Holenderski Rabobank wezwał do sprzedaży wszystkich pozostałych w obrocie akcji banku BGŻ, oferując aż 72,5 zł za akcję, co oznacza, że zarobią nie tylko ci, którzy mieli te akcje na środowym zamknięciu sesji: 46,96 zł, ale również osoby cierpliwie czekające od oferty publicznej (cena emisyjna: 60 zł).
A gdzie zagranie mistrza parkietu?
Spójrzmy na wykres:
Po tym, kiedy BGŻ nie dał rady wybić się ponad 50,5 zł, zaczął wyraźnie słabnąć i zjechał poniżej długich średnich, przy okazji potwierdzając słabość odbijając się od zaczynającej się rysować średniej 200 SMA, na poziomy najniższe w 2012 roku:
Wskaźniki fundamentalne też nie były jakieś zachęcające (wysoki C/Z nie da dobrej dywidendy).
Dlatego sprzedaż tych akcji wyglądała wtedy dość logicznie i w ten sposób doszło do megazagrania na moim rachunku IKE:
Zauważmy, że "udało" mi się ponieść stratę 108,66 zł/-4%. Gdybym sprzedał te akcje osiem dni później, zysk wyniósłby ponad 1,5 tys.zł/55%.
Fakt, że to była moja najmniejsza pozycja w portfelu IKE, ale zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne, a co najzabawniejsze - nadal podejrzewam, że jeśli trafię na podobny układ na wykresie, prędzej sprzedam dane akcje niż je będę trzymał.