Tymczasem sprawy przybrały zupełnie nieoczekiwany obrót i niemal wszystkie media (zarówno blogerzy, jak też mainstream) zgodnie postanowiły wyśmiać to, co serwują McDonald's i Visa.
Głównym celem ataku stał się przykładowy budżet domowy zaprezentowany w poradniku.
Wytknięto wiele absurdów - na przykład: dochód z pierwszej pracy (1105 dolarów miesięcznie) oznacza mniej więcej pensję netto w amerykańskim McDonaldzie otrzymywaną za pracę "na kasie" w wymiarze 40. godzin tygodniowo. No to jeśli ktoś miałby dorobić w podobny sposób kolejne 955 dolarów, musiałby zapewne w sumie pracować po kilkanaście godzin dziennie na okrągło przez cały tydzień.
Więcej takich słabości wypunktowano na nagraniu wideo poniżej:
Złośliwi zauważyli, że jeśli dobrze policzyć, nie da się przetrwać w USA z pensji płaconej w McDonald's.
Dołóżmy do tego fakt, że grubi Amerykanie chętnie zwalają swoją otyłość na zbyt kaloryczne dania w fast foodach, a nie własne obżarstwo i otrzymujemy wyjaśnienie, dlaczego akurat teraz McDonald's został tak wściekle zaatakowany (zresztą nie pierwszy raz).
Demaskowanie niecnych praktyk wielkich sieci zawsze spotyka się ze sporym aplauzem:
źródło:Alphaila.com |
Tymczasem tak się dziwnie składa, że jakoś nie zauważyłem mniejszego ruchu w lokalach McD (sam w trasie wolę zminimalizować ryzyko zatrucia i zjeść coś u nich, niż w nieznanym mi barze), a warta ponad 100 mld dolarów firma przez lata przyniosła wielkie zyski akcjonariuszom:
Poza tym wiadomo, ze tak naprawdę zarząd i dział marketingu firmy mają głęboko w d... finanse osobiste Amerykanów czy Polaków. Po prostu ubożejące społeczeństwo jest zmuszone do staranniejszego oglądania każdego dolara czy złotówki i zajęcie się tematem budżetowania uznano jako dobry pomysł na poprawę wizerunku McDonald's i Visy.
Natomiast większość ludzi nie chce wziąć odpowiedzialności za swój los we własne ręce. Woli żyć na kredyt i pomstować na zły los/władzę... Stąd taka postawa obronna. A przecież wiele z tych informacji przedstawionych na stronie o budżetowaniu jest naprawdę przydatnych - na przykład na początku wspomnianego poradnika pojawia się prośba o precyzyjne sformułowanie swoich celów oszczędzania, mamy dziennik do wpisywania wydatków itd.
Jeżeli ktoś chce zagłębić się bardziej szczegółowo w tej tematyce, zachęcam do zapoznania się z artykułami i blogiem Michała Szafrańskiego.
Moim zdaniem każdy musi opanować przynajmniej podstawy, czyli wydawanie mniej niż zarabiasz, unikanie kredytu konsumpcyjnego i regularnie oszczędzanie oraz inwestowanie w aktywa, które znasz i rozumiesz. Niby proste, a dla wielu bardzo inteligentnych ludzi zbyt trudne do realizacji.