Od tej daty cashback zostanie ograniczony do 50 zł miesięcznie, a na dodatek rocznie kwota nie może przekroczyć 200 zł (czyli zwrot liczony od odpowiednio tysiąca i czterech tys. zł).
Warunkiem jego uzyskania jest wpływ wynagrodzenia/stypendium, a premia ma wpłynąć do 15 dnia kolejnego miesiąca.
Bank, jak to bank, tłumaczy, że tylko 6 proc. klientów robi zakupy powyżej 1000 zł miesięcznie itd. Takie marketolenie spotkało się z odpowiednią reakcją na profilu fejsbukowym banku:
No i trzeba też wziąć pod uwagę kontekst rynkowy postępowania Aliora, który wcześniej usilnie walczył o nowych klientów przed debiutem giełdowym (do końca ubiegłego roku znalazło się ich 1,5 mln). Teraz, po wykazaniu prawie 50 mln zł straty w IV kwartale 2012 r., bank zapewne przystąpił do cięcia kosztów. Czy jednak przy okazji nie odetnie się od zbyt dużej liczby klientów?
W ogóle ostatnio jakoś tak się dziwnie porobiło z różnymi ofertami i rekordy głupoty biją francuscy stratedzy od nowej oferty telewizji nc+ (Solorz powinien im wysłać jakiś czek w podzięce za dezerterujących do Cyfrowego Polsatu). Samobój za samobójem... Akurat w tym drugim przypadku można to wykorzystać jako pretekst do uwolnienie się od przymusu oglądania głupot w telewizji, za które mamy jeszcze płacić nie wiadomo ile.
A najbardziej wkurzające w tej całej marketingowej ściemie wspólnej dla Alior Synka i nc+ jest próba wmawiania klientom, że te zmiany są na lepsze. Tak, w tym roku zmiana pogody też jest na lepszą, bo można dłużej pojeździć na nartach, jasne.
Mogli sobie tego oszczędzić, bo w ten sposób wzbudzają tylko dodatkowe negatywne emocje.
PS
Ten cashback to tak naprawdę jest moneyback, bo cashback oznacza zwrot gotówki w kasie sklepu czy innej placówki po dokonaniu płatności kartą. Natomiast premia Alior Synka zalicza się prędzej do pojęcia "moneyback", choć banki same zaczęły mieszać wszystko od jakiegoś czasu i używa się dlatego też tej mniej poprawnej formy.