Obecny system emerytalny wzbudza duże kontrowersje, a wyniki OFE jak dotąd są niezbyt zachęcające. Co prawda mamy za sobą dopiero dekadę i można będzie je sprawiedliwie ocenić dopiero wtedy, kiedy obecne pokolenie osób, które zaczęło karierę zawodową w 1999 roku i później przejdzie na emeryturę, lecz stawiam, że władze nie pozwolą aby do tego w ogóle doszło, kładąc łapę na tej kasie znacznie wcześniej.
W końcu potrzeby budżetowe są nieograniczone, liczba urzędników i wydatki rosną, więc te 7.3% pensji przekazywane na fundusze emerytalne strasznie korci, żeby sobie je przywłaszczyć w taki czy inny sposób.
Najnowszą propozycję rzucił wicepremier Pawlak pod dość chwytliwym hasłem: płacisz 120 zł na miesiąc, dostajesz 1200 zł emerytury, a o resztę musisz sam zadbać. Nawet chciałby w tej sprawie ogłosić referendum.
Na pierwszy rzut oka pomysł wygląda dlatego fajnie, że zamiast 19,5% od pensji płaconych ZUSowi i OFE, byłoby to tylko 120 zł do ZUS.
Zacznijmy od tego, że 1200 zł dziś to nie jest 1200 zł za 40 lat. Wtedy może to być tylko ułamek tej wartości ze względu na zjadającą środki inflację (zresztą aktualna wersja jest taka, że wchodzimy do strefy euro, o ile ta się wcześniej nie rozpadnie).
Przyjmując średnioroczną realną stopę zwrotu z OFE z ostatnich 10 lat, która wyniosła 5,5% jako obowiązującą na kolejne 40 lat (pomijając opłaty), wychodzi mi, że w dzisiejszych pieniądzach byłoby to nieco ponad 345 tys. zł.
Na czym polega pułapka procentu składanego?
Nie uwzględnia obsunięć kapitału i na przykład krach w 2008 roku spowodował, że wielu Amerykanów czy Brytyjczyków musiało zmienić swoje plany emerytalne i dalej pracuje (pomijam różnicę w systemach emerytalnych).
Z tego wynika, że z czasem nasza strategia powinna stawać się jednak zdecydowanie mniej agresywna, a na początku można sobie poszaleć- tymczasem OFE tego wcale nie różnicują, tylko mają limit 40% w akcjach i trochę zgadują ruchy rynku, a głównie naśladują się nawzajem, żeby nie było za dużych odchyleń.
Wszystko byłoby do dyskusji, gdyby nie drobny szczegół- Pawlak chce, żeby ta składka wędrowała do ZUS, czyli do studni bez dna.
Tam mogliby nawet wymyślać przeróżne stopy zwrotu prosto z sufitu – 10, 20% rocznie ile chcecie do woli, a i tak pieniędzy fizycznie nie byłoby na żadnym koncie. Poza tym nie wierzę, żeby te 19,5% idące teraz na ZUS i OFE moglibyśmy sobie po prostu wziąć do kieszeni -zaraz zrobiłoby się z tego jakąś nową składkę idącą do ZUSu.
Moim zdaniem to kolejna próba załatania dziury w ZUS i pomocy minister Fedak oraz kawałek kiełbasy wyborczej niż jakakolwiek troska o emerytów.
Poza tym chciałbym zobaczyć premiera Pawlaka jak sobie radzi za 1200 zł miesięcznie tej jego zdaniem pozwalającej "godnie żyć" emerytury. Może jakiś eksperyment na parę miesięcy sprowadziłby go na ziemię.
Z tego powodu z lekkim zażenowaniem patrzę na wyczyny naszych rządzących, a w przyszłym tygodniu dorzucam 200 zł do funduszu Legg Mason Akcji (sygnał K cały czas obowiązuje). To chyba najskuteczniejsza reakcja.