Zatem w końcu, po ponad pół roku możemy przetestować hipotezę postawioną na blogu, że ulica uwierzy w hossę, dopiero po wyraźnym pokonaniu poziomu 50 tys. punktów.
Wybiegając nieco przed szereg, zaproponowałem wtedy dokładniejszą analizę pięciu spółek, które wyglądały moim zdaniem obiecująco na wykresach i przez te nieco ponad pół roku faktycznie przyniosły interesujące stopy zwrotu (dane początkowe - otwarcie kolejnej sesji po poście na blogu; dane końcowe - wczorajsze zamknięcie sesji; bez uwzględnienia prowizji maklerskiej, standardowo wynosi ona 0,39 proc.):
CD Projekt +90,8 proc.
Getin +30,8 proc. (w tym dywidenda 10 gr)
Krynicki Recykling +50 proc.
MCI +40 proc.
PGNiG +5,6 proc. (w tym dywidenda 13 gr) - tu wypadałoby zamknąć nie rokującą od dłuższego czasu zbyt dobrze pozycję
Benchmark WIG zyskał w tym czasie 8 procent.
Patrząc na te liczby i porównując je z uzyskanymi w ostatnim półroczu 2,5-3 proc. z chudnących lokat (i to najlepszych), możemy śmiało założyć, że z pewnością pojawi się teraz więcej typów "gorących spółek" w Internecie, prasie czy telewizji. Najczęściej szukają ich nowicjusze lub osoby kierujące się wskazówkami innych, czyli grupa najbardziej podatna na manipulację, a w końcowym efekcie straty.
Czy tytuł dzisiejszego posta nie brzmi kusząco?
10 akcji, które przetrwają dekadę. Po prostu kup i zapomnij
Genialna strategia - nie wymaga żadnego wysiłku i brzmi atrakcyjnie: jestem odpowiedzialnym inwestorem, który nie da się wyrzucić łatwo z rynku, a na dodatek w czasie, gdy drobnica męczy się przy wykresach i raportach, ja sobie miło spędzam czas wolny z rodziną i przyjaciółmi.
Skoro jest popyt, pojawiła się podaż.
W lecie 2000 roku magazyn "Fortune" opublikował właśnie taki artykuł.
Zaproponował w nim kupno akcji dziesięciu spółek. Ich kursy w dniu publikacji 14 sierpnia 2000 roku wynosiły (w nawiasie ticker i cena akcji, dane za Big Picture):
1. Nokia (NOK: $54)
2. Nortel Networks (NT: $77)
3. Enron (ENE: $73)
4. Oracle (ORCL: $74)
5. Broadcom (BRCM: $237)
6. Viacom (VIA: $69)
7. Univision (UVN: $113)
8. Charles Schwab (SCH: $36)
9. Morgan Stanley Dean Witter (MWD: $89)
10. Genentech (DNA: $150)
Przy okazji "Fortune" poczyniło zastrzeżenie, aby krótkoterminowi traderzy odpuścili sobie ich strategię ze względu na zbyt dużą zmienność rynku. Magiczny portfel miał pasować do statecznych inwestorów, którzy liczą na dostatnią emeryturę i nie zwracają uwagi na drobne zawirowania.
A jak na tym wyszli?
W grudniu 2012 roku dane zebrał Barry Ritholtz (czyli dołożył jeszcze ponad dwa lata do zakładanej dekady, co powinno teoretycznie poprawić wynik, skoro to portfel fundamentalny budowany na wiele lat z myślą o dostatniej emeryturze).
Kliknij, aby powiększyć, źródło: Big Picture |
Okazało się że wszystkie spółki przyniosły straty, w tym dwie zbankrutowały, a portfel schudłby mniej więcej o dwie trzecie (przy równym podziale po 10 procent na każdą spółkę).
Czy to oznacza, ze strategia "kup i trzymaj" zupełnie nie ma sensu?
Niekoniecznie.
Czy słyszeliście o człowieku, który nazywa się Stewart Horejsi? Wątpliwe.
Jak podaje Bloomberg, jego majątek jest wart ponad miliard dolarów. Budowa fortuny głównie polegała na regularnym dokupowaniu akcji wehikułu inwestycyjnego Warrena Buffetta - Berkshire Hathaway. Zaczął przy cenie 265 dolarów za sztukę. Obecnie każda z jego 4300 akcji jest warta... 173 600 dolarów.
Możemy powiedzieć, że w dużej mierze sukces zawdzięcza szczęściu i zapewne jest w tym trochę racji. Jednak nie tylko w tym. I wcale nie chodzi o analizę fundamentalną czy techniczną.
Warto zadać sobie takie pytanie: jeżeli kupiłbyś akcje po 265-300 dolarów, przy jakiej cenie sprzedałbyś całość? Po zarobku 20, 50, 100, 500, 1000, a może 10 000 procent? Czy potrafiłbyś robić coś zupełnie nieintuicyjnego i dokupować coraz drożej?
Sam odpowiem, że miałbym z tym olbrzymi kłopot. O ile akceptuję nieduże straty bez mrugnięcia okiem, podejrzewam, że przy pierwszej większej korekcie wypadłbym z rynku.
Pozornie banalna prawda giełdowa: tnij straty, pozwól zyskom rosnąć kryje w sobie znacznie więcej, niż się początkowo wydaje.