wtorek, 17 stycznia 2012

Korona norweska - potencjalny podwójny szczyt

W poprzednią sobotę zapowiadałem w komentarzu do wpisu na blogu, że puszczę w kantorze korony norweskie. Ostatecznie dostałem 0,582 PLN za każdą na czysto. Mogłem nawet nieco więcej, ale w sobotę nie chciało mi się ganiać z gotówką i kosztowało mnie to więcej niż zyski z lokat z dość długiego okresu.

Zdecydowałem się zostawić tylko trochę koron szwedzkich, ponieważ SEK jest ostatnio silniejsza niż NOK.

Jaki był powód?

Niedługo będę potrzebował trochę gotówki (tak, ta paskudna konsumpcja - nie zostanę minimalistą, niestety :) i musiałem wybrać w miarę optymalny moment do sprzedaży w pierwszym kwartale. Znalazłem coś takiego:

Zagrożenie podwójnym szczytem (formacja prospadkowa) wzrasta także dlatego, że odbiliśmy się od maksimum z okresu tuż przed wejściem Polski do UE, kiedy zaczął do nas płynąć strumień euro.

No i testujemy pewne wsparcie na kursie EUR/NOK, którego jakoś nie chcemy przebić:


Oceniam (być może mylnie), że istnieje spore ryzyko przeceny korony wobec złotego, więc być może nieco przedwcześnie opuściłem ten statek. Zastrzegam: mówimy o negatywnych dywergencjach, a nie o ewidentnym sygnale sprzedaży, czyli co najmniej należy wzmóc czujność, a niekoniecznie powielać moje pomysły.

Prawdopodobne dalsze umocnienie złotego (euro< 4,3 PLN?) powinno być skorelowane z atakiem indeksów giełdowych na opory (nie wiadomo czy udanym - wykresy tutaj), co potwierdza brak entuzjazmu komentujących do niedzielnego wpisu o giełdzie.

Podobnie minorowe miny i nastroje panowały wśród medialnych analityków i u większości komentujących w polskiej blogosferze. Pomijam Pana Białka, który uparcie szuka dołka - vide: kilka ostatnich wpisów. W końcu znajdzie i zbierze parę oklasków.

Za praktyczą przydatność w inwestowaniu w akcje wyróżniłbym na przykład bloga Jacka Borawskiego, ale jest on przeznaczony dla znającego przynajmniej podstawy analizy technicznej. Tylko wtedy można skorzystać.