Emerytura dla większości młodych ludzi brzmi mniej więcej jak UFO i nikt nie zaprząta sobie specjalnie nią głowy. Stąd niskie zainteresowanie takimi sprawami jak OFE, IKE czy IKZE. W sumie Polacy zgromadzili na rachunkach IKE raptem niespełna 2,8 mld złotych. Dla porównania - depozyty bankowe Polaków wynoszą aż 478 mld zł.
Według mnie głównym problemem wcale nie jest brak środków, tylko właściwej motywacji. Sam zresztą też z dużą nieufnością podchodziłem do pomysłu z IKE, ale w końcu się do niego przekonałem i teraz spróbuję wyjaśnić, jak skuteczniej zmotywować się do oszczędzania na emeryturę.
Przede wszystkim wrzucenie pieniędzy na rachunek IKE oznacza ich oddzielenie od bieżącej konsumpcji i dla mnie zaletą jest pewna inercja przy próbie likwidacji rachunku (opłata karna, jeśli trwało to mniej niż rok, oczekiwanie na pieniądze 30 dni itd.).
W ten sposób faktycznie możemy pozwolić pracować procentowi składanemu na swoją korzyść, tym bardziej, że nie płacimy corocznego podatku Belki 19% od dochodów kapitałowych.
Zauważmy, że nawet jeśli nie doczekamy do emerytury i musimy awaryjnie zamknąć wcześniej rachunek IKE, to uzyskana w międzyczasie tarcza podatkowa (pod warunkiem, że generujemy zyski) jest bardzo przydatna.
Większości ludzi brakuje nieco odpowiedniej perspektywy i na przykład załóżmy, że ten rok kończę z bilansem takim, jaki mam w uruchomionym na początku grudnia portfelu IKE. Przyjmijmy, że jest to zysk 1970,59 zł (aktualny stan 22 625,59 zł - wpłaty 20 655 zł), czyli chodziłoby raptem o podatek 374 PLN, ale łatwo przecież wyobrazić sobie sytuację za 10 lat i kwotę 10x większą, prawda? Wtedy różnica robi się istotna.
Jednak sam dobrze wiem, że człowiek wcale nie jest istotą racjonalną przez cały czas, jak się czasem wmawia w starych podręcznikach ekonomii. Nie będę teraz przywoływał całej serii błędów poznawczych z prac ekonomii behawioralnej, ale znalazłem dość ciekawego motywatora w pewnym artykule na ten temat.
Hal E. Hershfield odkrył, że nasz mózg ma poważny problem ze zidentyfikowaniem nas w przyszłości i traktuje nas samych za XX lat tak samo, jak obcych ludzi. Skoro potrzeby nieznanych nam ludzi są nam dość obojętne, nie mamy za bardzo ochoty, aby się martwić o ich przyszłość finansową.
Jak to zmienić?
Zespół Hershfielda zastosował cyfrową obróbkę zdjęć i przedstawił na nich, jak badani będą wyglądać w przyszłości. Wtedy, nagle zaczęli oni deklarować znacznie większe oszczędzane sumy na emeryturę. Dodatkowo efekt wzmacnia się przez pokazanie uśmiechniętej twarzy.
Wyniki są na tyle obiecujące, że firma Allianz chce wykorzystać (czy już wykorzystuje) tę prostą technikę przy sprzedaży produktów emerytalnych.
W warunkach domowych można spróbować techniki wizualizacji we własnym umyśle (nie jestem specem od psychologii czy NLP, ale na pewno da się).