Polscy inwestorzy przechodzą szybki kurs pomagający odróżnić obligacje skarbowe od korporacyjnych. Te drugie płacą wyższe odsetki, ale w zamian niosą za sobą zupełnie inne ryzyko i znamy już co najmniej cztery przypadki, kiedy pojawiły się kłopoty z odzyskaniem pieniędzy: Anti, ZPS Krzętle, Fojud oraz Budostal-5 (tu wniosek o upadłość spółki).
W 2012 roku z pewnością najciekawiej wygląda sprawa dewelopera Ganta, który musi oddać w sumie ponad 105 mln złotych. Czy da radę?
Częściowo na pewno może zrolować dług nowymi emisjami, ale nie wszystko. Dlatego z zainteresowaniem przyglądamy się tej historii.
Bardzo czarne prognozy na temat rynku nieruchomości i kondycji deweloperów mogą przestraszyć co bardziej nerwowych, ale spójrzmy na fakty.
W kasie spółki na koniec trzeciego kwartału znajdowało się tylko 33 mln złotych. Na szczęście zaczyna spływać gotówka z projektu "Kaskada na Woli" w Warszawie i tydzień temu Gant spłacił 75 mln złotych kredytu w Raiffeisenie. Zostało jeszcze 125 mln długu w banku.
Dorzućmy jeszcze to:
- Całkowite wpływy gotówkowe z lokali w naszej flagowej warszawskiej
inwestycji szacujemy na 300 mln zł - powiedział prezes spółki Karol
Antkowiak.
Z tego wynika, że obligatariusze raczej powinni odzyskać swoje środki bez większych kłopotów. Przynajmniej tak to wygląda w tym momencie i już pierwsze ruchy się pojawiły.
Jest to o tyle ważne, że po 1 kwietnia warunki w bankach się pogorszą ze względu na nowe zasady naliczania podatku i wiele osób będzie szukać jakieś alternatywy. Część kapitału może popłynąć do funduszy czy bezpośrednio na giełdę i inne rynki, ale niektórzy bardziej ostrożni mogą szukać właśnie tego typu inwestycji dających więcej niż lokata, ale bez większego ryzyka straty kapitału.
Pośrednim rozwiązaniem jest fundusz obligacji korporacyjnych, taki jak Copernicus, który za ostatni rok ma stopę zwrotu 9,1% (minimalna pierwsza wpłata 500 złotych, prowizja przy zakupie 1%). Ze względu na opłatę manipulacyjną nadaje się on jednak do przechowywania środków na nieco dłuższy okres.