Zastanawia się nad tym wielu inwestorów. W końcu od czasów JSW nie było tak dużego IPO na warszawskiej giełdzie. Poza tym spółka jest doskonale znana, także dzięki drogim kampaniom marketingowym z udziałem przeróżnych celebrytów.
Moim zdaniem inwestor indywidualny ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia i ciężko podjąć racjonalną decyzję.
Dlaczego?
Postaram się odpowiedzieć w kilku najważniejszych punktach.
1. Zapis należy złożyć po cenie maksymalnej 44 zł za akcję. Ostateczna cena emisyjna może być niższa, ale drobny inwestor tego nie wie i ryzykuje, że wcale nie zostanie obniżona.
2. Ze względu na konstrukcję oferty najkorzystniejszy termin zapisu dla drobnych to 4-7 lipca, ponieważ w przypadku redukcji otrzymamy dwa razy więcej akcji niż osoby, które zdecydują się wziąć udział w IPO w kolejnych dniach.
Musimy działać pod presją czasu, a to nikomu nie pomaga. Sam zabrałem się za analizę dopiero wczoraj, ponieważ wcześniej zajmowałem się czymś innym. Poza tym trwają wakacje i dla wielu osób lektura prospektu emisyjnego i analizowanie spółki niekoniecznie należy do wymarzonych zajęć akurat w lipcu.
3. Prospekt emisyjny przygotowano wyłącznie po angielsku. Po polsku możemy przeczytać jedynie podsumowanie i tłumaczenie warunków oferty.
Zapewne od strony prawnej wszystko gra, ponieważ spółka działa pod rygorami prawa luksemburskiego. Jednak ciężko mi na przykład wyobrazić sobie polską spółkę sprzedającą akcje amerykańskim inwestorom stosującą podobny manewr, czyli pełny prospekt po polsku, a jedynie skrót po angielsku.
Przy wielomiliardowej ofercie oszczędzanie na tłumaczeniu wydaje się co najmniej dyskusyjne. Najwidoczniej uznano, że indywidualni nie mają większego znaczenia dla IPO, skoro przeznacza się dla nich tylko 5% akcji o wartości ok. 250 mln zł.
4. Trzeba znać się na branży telekomunikacyjnej. Wiadomo, że w Polsce wszyscy są świetnymi lekarzami, trenerami piłkarskimi czy politykami. Dlatego większość bez problemu uzna, że po przeczytaniu kilku artykułów (albo nawet bez tego) stanie się ekspertami od telekomów.
Jednak przewagę mają tu duzi inwestorzy instytucjonalni, którzy dysponują wsparciem analityków specjalizujących się w poszczególnych sektorach.
Zapewne dałoby się tę listę przedłużyć.
A co w takim razie widzę pozytywnego?
1. Akcje są sprzedawane bez prowizji maklerskiej.
2. Zapisy na IPO można złożyć w wielu domach maklerskich. Nie trzeba zakładać kolejnego rachunku maklerskiego.
3. Przygotowano specjalny serwis dla inwestorów.
Znajdziecie w nim podstawowe informacje o Play, harmonogram oferty, wyjaśnienie, jak i gdzie zapisać się na akcje czy listę domów maklerskich uczestniczących w IPO. Poza tym wspomniany wcześniej prospekt emisyjny po angielsku oraz jego podsumowanie po polsku.
Aktualnie sieć Play jest drugim największym graczem na polskim rynku telekomunikacyjnym z udziałem w rynku sięgającym 27,8% (pod względem liczby klientów). Przez 10 lat rozwijała się w imponującym tempie:
źródło: prospekt spółki |
Oczywiście zawsze trzeba próbować więcej wycisnąć z obecnych klientów, na przykład oferując im dodatkowe usługi czy podbierać ich konkurencji, ale niewątpliwie spółka wkracza w fazę dojrzałą, z czego doskonale zdają sobie sprawę jej właściciele - Islandczyk Thor Bjorgolfsson oraz Grek Panos Germanos. Dlatego od kilku lat szukają chętnego inwestora branżowego, który przejmie od nich Play'a.
Nie widzę w tym nic złego. Panowie zaryzykowali, stworzyli dobry biznes i teraz chcą skasować zysk. Natomiast trzeba zauważyć, że do spółki z tytułu IPO nie wpłynie nawet 1 PLN, a potrzebuje ona pieniędzy, ponieważ jest mocno zadłużona, a przed nią stoją duże nakłady inwestycyjne.
Po bezskutecznych poszukiwaniach inwestora właściciele zmienili koncepcję i teraz z rozmachem wchodzą na GPW. W sumie są gotowi sprzedać nawet 121 572 621 akcji, co przy cenie maksymalnej 44 zł oznaczałoby IPO o wartości ok. 5,3 mld zł. Równocześnie zachowaliby kontrolę nad spółką, której kapitał dzieli się na 250 mln akcji.
Przy cenie maksymalnej 44 zł kapitalizacja rynkowa spółki sięgałaby 11 mld zł, czyli zapewne szybko weszłaby do indeksu WIG20, a to oznacza, że znalazłaby się w portfelach inwestorów instytucjonalnych.
Dlatego popyt z ich strony jest zapewniony automatycznie, choć wątpliwe, aby z entuzjazmem podchodzili do ceny za akcję 44 zł. To jest jedynie oferta wyjściowa do dalszych negocjacji w trakcie budowania księgi popytu wśród inwestorów instytucjonalnych. Proces potrwa do 13 lipca, kiedy zostanie ogłoszona ostateczna cena emisyjna.
Według mnie będzie ona niższa niż 44 zł, ale ile dokładnie? No właśnie.
Właściciele Play'a zdają sobie sprawę, że nie mogą przedstawiać spółki jako wzrostowej, więc już deklarują wypłatę wysokiej dywidendy w przyszłym roku. Ma ona wynieść ok. 650 mln zł, czyli 2,6 zł na akcję. W kolejnych latach spółka planuje przeznaczać na dywidendę 65-75% zysku netto.
Od razu przypomina mi się przypadek innego telekomu, który był uznawany za spółkę dywidendową, czyli Orange. Patrząc na zadłużenie Play'a i jego planowane wysokie wydatki inwestycyjne podchodzę do tych zapowiedzi z pewną rezerwą.
Kolejny temat to akcje z dyskontem. Pracownicy Play'a mogą je nabywać o 15 procent taniej w trakcie obecnej oferty. Obowiązuje zakaz ich sprzedaży przez rok, czyli dla samego debiutu ich ewentualna podaż nie ma żadnego znaczenia.
Przydział akcji powinien nastąpić do 20 lipca, a debiut na GPW tydzień później.
W tym miejscu ze względu na brak czasu jestem zmuszony odesłać Was do dokładniejszych analiz z cyferkami w innych serwisach:
Strefa Inwestorów
Stockwatch
Bankier
Ciekaw jestem Waszych opinii - zapraszam do głosowania w ankiecie na Twitterze oraz komentarzy na blogu.
— Zbyszek Papiński (@appfunds) 7 lipca 2017
MOJA OSTATECZNA DECYZJA
Zastanawiałem się nad wzięciem udziału w tym IPO od kilku dni. Od wczoraj intensywnie nad tym pracowałem. Ostatecznie nie jestem wystarczająco przekonany do spółki, aby zagrać na sam debiut.
Tylko taką strategię mogłem tutaj przyjąć - przykładowo patrząc na alternatywy w branży: Cyfrowy Polsat posiada znacznie szerszą ofertę, Orange jest dużo niżej wyceniane przez rynek itd. Nie widzę tu wielkiej okazji, choć nie wykluczam, że da się zarobić na debiucie. Warunkiem jest istotne obniżenie ceny z 44 zł oraz niezła koniunktura giełdowa w końcówce lipca, czego życzę wszystkim inwestorom.
Artykuł został zaktualizowany i poszerzony o godz. 11:50.