Zarówno dla mnie, jak też milionów innych ludzi Michael Douglas na zawsze pozostanie Gordonem Gekko, bezwzględnym rekinem z Wall Street.
Sam Douglas do dziś jest zaszokowany nie tyle faktem, że ludzie go identyfikują z bezwzględnym inwestorem (zawsze to lepsze niż Rysiu z "Klanu" czy mistrz dowcipu z "Familiady"), ale tym, że Gekko nie jest wcale dla nich czarnym charakterem, tylko podziwianym bohaterem.
Co w takim razie zrobił Douglas?
Wystąpił w takim oto spocie:
Aktor namawia teraz do pomocy FBI i informowania służb o przekrętach finansowych.
Osobiście jestem za polską wersją z pewnym inwestorem z Płocka. To dopiero byłby hicior.