Sam urząd nazywa je polisolokatami, co uważam za zbyt duży skrót myślowy - według mnie polisolokata oznacza zwykłą lokatę bankową opakowaną w polisę po to, aby nie zapłacić podatku Belki. A tu chodzi o problem z innymi polisami - takimi, które łączą inwestowanie w ryzykowne instrumenty z ubezpieczeniem i które wciąż masowo sprzedaje się w większości niczego nieświadomym klientom.
fot.svilen001/freeimages.com |
Więcej na temat polis pisał Michał w ramach "Elementarza Inwestora" w artykule "Ile kosztuje polisa inwestycyjna, czyli kto i ile na niej zarabia?"
Nie wykluczam, że część osób celowo wybrała tego typu rozwiązanie, na przykład chcąc przekazać spadek bez podatku komuś spoza najbliższej rodziny lub kiedy są typem ludzi, którzy i tak wydają wszystko, obojętnie, ile zarobią, więc dzięki takiej polisie zbiorą w kosztowny sposób jakiś kapitał.
Jednak podejrzewam, że istnieje cała rzesza ludzi, którzy chcą się z tego typu programu wyplątać nie ponosząc takich kosztów, jak choćby naliczał do niedawna Aegon:
Kliknij, aby powiększyć |
Ogólne Warunki Ubezpieczenia (OWU) są bardzo długimi i skomplikowanymi dokumentami i niestety naprawdę ciężko wyplątać się z takiej polisy. Nie ma co się łudzić. Dla sprzedawców to zbyt zyskowny produkt, aby bez szemrania zwrócili pieniądze.
Oczywiście teraz większość już wie, że zasadniczo nie należy mieszać wódki z piwem, ani inwestowania z ubezpieczeniem. Podobnie nie powinniśmy inwestować w nic, czego nie rozumiemy w stu procentach.
No dobrze, ale skoro mleko już się rozlało, możesz zacisnąć zęby i płacić dalej (część osób jakoś próbuje to sobie racjonalizować), albo poszukać innego wyjścia.
Rzecznik Ubezpieczonych Aleksandra Wiktorow sugeruje, aby postępować w następujący sposób:
1. Złóż reklamację.
Rzecznik uprzedza, że rzadko są one uwzględnianie i udaje się najczęściej w przypadku osób starszych. Jednak trzeba spróbować, szczególnie w przypadku Kumulatusa, za który UOKiK ukarał Raiffeisen Polbank grzywną w wysokości ponad 21 mln zł. Dużo argumentów znajdziesz w uzasadnieniu kary w pliku do pobrania dostępnym na stronie Urzędu - między innymi bardzo wątpliwa forma oferty: przez telefon.
Część osób złożyła wcześniej tego typu reklamację i otrzymała zwrot środków - przykład: komentarz 228.
Reklamacja powinna być w formie pisemnej, żeby mieć potem jakiś dowód.
2. Zwróć się do Rzecznika Ubezpieczonych z prośbą o mediację.
Rzecznik deklaruje, że pomaga odzyskać opłaty pobrane przy likwidacji polisy ze skutecznością rzędu 30 procent. Tutaj znajdziesz dane kontaktowe.
3. Rozważ drogę sądową.
Jeśli stawka jest wysoka, można powalczyć o swoje w sądzie. Na pewno pomoże orzeczenie UOKiK, który zadeklarował, że prowadzi postępowanie w kolejnych 24 sprawach.
Ostatnio biznes zwietrzyły tu kancelarie prawne i przed skorzystaniem z ich usług proponuję dokładnie sprawdzić pobierane przez nie opłaty.
Może taniej będzie zwrócić się o pomoc w sporządzeniu pozwu do lokalnego rzecznika konsumentów? Poza tym prezes Wiktorow deklaruje, że sądy bardzo liczą się ze stanowiskiem Rzecznika Ubezpieczonych w konkretnej sprawie, więc wraz z pozwem najlepiej takie złożyć i w tym celu wcześniej należy przedstawić tę sprawę Rzecznikowi.
A jako "bonus" możesz też złożyć skargę w Komisji Nadzoru Finansowego.
Jeżeli ktoś z Was przechodzi lub przeszedł tego typu procedurę, zapraszam do podzielenia się doświadczeniami w komentarzach.
PS
Po ukazaniu się tego wpisu odezwał się do mnie między innym Tomek:
"Sam mam Aegona, na 10 lat z wpłatami 300 zl na miesiąc. Generalnie wychodzi na plus, ale jest ciężko."
Oto wykres, który udostępnia Tomek i stan jego portfela po sześciu latach:
Kliknij, aby powiększyć |