Ja mam z kolei pytanie z innej beczki, jak zabrać się za oszczędzanie. Zarabiam ok. 6100 netto, z czego 1/3 pensji to kredyt hipoteczny. Co miesiąc jestem w stanie zaoszczędzić ok. 2500 zł, tylko nie wiem jak to zrobić, niby rejestruję wydatki ale to niewiele daje. Proszę o propozycje w co zainwestować takie miesięczne kwoty i jak je odkładać. Czy np.zaraz jak dostanę pensję przelewać na osobne konto i nie ruszać?
Podrzuciłem je na Facebooka, gdzie padło kilka odpowiedzi i teraz je ponawiam w szerszym gronie:
Jak zabrać się za oszczędzanie? Jaki był Twój początek?
Może ktoś przedstawi jakąś oryginalną historię, która zainspiruje Martę i innych ludzi, którzy teraz nie widzą sensu w oszczędzaniu, albo chcieliby, a nie wiedzą, jak zacząć?
Przypomnę, że wiele ciekawych argumentów padło też w dyskusji pod postem "Jak słyszę, że trzeba oszczędzać, to mnie skręca."
No a jaka jest moja odpowiedź?
Nie znam sytuacji życiowej i zawodowej Marty - na przykład małżeństwo czy/i dziecko zupełnie zmieniają finanse, tak samo jak utrata pracy.
Na razie przyjmę, że obecna sytuacja potrwa przez jakiś czas.
A co jest najważniejsze?
Wiadomo, że trzeba zacząć od budowy zdrowego budżetu domowego i dokładnego sprawdzenia struktury swoich wydatków, a potem eliminacji tych zbędnych. Można się też wspomagać aplikacjami typu GnuCash czy Microsoft Money.
Jednak tak naprawdę liczy się motywacja.
Wyobraź sobie, że nagle zwalniają Cię z pracy i nie możesz nic sensownego znaleźć, a tu nie dość, że masz stałe wydatki, to jeszcze na dodatek musisz zapłacić comiesięczną ratę kredytu hipotecznego w wysokości 2 tys. zł. A sytuacja pogarsza się z każdym miesiącem i każdą ratą do zapłacenia...
Fot..stock.xchng |
Jak temu zapobiec?
1. Zbuduj fundusz awaryjny
Powinny w nim się znaleźć środki pokrywające co najmniej Twoje sześciomiesięczne wydatki stałe, czyli zarówno ratę, jak też pieniądze "na życie". W sytuacji podbramkowej na pewno jesteś w stanie wydawać nieco mniej na siebie, ale kredyt musisz spłacać, więc kwota minimalna tego funduszu powinna wynosić mniej więcej 3500 zł x 6 = 21 tys. zł.
Po dotarciu do 21 tys. zł nadal wpłacałbym na fundusz co miesiąc, ale już dużo mniej, czyli 500-1000 zł i dopiero wrócił do większych wpłat po wykorzystaniu funduszu (w części lub całości) w podbramkowej sytuacji.
Skoro jest to fundusz awaryjny, priorytetem powinno być nie oprocentowanie i wysokość odsetek, ale łatwa dostępność tych pieniędzy. Dlatego proponuję otworzyć oddzielne konto oszczędnościowe.
Najlepsze konta i lokaty bankowe są regularnie omawiane w comiesięcznych zestawieniach - aktualne na sierpień znajduje się tutaj.
Obecnie sensownie wygląda promocja w banku BGŻOptima i 4% przez pierwsze trzy miesiące dla nowych klientów (maksymalnie 20 tys. zł).
I tu pojawia się kolejny punkt do wdrożenia w życie.
2. Zautomatyzuj oszczędzanie
Człowiek jest taką dziwną istotą, że znajdzie milion powodów, aby wydać pieniądze i jakoś potrafią się one same rozchodzić i wyciekać między palcami. Dlatego najłatwiej się zdyscyplinować przez zlecenie stałe i zdefiniowanie przelewu określonej części pensji na konto oszczędnościowe, zaraz po wpłynięciu wynagrodzenia.
W Twoim przypadku należałoby najpierw otworzyć konto oszczędnościowe, a następnie co miesiąc regularnie przelewać na nie wspomniane 2,5 tys. zł aż do osiągnięcia zakładanych 21 tys. zł, czyli cel powinien zostać osiągnięty po około.9 miesiącach oszczędzania.
Łatwo się pisze, że osiągniesz pierwszy cel już po 9 miesiącach, a życie wynajduje nam ciągle powody, aby się nie udało. Dlatego warto zrobić jeszcze coś.
3. Regularnie nagradzaj się
Po zbudowaniu funduszu awaryjnego proponuję zafundować sobie jakąś nagrodę - na przykład fajny ciuch, buty czy wyjście na koncert/do teatru. Wtedy oszczędzanie zacznie kojarzyć się znacznie milej.
Warto również przy budowie comiesięcznego budżetu dać sobie mały margines na niezaplanowane wydatki i czasem korzystać z tej puli.
4. Skonkretyzuj cele finansowe w datach i liczbach
Zamiast "chcę zbudować fundusz awaryjny", zdefiniuj swój cel tak : "chcę zbudować fundusz awaryjny w wysokości 21 tys. zł 5 lutego 2014 r.."
Podobnie pomyśl o celach długoterminowych.
I tu widzę jeszcze coś, czyli siłę wizualizacji. Nie wiem, czy znajdzjesz coś ekscytującego w górze pieniędzy:
Fot..stock.xchng |
Natomiast w ponury jesienny wieczór na pewno miło spogląda się na taki obrazek:
Fot..stock.xchng |
Tego typu fotkę warto sobie przyczepić na przykład przy monitorze komputera w pracy, aby bardziej zmotywować się do oszczędzania na upragnione wakacje, czy coś znacznie ambitniejszego - osiągnięcie wolności finansowej, czyli stanu, kiedy pracujesz, bo lubisz i chcesz to robić, a nie - pracujesz, bo musisz.
Poza tym nastały takie czasy, że nikt rozsądny nie liczy na sensowną emeryturę z ZUS-u czy OFE (te ostatnie mogą nie przetrwać kolejnej "reformy") i dlatego trzeba też samodzielnie oszczędzać i inwestować - podobno pomaga sztuczka, jeśli wyobrazisz siebie w wieku 50 czy 60 lat.
5. Otaczaj się właściwymi, pozytywnymi ludźmi
Jeśli będziesz stale przebywać wśród utracjuszy, którzy żyją "od pierwszego do pierwszego" i przepuszczają wszystko, nie tylko nie znajdziesz zrozumienia dla swojego postępowania, ale na dodatek będą Cię oni wyśmiewać i demotywować.
6. Czytaj blogi finansowe
Zarówno same artykuły, jak też dyskusje pod nimi stanowią źródło aktualnej wiedzy i inspirują do działania.
Zachęcam też do odwiedzania bloga Michała Szafrańskiego, który głównie koncentruje się na sposobach oszczędzania pieniędzy.
7. Ciesz się życiem
Oszczędzanie to nie dziadowanie. Nie chodzi o to, żeby myć zęby po ciemku w zimnej wodzie, tylko o racjonalizację wydatków i regularne generowanie nadwyżek finansowych. Poza tym trzeba także pamiętać o równoczesnej koncentracji na zwiększaniu przychodów przez inwestowanie w siebie, na rynkach finansowych, czy rozwój własnego biznesu.
A jakie jest Twoje zdanie?