Na pytanie co jest ważne w inwestowaniu padają różne odpowiedzi: posiadanie przewagi (edge'a) dzięki przetestowanemu (nie mylić z przeoptymalizowanym lub "widzimisie") systemowi, właściwe zarządzanie wielkością pozycji, ewentualnie dostęp do inside'ów itd.
Moim zdaniem powinno się dodać do tego jeszcze jeden istotny element.
Jaki?
Twardy tyłek.
Jak widzę ile osób produkuje dziesiątki analiz i miota się na wszystkie strony, nie jestem pewien ich skuteczności (analiz i tych inwestorów).
Z drugiej strony wiem, że bardzo trudno jest wytrzymać nie tyle na stratnej pozycji, co wygrywającej. Z tego powodu posiadacz akcji może łatwo dać się dziś przekonać gadce w stylu: "teraz korekta do 2200 pkt na WIG20" albo "skasuj zysk, jeśli masz już te 5-10% od dołka" (zasłyszane dziś w programach rozrywkowych).
Ci sami wesołkowie nabiją większość na akcje i fundusze akcji (czy świadomie - tego nie wiem) na samym szczycie, pokazując przekonujące wykresy z mnóstwem sygnałów kupna i odpowiednie wskaźniki makro czy wyceny spółek. Trudno powiedziećm kiedy się tak stanie, ale wtedy można sobie o tym przypomnieć co tu napisałem.
Również trudno usiedzieć na gotówce, która parzy na rachunku u brokera. Na pewno znasz ten stan.
Dlaczego o tym piszę akurat dziś?
Można powiedzieć, że zrealizowała się koncepcja z młotem przedstawiona tu na wykresach 23 września i zakupy akcji, które widać w portfelu bloga po lewej stronie (w tym tygodniu doszły tylko walory K2 Internet) prawdopodobnie dadzą zarobić jakieś pieniądze.
Jednak teraz liczy się twardy tyłek, a nie zaklinacze deszczu, którzy wiedzą o tym, gdzie będzie WIG20 za tydzień tyle samo co ty, ale rysują za to ładniejsze szlaczki, albo zgrabnie opowiadają swoje bajki w telewizji czy sieci. Mają zawsze chętną do wysłuchania publikę, która nadaremno szuka swojego kapłana i co i rusz zmienia guru (także wyłanianego spośród siebie). Przy okazji również snuje swoje wróżby, ale czy coś z tego konkretnego wynika? Rzadko. Za rzadko, żeby marnować na nie czas.
Sam zwróciłem uwagę na budowlankę przed właściwym wybiciem i kto chciał, to już jest na sporym plusie, ale po ciszy w komentarzach sądzę, że wpis spotkał się co najwyżej z lekkim niedowierzaniem (co absolutnie mnie nie dziwi w żadnym stopniu; entuzjazm byłby wysoce podejrzany).
Bardziej podoba mi się taka koncepcja (i tu jest konkretny przykład) - jeśli BGŻ odbije się od oporu w strefie 47,5-49,5, zamykam pozycję po zastosowaniu pewnego filtra. Jeśli przebije się wyżej, czekam i niech rynek decyduje dokąd dojdą te akcje.
W przypadku futures proponuję na jutro mniej więcej połowę ATR (licząc od otwarcia) jako SL dla long na FW20. Dlaczego? A to już temat na zupełnie inną historię, o której nie bardzo mam ochotę się rozpisywać (lepiej sobie potestuj = poszukaj Graala samodzielnie).