W marcu wzrosty na naszej giełdzie nieco wyhamowały. Jednak hossa wcale nie chce umierać i ogłaszanie jej końca wydaje się przedwczesne.
Na początku chciałbym wrócić do mojej strategii giełdowej na 2017 r. opublikowanej pod koniec ubiegłego roku. Przedstawiłem w niej tezę, że w pozytywnym scenariuszu z analizy technicznej wynika, że WIG20 powinien wybić się nad 2000 punktów i dotrzeć gdzieś ponad 2300 punktów.
Plan udało się zrealizować w stu procentach, a rynek osiągnął tegoroczny szczyt dwa tygodnie temu na poziomie 2308,92 punktów.
Aby powiększyć wykresy w artykule, należy w nie kliknąć.
Data 17 marca nie jest wcale przypadkowa. Akurat tego dnia wygasała seria kontraktów terminowych na indeksy, a wagę sesji podkreślają wyraźnie wyższe obroty.
Od tamtej pory obroty na GPW wyraźnie spadły, a indeks zaczął osuwać się w stronę wsparć. Obecnie WIG20 broni się przed wyraźniejszym zejściem poniżej 2200 punktów, co potencjalne oznacza zjazd o półkę niżej w okolice 2100 punktów.
Czy to coś niebezpiecznego?
Moim zdaniem niekoniecznie. Po prostu z rynku wyszedł najgorętszy kapitał spekulacyjny, który zarobił na "fali Goldmana" i teraz czekamy na kolejne uderzenie popytu.
Wspomniany popyt na razie jest widoczny głównie na polskich obligacjach i złotym. Ostatnio tak tanie euro było w listopadzie 2015 roku.
Przyznam, że tego zupełnie się nie spodziewałem.
Osobiście wykorzystałem okazję i kupiłem trochę euro na wakacje - do tego celu używam Walutomatu (kantor internetowy).
Po fakcie łatwo znaleźć powód - może być nim fizyczne pojawienie się wojsk amerykańskich w Polsce, co znacznie obniża ryzyko inwestycji nad Wisłą.
Inny trop to poprawiające się perspektywy polskiej gospodarki i podnoszenie prognoz wzrostu PKB w Polsce - na przykład mBank szacuje, że wyniesie on +4%.
A może po prostu wielkie banki inwestycyjne i globalne fundusze akurat skierowały swoje celowniki na rynki wschodzące? Tym chętniej na Polskę, ponieważ poprawiły się nasze notowania w agencjach ratingowych.
Wyższy wzrost PKB to wyższe zyski spółek.
Dlatego jeśli nawet hossa nie będzie już szła szeroką ławą, cały czas powinny być rozgrywane poszczególne spółki z perspektywami na dobre wyniki finansowe. No i rzecz jasna akcje z modnych sektorów - teraz na przykład na top trafiła biotechnologia (Selvita, Mabion Celon Pharma...).
Poza tym w układzie miesięcznym WIG w marcu jedynie zanotował przystanek, a kierunek nie został zmieniony.
Jak zawsze trzeba uważać na zagrożenia - na przykład planowane ograniczenie opłaty za zarządzanie do dwóch procent rocznie jest korzystne dla klientów, ale potencjalnie obniży zyski TFI, w tym notowanych na GPW.
Można też pójść nieco innym tropem i szukać spółek dywidendowych lub kupować indeks korzystając z ETF-u.
Wychodząc poza granice Polski, generalnie dane z europejskiej gospodarki są całkiem dobre i właściwie największym ryzykiem teraz może być rozczarowanie Trumpem i brakiem realnych działań nowego prezydenta. Cały czas z tyłu głowy kołacze myśl, że wyceny amerykańskich spółek są wysokie, co grozi załamaniem na nowojorskiej giełdzie.
Obojętnie jaką przyjmiecie strategię, zawsze uważałbym na koszty i dlatego przygotowałem zestawienie, w którym znajdziecie najlepsze tanie rachunki maklerskie.
Sam sprzedałem trochę akcji już kilka tygodni temu i w razie nieco głębszej korekty chętnie odbiorę akcje LSI Software i kilku innych spółek z potencjałem.
A jakie są Wasze plany inwestycyjne na kwiecień?