Mieszkania i kredyty to strasznie gorący temat w Polsce, prawdopodobnie z powodu wysokich cen nieruchomości w stosunku do naszych zarobków sprawiających, że mieszkanie nadal stanowi wielki luksus i marzenie dla większości Polaków. Nic dziwnego, że „odkrycie” dziennikarzy, że kiedy weźmiesz kredyt hipoteczny na wiele lat, nie tylko spłacisz swoje mieszkanie, ale przy okazji zafundujesz drugie bankowi, wywołało burzliwą reakcję publiki.
Większość ludzi patrzy tylko na niskie oprocentowanie w skali roku, czyli realnie w złotych może ono się wahać w granicach 6-7% i na miesięczną ratę, nie zaprzątając sobie głowy faktem, że tak naprawdę przez te 20 czy 30 lat spłacą swoje 300 000 zł długu, a drugie 300 000 zł oddadzą bankowi (kto chce, niech się pobawi kalkulatorem).
Dopiero, kiedy klient poznaje tajemną wiedzę matematyczną dostępną gimnazjalistom, doznaje szoku i zaczyna się intensywnie zastanawiać czy jego bank faktycznie jest wart takiego prezentu?
Na dodatek obecne stopy procentowe są stosunkowo niskie i kto wie czy za parę lat nie staną się ze dwa razy wyższe, znacznie podnosząc koszt kredytu hipotecznego i tym samym sumę odsetek?
Jednak trzeba gdzieś mieszkać, więc jeśli nie masz zapewnionego dachu nad głową na przyszłość musisz na ten cel jak najszybciej zacząć oszczędzać, aby danina dla banku była jak najniższa.
Poza tym wyższy wkład własny także często premiuje się lepszymi warunkami kredytu.
Tu jak bumerang wraca procent składany – w przypadku kredytu działa na naszą niekorzyść zmuszając nas do ciężkiej pracy na rzecz banku.
Siła procentu składanego jest mocno niedoceniana, ponieważ nie widać jej na początku drogi, gdy posiadasz na przykład kilkaset czy kilka tysięcy złotych –akurat w przypadku kredytu hipotecznego od razu działa na nas z całą swoją potężną mocą.
Odwracając sytuację: kiedy posiadasz 300 000 zł środków na zwykłej lokacie (no powiedzmy zoptymalizowanej), możesz dostawać niemal 1500 zł miesięcznie odsetek. Przyjemny dodatek do pensji, prawda?
No i właśnie po to między innymi istnieje ten blog, żeby ludzie stali się na mniejszą czy większą skalę takimi mini – bankami, kapitalistami, na których pracują pieniądze.
Zacząć można w każdej chwili, nawet zaraz, przelewając choćby 50/100 zł na konto oszczędnościowe czy spłacając saldo swojego zadłużenia na karcie kredytowej/kredycie odnawialnym.