Euro znalazło się znowu na wsparciu, blisko 4,06 zł (wykres w tym wpisie) i moim zdaniem to dobra pora na wakacyjne zakupy. Nie interesuje mnie w tym momencie sytuacja na Forexie, tylko zwyczajne euro dla Kowalskiego jadącego na wczasy czy spłacającego kredyt w euro. Zakup po 4,10 zł na pewno jest lepszy niż mój lutowy po 4,90 :)
Nie można jednak zakładać, że złoty nie zejdzie niżej pod 4 zł – wtedy kierunek raczej bliżej 3,8 zł, ale patrzę na ten kurs jako w miarę atrakcyjny dla każdego, kto wybiera się na ferie zimowe na narty w Austrii czy później na wakacje do Hiszpanii.
Z tego powodu dziś sam dobrałem trochę euro po 4,12 w kantorze (także do tego portfela) i wpłaciłem na walutowe konto oszczędnościowe w PKOBP.
Zresztą cały czas panuje taka zależność, że na przełomie miesięcy złoty jest słabszy niż po dziesiątym, całkiem możliwe, że wiąże się ona z przeliczaniem rat w CHF czy euro na złote przez banki. W końcu nasz rynek walutowy jest bardzo płytki i dość łatwo nim lekko sterować, o czym boleśnie przekonali się opcyjni hazardziści grający przeciw euro zawzięcie od 3,2 do blisko 5 zł.
W każdym razie kupiłem trochę euro, w tym do portfela APP Funds. Tu niestety środki się trochę mieszają z innymi, ponieważ trzymam je na jednym rachunku, ale tak pobieżnie liczę, że jakieś 2 euro odsetek doszło przez te kilka miesięcy w PKOBP i stąd założyłem, że dopłacam 98 euro po 4,12 zł za końcówkę z eurobanku + dopłacam nowe środki do portfela (niecałe 290 zł) – wszystko uwzględniłem w składzie portfela w panelu bocznym bloga.
Poza tym ostatecznie założyłem w ramach APP Funds 13 Lokat Optymalnych na 6 miesięcy (na rok nie chcę, bo może inflacja zacząć rosnąć od wiosny) w Open Finance. 12 po 549,77 zł i jedną za 549,12 zł. Po komentarzu pseudoinvestora zmniejszyłem kwotę ostatniej, bo według niego matematycznie najmniejsza możliwa kwota dająca zaokrąglenie do 9 groszy dziennie, czyli wspomniane 549,12 zł przechodzi w Open Finance. Skoro odsetki naliczane są codzienne, w skali roku takie paczki w Open Finance dają 5,98% netto, czyli niemal 7,4% brutto na tradycyjnej lokacie. Trochę uciążliwe są te przelewy, więc każdy niech sam decyduje czy mu się opłaci. Mi tak.
Nadal lekko łapię szczyt giełdowy i chociaż za bardzo nie wierzę w gadki Bernanke o jego woli umocnienia dolara, nadal czekam na UniDolarze – ten fundusz mogę nazwać jedyną pozycję spekulacyjną portfela, ale z niskim ryzykiem i bez lewara.
Jeśli natomiast dolar zacznie wyraźnie schodzić poniżej 2,7 zł, trzeba będzie zamknąć i zastanawiać się nad planem B, czyli co robić w czasie wzrostowej hiperboli na giełdzie.