Dlaczego jest to ważne?
Różnica w stopach zwrotu wydaje się bardzo duża:
w ciągu ostatnich 10 lat WIG notuje +130 proc., a WIG20 tylko 42,64 proc.
Co prawda na razie ETF na WIG20 dzielnie podąża śladem indeksu WIG, także dzięki obecnemu syntetycznemu wliczaniu do niego dywidend. Jednak z czasem różnica pewnie wzrośnie, a i tak zarząd GPW postanowił przecież zlikwidować WIG20 wraz z końcem przyszłego roku.
No to jak kupić WIG, indeks obejmujący aż 354 spółki?
Najprostsze, od razu nasuwające się na myśl rozwiązanie - kupić w odpowiednich proporcjach kilka/kilkanaście największych spółek z indeksu i co jakiś czas jedynie dokonywać rewizji portfela.
Pierwsza dziesiątka "pokrywa" 53 proc. indeksu, a piętnastka 60,7 proc.
A co z pozostałymi 40 procentami oraz jak ogarnąć tyle akcji jednocześnie? Sporo roboty i efekt nie będzie do końca zamierzony. Pamiętajmy też o prowizjach maklerskich.
Drugi sposób replikowania WIG-u "wypłynął" samoistnie przy analizowaniu przeze mnie zupełnie innej kwestii.
Elementarz Inwestora przypomniał mi niektóre dylematy sprzed lat oraz pomysły na inwestowanie w warunkach ograniczonych zasobów gotówki i czasu. Jednym z nich było kupowanie za stałą kwotę jednostek akcyjnych funduszy inwestycyjnych.
Idea sprowadzała się do tego, że zasadniczo w długim horyzoncie czasu polska gospodarka będzie się rozwijała, a wraz z nią będą też rosły wyceny spółek notowanych na GPW.
Matematycznie nie istnieje przewaga tej metody nad jednorazowym kupnem na samym początku za całość kapitału. Jednak tu chodzi o inną sytuację – kiedy zaczynamy od zera i na początku fizycznie nie posiadamy żadnej nadwyżki finansowej.
Jakie są podstawowe zalety tej metody?
- Uczy systematyczności – trzeba stale generować gotówkę na zakupy.
- Nie wymaga od inwestora angażowania czasu na analizę.
- Przy spadkach kupujemy więcej, przy wzrostach mniej.
- Wysokie koszty zarządzania polskich funduszy akcyjnych (średnio 3,5-4% rocznie).
- Gwałtowne wahania wartości kapitału negatywnie wpływające na psychikę.
Inwestor.
Dlaczego?
Prawdopodobnie w okresie hossy będzie chętnie kupował, a w bessie pod presją spadków oraz negatywnych sygnałów ze strony mediów, znajomych i rodziny sprzeda wszystko w okolicach dołka i nigdy więcej nie wróci na rynek kapitałowy.
I niestety tak się najczęściej kończy przygoda amatora z giełdą, jeśli wcześniej się do niej nie przygotuje.
Zarówno gospodarka, jak też giełdy poruszają się w cyklach, więc wystawiamy się na wysoką zmienność wartości portfela. Bardzo łatwo sobie ją wyobrazić przekładając punkty indeksu WIG na złote (jeśli komuś mało, niech pomnoży wartość WIG-u przez 10 albo 100):
Kliknij, aby powiększyć |
Można ją wygładzić przez stosowanie określonego timingu, Jednak teraz nie będziemy komplikować procesu i optymalizować danych historycznych na naszą korzyść, aby znaleźć jakiś magiczny system/formację techniczną.
Kiedy spojrzymy na wskaźniki cen konsumpcyjnych podawane przez GUS (inflację CPI), zauważymy jej ustabilizowanie się na jakichś rozsądnych poziomach dopiero na przełomie wieków.
źródło: GUS |
Między innymi z tego powodu uważam, że testowanie danych z GPW starszych niż sprzed 15 lat wydaje się mocno dyskusyjne. Oprócz tego dochodzi na przykład wcześniejszy słaby rozwój polskiej giełdy i niewielka liczba spółek notowanych na parkiecie.
W takim razie sprawdźmy, ile pieniędzy przyniosłoby nam kupowanie co miesiąc za stałą kwotę wynoszącą 100 zł jednostek dwóch losowo wybranych przez mnie funduszy akcyjnych (miałem tylko takie mgliste wyobrażenie, że po odejściu Nejmana DWS wiele stracił ze swojego blasku, a Legg Mason był lepszy od średniej rynkowej):
Investor Akcji (d. DWS) oraz Legg Mason Akcji.
Od lat jednostki obydwu funduszy można kupować bez ponoszenia dodatkowych kosztów w SFI mBanku, więc pomijamy opłatę dystrybucyjną.
Investor Akcji pobiera za zarządzanie rocznie 2,8% (jest ona rozłożona równomiernie na poszczególne wyceny jednostek) + 25% wynagrodzenia za wynik powyżej benchmarku składającego się z dwóch części: 90% WIG oraz 10% stawka WIBID 6M. Z kolei Legg Mason Akcji liczy sobie za zarządzanie 3,5% rocznie.
Zasada brzmi następująco - na początku każdego miesiąca kupujemy jednostki danego funduszu wydając zawsze 100 zł.
Praktycznie zlecenie trzeba byłoby składać nieco wcześniej ze względu na opóźnienie ich realizacji.
Inwestowanie tym sposobem przyniosło od początku 1999 roku do 16 stycznia 2014 roku następujące wyniki:
Investor Akcji 28 304,57 zł
Legg Mason Akcji 37 713,54 zł
W sumie przez te 15 lat uzbieralibyśmy całkiem pokaźną sumę inwestując zaledwie stówę miesięcznie, ale jak zinterpretować tę wartość. Dużo czy mało?
Najlepiej byłoby obliczyć średnią roczną stopę zwrotu (CAGR). W tym celu można wykorzystać funkcję XIRR w Excelu.
W przypadku funduszu Investor Akcji wyniosła ona tylko 5,7 proc., a w przypadku Legg Mason Akcji 9,2 proc.
Jeśli odejmiemy inflację i podatek Belki oraz uwzględnimy podejmowane ryzyko, nie wygląda to rewelacyjnie.
W ogóle TFI Investors jak zwykle zadziwia - w benchmarku opiera się głownie na WIG-u, a wg ostatniego dostępnego sprawozdania finansowego na koniec I półrocza 2013 r. sporą część portfela stanowiły... niemieckie i austriackie spółki, takie jak na przykład BMW, Adidas, Immofinanz, Erste Bank, Tom Tailor czy Daimler. Zapewne te spółki zostały w spadku po niemieckim poprzednim właścicielu. Nic do tych akcji nie mam, ale jaki mają związek z WIG-iem?
A co byłoby z inwestycją jednorazową otwartą na początku 1999 roku i trwającą do dziś?
CAGR dla Investor Akcji równa się 6,5 proc., a dla Legg Mason Akcji 9,45 proc.
I tu zwróciłem uwagę na niemal idealne odwzorowanie wyniku WIG przez Legg Mason Akcji, a nawet minimalne prowadzenie funduszu:
Kliknij, aby powiększyć |
Dlatego średnia roczna stopa zwrotu indeksu WIG za ostatnie 15 lat bardzo zbliża się do wyniku funduszu: 9,4 proc.
A jak CAGR wygląda w innych okresach (biorąc pod uwagę pierwsze odczyty z każdego roku):
Rzecz jasna wyniki dla poszczególnych lat będą bardzo różne, lecz zauważmy, że przy długim okresie zasadniczo teoretycznie da się osiągnąć rezultat oscylujący w okolicach 10 procent brutto bez nadmiernego angażowania swojego czasu.
Na czym polega problem?
Na zbyt małej liczbie obserwacji - jeśli ktoś będzie miał pecha i trafi na przykład na taki okres jak od końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku do początku lat osiemdziesiątych, poniesie duże straty i nic mu nie pomogą regularne zakupy:
Kliknij, aby powiększyć |
Natomiast te moje obliczenia niosą inny przekaz: urealniają oczekiwania wobec długoterminowego inwestowania w polskie akcje. Oczywiście, miło trafić jakieś LPP czy innego Integera. Jednak to są wyjątki i w przypadku pasywnych metod inwestowania zyskujemy wolny czas kosztem niższych profitów.
Poza tym ja patrzę na sprawę jeszcze inaczej - czy stówa miesięcznie to dużo?
Zapewne zależy od sytuacji życiowej, ale generalnie raczej nie. W 1999 roku była ona warta zdecydowanie więcej niż dziś, wiadomo. Jednak pomijając wszystko, systematycznie odkładanie tej stówy i kupowanie za nią banalnego funduszu akcji (nawet Investora) przyniosło całkiem niezły wynik kwotowo.
Natomiast dla wielu osób zagadką pozostaje, czy tego typu bierne inwestowanie ma sens i czy nie lepiej pozostać przy lokatach? Ten dylemat musi już sobie rozwiązać każdy z nas samodzielnie.