Pytanie kiedy i czy kupować akcje i fundusze inwestycyjne przewija się praktycznie cały czas na wszelkich możliwych forach internetowych, blogach czy w rozmowach w banku lub biurze maklerskim.
Jeżeli chodzi o fundusze inwestycyjne, nigdy nie mam problemu z odpowiedzią: zawsze warto.
Pytanie tylko kiedy bezpieczne, a kiedy bardziej agresywne.
Napiszę tak- jeśli nie jesteś pewny co zrobić wpłać na lokatę, rachunek oszczędnościowy lub bezpieczny fundusz pieniężny i dalej się zastanawiaj.
Natomiast zamiast bezproduktywnie filozofować postanowiłem zrobić kolejny powrotny krok w stronę funduszy inwestycyjnych.
Szczerze mówiąc wynika on z chęci przetestowania w praktyce tej formy inwestowania i mam nadzieję, że z korzyścią dla czytelników, którzy będą mogli uczyć się na moich błędach nie swoich :)
Oprócz tego uważam, że w ten sposób zdywersyfikuję część portfela, która będzie zarządzana przez kogoś innego pod moją ścisłą kontrolą.
Trzeba tu zrozumieć jedną rzecz - fundusze są tylko narzędziem, a nie maszynką do zarabiania pieniędzy i większość zależy od naszej polityki inwestowania, a tylko część od zarządzających. Oni dostają pieniądze od ludzi, więc kupują akcje –ich zdaniem najlepsze w danym momencie. Z kolei kiedy ludzie wypłacają, fundusz musi sprzedawać akcje nawet jeśli uważa to za błąd - oni nie są od dyskutowania.
Fundusz to taki pośrednik pomiędzy nami a rynkiem kapitałowym czy pieniężnym, który kasuje swoją prowizję za mniej lub bardziej udolnie wykonywaną pracę. Decyzję podejmujesz samodzielnie, kiedy wejść i wyjść.
Ogólnie moje zdanie o polskich funduszach nie jest najlepsze, a mimo to działając w takich warunkach jakie są spróbuję za 10-15% portfela coś zrobić.
Wracając do wpisu sprzed dwóch tygodni, wybieram na początek Legg Mason Akcji i we wtorek rano pójdzie pierwsze zlecenie nabycia jednostek tego fundu za symboliczne 100 zł.
Postaram się regularnie co najmniej 100 zł miesięcznie dorzucać do puli.
No dobra, ale czemu akurat Legg Mason?
W zamieszczonym wcześniej linku jest podane, że odpowiada mi filozofia Tomasza Jędrzejczaka, lecz wiadomo, ze hasła hasłami, a liczą się wyniki.
Legg Mason Akcji zadebiutował z wyceną 100 zł 4 stycznia 1999 roku. Ponad 11 lat historii to całkiem niezły okres do oceny rezultatów.
Ostatnia dostępna wycena z czwartku 25 lutego to 295,58 zł, czyli mamy zysk 195,58%. W tym samym okresie WIG zarobił 187,1%, a WIG20 tylko 70,5%. Widać, że ETFy na WIG20 wcale niekoniecznie rozwiążą problem inwestowania równo z rynkiem.
Wyniki w przeszłości nie gwarantują przyszłości, ale skoro Legg Mason przez ostatnie 11 lat szedł tak jak WIG (nawet nieco lepiej), więc możemy założyć, że istnieje spora szansa, że długoterminowo tendencja zostanie zachowana.
A teraz spójrzmy na wykres:
Po zmienności widać, że samo kup i trzymaj to trochę za mało. Można na przykład uśredniać kupując w równych porcjach gotówkowych (czyli więcej jednostek przy spadkach, a mniej przy wzrostach) , ale uważam taką strategię za nieco zbyt prymitywną, choć w pewnym sensie skuteczną.
Tu przede wszystkim zwróciłbym uwagę na zieloną linię trendu wzrostowego, która pokrywa się z wieloletnim trendem na indeksie WIG. Warto zapamiętać te wartości na przyszłość, jeśli pojawią się spadki:
w tej chwili jest to niespełna 26 900 pkt na WIG oraz niecałe 210 zł dla Legg Mason Akcji.
Trend jest rosnący, więc te dane lekko pójdą w górę, jeśli faktycznie zobaczymy przecenę. W takim wypadku dobiorę więcej jednostek Legg Mason właśnie w tym miejscu.
Tyle o wariancie z dużym zjazdem, który w tej chwili wydaje się mało prawdopodobny, ale na przykład taki rozrysował Sławomir Dębowski.
Jednak na pewno pojawia się pytanie dlaczego akurat teraz mamy przed sobą ciekawy moment?
Przybliżmy wykres:
Widać, że trend spadkowy ciągnięty od szczytów z 2007 roku został nadłamany i co prawda jego zaczepienie o tak niewiele punktów nie jest do końca wiarygodne, ale można coś tu próbować kombinować. Tym bardziej, że można sobie ustalić bardzo bliski stop loss na średniej dwustusesyjnej, czyli 285,14 zł – i takie jest moje założenie.
Jeżeli z kolei wybije górą nad 315 zł, dorzucę drugą setkę.
W przypadku zjazdu niżej będę czekał z powrotem na 245 zł.
Problemem z funduszami jest opóźnienie między złożeniem zlecenia, a realizacją, więc tak naprawdę spekulacja nie ma sensu, ale ja sobie poeksperymentuję z dość agresywnym podejściem (w porównaniu do futures to zabawa dla emerytów).
A teraz drugi pomysł za nieco poważniejsze pieniądze. Zleciłem konwersję całego rejestru (blisko 5000 zł) funduszu UniKorona Pieniężny na UniAkcje Małych i Średnich Spółek licząc po cichu na wybicie sWIG80 górą w przyszłym tygodniu po wielomiesięcznej konsolidacji. Jeśli nie uda się wracam do pieniężnego po zejściu wartości jednostki poniżej 70 zł (ostatni kurs 77,14 zł). Liczę, że niewielki rozmiar funduszu (wartość aktywów tylko 24,11 mln zł) pozwoli na szybką reakcję zarządzającego Jarosława Lisa w razie ewentualnego ruchu do góry.
A jak będzie? Zobaczymy.