Giełda jest jak psychopata i ciągle proponuje nam inne ceny. Raz nam oferuje KGHM po 140 zł, innym razem po 21 zł, a potem po 100 zł.
Czy wyobrażasz sobie, że przychodzisz do sklepu i okazuje się, że laptop, który chciałeś kupić, zdrożał z 3000 zł na 10 000 zł, a po paru dniach kosztuje na przykład 7000 zł?
Tak mniej więcej wygląda giełda, która jak wariat wykrzykuje nam codziennie całkiem inne ceny i naszym zadaniem nie jest przyjmowanie wszystkich jak leci (domena uzależnionych od handlowania), tylko tych, które uznamy za wystarczająco atrakcyjne.
Przynajmniej tak rozpatruje się je od strony fundamentalnej - jeżeli faktycznie umiemy dobrze ocenić daną spółkę i rynek oferuje nam kilkadziesiąt procent zniżki poniżej ceny godziwej, powinniśmy kupować, tak samo jak laptopa o wartości 3000 zł oferowanego za 1500 zł.
Niestety stopień komplikacji wyceny jest nieporównywalny i stąd kłopoty z właściwą oceną spółki.
Można pójść trochę na skróty i na przykład wykorzystać jako pomoc wyceny z biur maklerskich, ale ich optymizm trzeba bardzo filtrować i sprawdzić co zakłada analityk przy ich wykonaniu- na przykład, że za 5 lat spółka potroi sprzedaż i zysk itp. Ostatnio nieźle radzi sobie DIBRE, więc jako wstęp warto zacząć od takiego raportu.
Zauważmy jednak, że wszystko się zmienia i nawet idealna wycena w danym momencie, może za kilka miesięcy stać się nieaktualna, ponieważ na przykład spółka straci kluczowego klienta, albo pojawi się jakieś niespodziewane zdarzenie-typu nowa technologia czy kryzys finansowy gwałtownie podnoszący koszty dźwigni finansowej oraz milion innych nieznanych teraz zdarzeń.
Stąd czasem lepiej kupować drogo i sprzedawać jeszcze drożej, co preferują spekulanci.
Właśnie w takiej fazie znajduje się obecnie GPW i jej największe spółki (mniejsze niekoniecznie) –czysta spekulacja napędzana kontraktami i dlatego z całą świadomością wycofałem się z wyścigu do 2600 czy 2800 punktów na WIG20, ponieważ uderzenie może nadejść znienacka i zaskoczyć swoją siłą.
Aby jednak nie pozostać zbyt pasywny, liczę na czarnego łabędzia, że zaatakuje w ciągu najbliższych tygodni i w takim wypadku premia za puty będzie wysoka – niestety, podjąłem zbyt wielkie ryzyko (ponad 2k zł) i następna ewentualna próba polowania na krach przy kolejnym wyższym szczycie w zakresie 2600-2800 pkt będzie podjęta za czterokrotnie mniejszą stawkę. Może on wypaść na przykład w marcu jak przewiduje Wojciech Białek, co mi pasuje akurat do zmiany liderów kolejnej dekady z BRIC na coś nowego.
Tak od strony ortodoksyjnie technicznej nie jest to prawidłowe zachowanie, ponieważ powinniśmy grać z trendem średnioterminowym, a ja tu bawię się w przewidywanie, że ten długoterminowy jest jednak spadkowy i czeka nas kolejna silna fala w dół.
Dlatego nikogo nie zachęcam do naśladownictwa, tym bardziej, że S&P 500 przebił długoterminową linię trendu spadkowego, cofnął się do niej i odbił, traktując ją jak trampolinę, czyli sytuacja podobna do odbicia od wakacyjnej 200 SMA (więcej w komentarzu po sesji).
Nawet jeśli Biderman ma rację, i tak nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Poza tym wiele zależy od psychiki i reakcji na możliwą utratę pieniędzy. Na mnie te 2 tysiące złotych jakoś nie wywarły wielkiego wrażenia, ponieważ nie było to zagranie na jeden dzień, ale na 2-3 miesiące.
W ogóle celowo podaję dziś portfel (później uaktualnię wartość opcji), przed kluczowymi danymi z amerykańskiego rynku pracy, żeby nie mądrzyć się po fakcie w stylu „a nie mówiłem?”.
Portfel 46 394,48 zł (664,36 + 31584,64 + 4849,48 + 4510 + 4786)
Biura maklerskie 664,36 zł
Opcje na spadek WIG20
6 x OW20O200 630 zł
gotówka 34,36 zł
MBank mnie naprawdę rozbawił i nie będę nawet komentował tego co się dzieje z tym awaryjnym Alior Bankiem:
Właśnie szykuje się do przerzucenia 5 tysięcy do XTB i ze 3 tysiące wrzucę do bossy, a potem w zależności od potrzeb mogę ewentualnie dopłacać. W zasadzie interesują mnie w tej chwili jedynie pochodne, a akcje najprędzej w ofercie publicznej (o ile będzie dobra cena) np.: PZU. Szczerze mówiąc przyglądam się wciąż PGE ciekawsze ceny zaczną się bliżej dolnych widełek z IPO (17,5 zł).
Gra przeciw ropie naftowej zakończyła się porażką i stratą 480 zł/-9,8% (jeszcze trochę tu mieszałem po pierwszych zakupach, ale bez większych sukcesów).
Lokaty i depozyty 31 584,64 zł:
Open Finance / Noble Bank 18 677,88 zł
SKOK lokaty 5 084 zł
eurobank 7 822,76 zł
Wycofałem niemal całą gotówkę z awaryjnego Aliora do eurobanku i chociaż dostaję tu wyższe odsetki, a w końcu i tu i tam nie ma działającego biura maklerskiego :)
Poważniej mówiąc, w przyszłym tygodniu część środków rozparceluję jak podałem wcześniej.
Zakończona lokata w SKOKu przyniosła 5400 zł zwrotu kapitału +416 zł odsetek i zamieniłem ją na 11 x 549,12 zł w Open Finance na 3 miesiące dorzucając parę złotych ze styczniowej wpłaty oszczędności 550 zł.
Dodatkowo jeszcze dorzuciłem 6 lokat w Open Finance z kasy, którą wycofałem z Alior Banku.
Blog został wsparty kolejną dotacją, za którą dziękuję, a środki znalazły się w eurobanku.
Fundusze inwestycyjne 4849,48 zł:
UniDolar Obligacje 2843,87 zł
UniKorona Pieniężny 2005,61 zł
Tu cisza i spokój. W tym roku rozważam wejście na egzotyczne rynki przez fundusze HSBC lub WIOF, gdzieś w II czy III kwartale.
Waluty 4510 zł:
1100 Euro
Sytuacja na walutach stabilna: złoty buja się koło 4,1 za euro.
Złoto 4786 zł:
46 g w monetach i sztabce
Złoto zabawnie skorelowało w cenie uncji do punktów S&P500 i te wartości są dość podobne (były chyba przez chwilę nawet identyczne).
Ten rok powinien być zmienny, tak jak w prognozie banku Morgan Stanley i tym bardziej będzie trudno zarabiać, więc aż tak mocno nie spinam się, żeby coś kupować na siłę – na pewno jednak lokaty i bezpieczne instrumenty nie wystarczą.