Najpierw pozytywną końcówkę sesji pokazali Amerykanie, którzy w ten sposób nieco poprawili negatywny obraz po wcześniejszej przecenie. Następnie agencja Standard & Poor's niespodziewanie podniosła rating długu Polski z BBB+ do A-, z perspektywą neutralną.
W takim razie inwestorzy dostali do ręki argumenty, aby w poniedziałek pokazać swoją siłę na warszawskiej giełdzie. A ta ostatnia od dłuższego czasu nas nie rozpieszcza (najdelikatniej mówiąc).
Moim zdaniem ewentualny popyt (o ile w ogóle się pojawi) zostanie skierowany głównie na największe spółki z indeksu WIG20, miedzy innymi dlatego, że te akcje są płynniejsze od pozostałych i na nich skupia się zagranica.
Na razie zachowuję jednak wstrzemięźliwość ze względu na kiepską sytuację techniczną głównych indeksów i niejasne perspektywy.
Po podwyżce ratingu długu Polski i mocnej końcówce w USA mamy świetną okazję do odbicia w poniedziałek. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo różne Altusy pewnie tylko czekają z towarem do rozpakowania.— Zbyszek Papiński (@appfunds) 13 października 2018
Dlatego #WIG20 nadal powinien być mocniejszy niż #sWIG80.#WIG #GPW pic.twitter.com/z4mSQ8PS7g
Amerykańskie indeksy flirtują ze średnią dwustusesyjną i mimo wszystko uznaję, że hossa tam nadal trwa, choć zacieśnianie polityki Fed i już osiem podwyżek stóp procentowych w tym cyklu zaczynają akcjom ciążyć coraz bardziej.
Tymczasem kiepsko wygląda niemiecki DAX, który schodzi coraz niżej:
Polska gospodarka mocno zależy od niemieckiej i być może wcale nie jest przypadkiem, że obydwie giełdy zanotowały historyczne szczyty w tym samym dniu, czyli 23 stycznia br.
Później już było dużo gorzej i licząc od maksimum do piątkowego zamknięcia Niemcy (jako DAX) schudli o 15,2%, a my (dokładniej mówiąc WIG) o 16,8%.
Ciekawe, co wydarzy się w nadchodzącym tygodniu?
W Unii cały czas pojawiają się nowe problemy - teraz obserwujemy przeboje z Włochami i ich budżetem, a już od dłuższego czasu trwają przepychanki wokół Brexitu. A w tle toczą się wojny handlowe z USA, które szkodzą niemieckiemu eksportowi.
Jednak podniesienie ratingu powinno, przynajmniej krótkoterminowo, pomóc Polsce, w tym złotemu i polskim obligacjom.
Natomiast w dłuższej perspektywie co do giełd nadal mam poważne wątpliwości. Po tylu latach hossy w USA nie zdziwi mnie dłuższa przerwa we wzrostach, a nawet istotne spadki. Wątpię, żeby pikowało tak dramatycznie, jak po upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers, ale niczego z góry nie wykluczam.
W tej sytuacji nawet relatywnie tania polska giełda może przeżywać kolejne kłopoty. Poza tym od strony fundamentalnej ciągle pojawiają się nowe zagrożenia dla polskich spółek - do presji płacowej i wzrastających kosztów dochodzą teraz galopujące ceny energii elektrycznej.
Dlatego poza portfelem na rachunku maklerskim IKE nie planuję niczego na razie dokupować, z jednym małym wyjątkiem - testuję nowe fundusze indeksowe inPZU i dlatego zachęcam do zapoznania się z moimi wcześniejszymi wpisami na ten temat:
Wystartowały fundusze indeksowe PZU. Testuję >>
Rewolucja w polskich funduszach inwestycyjnych. Czas przygotować strategię >>
Myślę, że to będzie interesujące doświadczenie, bez względu na ostateczny wynik finansowy.
A czy martwi mnie niezbyt dobry początek?
Napisałem o tym już na Facebooku kilka dni temu:
Tutaj możecie bezpośrednio wejść na stronę nowej platformy inPZU i zainwestować w fundusze indeksowe (minimalna inwestycja już od 100 zł):
Zainwestuj w tanie fundusze indeksowe PZU >>
Pamiętajcie, że inwestowanie wiąże się z ryzykiem utraty kapitału, więc postępujcie rozważnie i inwestujcie jedynie nadwyżki finansowe.