nowych wpisów, zapraszam do lektury wcześniejszych. Na pewno są takie, które pominęliście, a być może okażą się przydatne.