Tak ludzie tracą fortuny.
Zazwyczaj pierwsza strata może być dość spora, ale jednak stanowiąca mniejszy czy większy ułamek kapitału, który nadal pozostaje nam w rękach. Dopiero kolejne kroki oznaczają wyruszenie na ścieżkę prowadzącą do katastrofy.
Zamiast teoretyzować, przejdę do konkretnej sytuacji.
Pod koniec grudnia kupiłem 6 opcji OW20O200 za łączną kwotę 2078,45 zł, czyli mniej więcej 4,5% kapitału , co uważam za nieco zbyt dużą ekstrawagancję, ponieważ w przypadku opcji bardzo często traci się 100% zainwestowanych środków.
Wtedy WIG20 oscylował w granicach 2320-2370 pkt.
Uznałem, że istnieje spora szansa na korektę i to taką głębszą rzędu 20-25%. W takim przypadku WIG20 mógłby spaść gdzieś do przedziału 1800-1900 punktów. Oznaczałoby to, że zarobię od 4 do 10 tysięcy złotych na putach.
Tymczasem minął niemal miesiąc, a WIG20 właściwie zrobił tylko jeden krok w górę 4 stycznia i wciąż znajduje się 100 punktów wyżej niż w momencie otwierania mojej pozycji i szanse na zarobek topnieją z każdym dniem, ponieważ opcje wygasają 19 marca 2010. W tej chwili mogę odzyskać mniej więcej 500 zł z zainwestowanej kwoty.
Od razu rodzi się pokusa, żeby koniecznie się odegrać, tym bardziej, że w styczniu też zostałem wyrzucony z gry na spadek ceny ropy naftowej.
Jeżeli ulegniesz takiemu impulsowi i zwiększasz stawkę w następnej transakcji, aby pokryć poprzednie straty, jesteś typowym hazardzistą, który prędzej czy później zostanie pozbawiony kapitału.
To bardzo niebezpieczna sytuacja z gatunku tych antyintuicyjnych i na przykład wielu ludzi tak jak Marek Niedźwiecki (cynicznie podejrzewam, że w filmiku poniżej odgrywa jedynie swoją rolę za odpowiednie wynagrodzenie) chcą koniecznie odzyskać kasę, nie do końca wiedząc w co się pakują.
Spójrzmy na to ze sportowej perspektywy – drużyna traci bramkę i automatycznie gra ofensywniej, aby wyrównać stan meczu.
Taka wola walki jest tez istotna w biznesie i wielu innych dziedzinach życia, gdzie docenia się tych, którzy nie poddają się tylko podbijają stawkę.
W inwestowaniu bardziej liczy się chłodna kalkulacja i walka z własnymi emocjami, także z nadmiernym strachem, który może nas paraliżować, nie pozwalając na podjęcie ryzyka nawet wtedy, kiedy szanse są wyraźnie po naszej stronie.
Dla niektórych rozwiązaniem pewnie jest jakiś mechaniczny system inwestowania, albo przynajmniej pewna automatyzacja naszych działań.
Portfel 46 062,9 zł (2870,76 + 29 289,24 zł+ 4800,9 zł+ 4400+ 4702)
Biura maklerskie 2870,76 zł:
Opcje na spadek WIG20
6 x OW20O200 506,4 zł
gotówka 2364,36 zł
Przerzuciłem 2330 zł z eurobanku do bossy i ustawiłem zlecenia kupna na PGE – tak jak podałem w komentarzu do tego wpisu. Poza tym otworzyłem rachunek w X-Trade Brokers, ale nawet się tam jeszcze nie zalogowałem.
Lokaty i depozyty 29289,24 zł:
Open Finance / Noble Bank 24169,08 zł
SKOK lokaty 5084 zł
eurobank 36,16 zł
Doszło 10 lokat po 549,12 zł w Open Finanse i do końcówki w eurobanku dorzuciłem 28,1 zł, żeby ten symboliczny grosz odsetek dziennie mi tam także dopisywano. Polbank ściął oprocentowanie Konta Mocno Oszczędzającego dla nowych klientów do 5,35%, co dobrze nie wróży i innym tego typu rachunkom. Dopiero pewnie gdzieś w drugiej połowie roku oprocentowanie może wzrosnąć, ale czy nie będzie to oznaczało powrotu do dzisiejszych poziomów?
Fundusze inwestycyjne 4800,9 zł:
UniDolar Obligacje 2787,14 zł
UniKorona Pieniężny 2013,76 zł
Waluty 4400 zł:
1100 Euro
Złoto 4702 zł:
46 g w monetach i sztabce
Wartość portfela od pewnego czasu stanęła w miejscu. Ruszy do przodu dopiero za kilka tygodni, no chyba, że wcześniej zobaczymy jakieś spektakularne spadki na giełdzie. Na razie nie zanosi się (wciąż w grze wariant 2600-2800 na WIG20) i na dodatek nie mam zamiaru się odgrywać, ani podejmować innych szczególnie agresywnych kroków przez kolejne tygodnie- wyjątek: podłączenie się do fali spadkowej na futures (1-2 sztuki), jeśli zejdą poniżej 2340 pkt.
Planuję spokojnie dorzucać kolejne środki czekając albo na przecenę na GPW, albo na propozycje prywatyzacyjne Skarbu Państwa (PZU, Tauron i inni). Wszystko zależy od ceny.