Tymczasem jakoś tak dziwnie się składa, że wcale tak nie jest, przynajmniej nie zawsze.
Dlatego jestem ciekaw, czy ktoś się odważy i napisze, jakie były jego najgorsze decyzje finansowe w życiu i na co najgłupszego wydałeś swoje pieniądze?
Akurat zaczynają się wakacje, więc podam swój przykład sprzed kilku lat z pobytu w hotelu w Egipcie.
Było okropnie gorąco, a w pokoju w lodówce stały sobie zimne napoje, w tym dość nędzne miejscowe piwko:
. |
Fot. Ilfoglio.it |
Wypiłem jedno i następnego dnia rano w lodówce pojawiło się kolejne, a wraz z nim inne zimne napoje.
Na wszelki wypadek zapytałem jeszcze w recepcji czy napoje w lodówce są wliczone w cenę pokoju. Otrzymałem odpowiedź - tak, oczywiście.
No to dość regularnie piłem sobie to piwo wieczorem (zwykle sztukę, bo nie bardzo mi szło). Trochę pomagała mi rodzinka opróżniając inne napoje z lodówki.
Przy wymeldowaniu z hotelu spotkała mnie niemiła niespodzianka i dodatkowy rachunek... 100 euro. Recepcja dość pokrętnie tłumaczyła, że "all inclusive" dotyczyło tylko napoi bezalkoholowych oraz jakiegoś tam limitu innych i to było gdzieś tam zapisane drobnym druczkiem w umowie. Trochę się oburzyłem, ale w końcu machnąłem ręką i zapłaciłem tę stówę. To był najdroższy sikacz, jaki piłem w życiu. I trochę sobie jestem sam sobie winny, że nie sprawdziłem dokładnie, jak to jest z tym "all inclusive", na dodatek wiedząc, że turysta jest często traktowany jako bezmyślny bankomat.
Więcej tego typu historii (po angielsku) znajdziesz tutaj..
Czy ktoś jeszcze przyzna się do podobnych wpadek?