Podejrzewam, że wiele osób cały czas szuka najlepszego zestawu, aby zminimalizować koszty i wycisnąć jak najwięcej ze swoich rachunków w banku czy biurze maklerskim.
Zacznijmy od konta w banku, które ma nam służyć do bieżących rozliczeń, czyli głównie opłacania rachunków. Najwygodniej takie operacje rzecz jasna wykonuje się przez internet i z reguły poświęcam jakąś godzinę w miesiącu na przygotowanie przelewów z przyszłą datą.
Kiedyś korzystałem ze zleceń stałych myśląc naiwnie, że wszystko będzie automatycznie ładnie chodziło bez mojej ingerencji i tak faktycznie było do momentu, kiedy zrezygnowałem z abonamentu pewnej sieci komórkowej, która i tak ściągnęła mi pieniądze z konta i to przez dwa kolejne miesiące. Odzyskałem je dopiero po jakichś 6 miesiącach, tracąc czas na jakieś bzdurne reklamacje i potyczki z operatorem. Podobną przygodę zaliczyłem później z jedną z platform telewizyjnych i od tamtej pory sam decyduję komu wysyłam pieniądze.
Jak to wygląda obecnie?
Pieniądze potrzebne do opłat bieżących trzymam na bezpłatnym koncie online w eurobanku (to na 5,05%) i tak jak wspomniałem wpisuję przelewy z datą przyszłą. Uwaga – w eurobanku nazywają się one „zlecenia” i dla uproszczenia najlepiej zdefiniować sobie odbiorców jako zaufanych– na przykład pod nazwą „telekomuna” czy „rabusie energetyczni” i wysyłać im potem zlecenia.
Do potwierdzania niektórych operacji i logowania się potrzebny jest token. Można wziąć sobie z banku taki fizyczny za 2 zł miesięcznie lub wgrać software do komórki i nic nie płacić.
Do niedawna bawiłem się w trzymanie pieniędzy na rachunku oszczędnościowym i potem przelewanie na konto online dzień przed płatnością, ale teraz różnica oprocentowania (0,25%) oznacza, że byłaby to zupełnie nieracjonalna ekonomicznie zabawa.
Aby rachunek w eurobanku był całkowicie bezpłatny, należy trzymać tam minimum 10 000 zł lub mieć wpływy co najmniej 800 zł miesięcznie.
Jeżeli masz nieregularne dochody, problem rozwiążesz przy pomocy mBanku przelewając jednego dnia pieniądze z eurobanku, a następnego z powrotem z mBanku. Jeśli nie masz nawet 800 zł, nie bardzo wiem do czego miałby Tobie się przydać eurobank, wystarczy mBank.
MBank oferuje wciąż darmowe konto z przelewami i kartą za friko. Wydaje mi się, że większości ludzi zupełnie wystarczy taka karta debetowa z delfinkiem i te 1000-2000 zł na eKoncie, aby czuć się zupełnie komfortowo.
Przy okazji przypomnę osobom z nieco mniejszych miejscowości, gdzie nie ma na przykład bankomatu euronetu czy placówki eurobanku i mają kłopoty z wpłatą i wypłatą gotówki, że do tych celów idealnie pasuje bank Pekao SA i Eurokonto Net.
Jeżeli należysz do ludzi zdyscyplinowanych, czyli mniejszości klientów banku powinieneś pomyśleć o karcie kredytowej. Zwracam uwagę, że w Polsce lawinowo rośnie zadłużenie właśnie na kartach kredytowych. W 2005 roku było to 4 mld zł, w 2007 8 mld, a ostatnie dane z sierpnia mówią już o 14 mld zł. Karta kredytowa wbrew nazwie nie służy do zadłużania się.
Kredytówka jest jak nóź: jeden ukroi sobie kawałek chleba, a drugi skaleczy się w palec.
Na pewno przydaje się do kontroli wydatków, przy wyjazdach zagranicznych (hotel, wypożyczalnia aut itd.), nie trzeba nosić przy sobie bilonu itp. Przy okazji można też coś niecoś zyskać w programach lojalnościowych czy cashbacku. Przyznam, że niespecjalnie mnie to interesuje i tu bije się w pierś, że nie do końca optymalizuję wykorzystanie karty kredytowej, więc nie powiem która karta kredytowa jest w tej chwili faktycznie najbardziej opłacalna.
Zajmuję się wyłącznie pilnowaniem spłaty całego salda w terminie co znaczy, że nie interesuje mnie oprocentowanie.
W ogóle kredyty to nie za bardzo moja domena, chociaż w tym tygodniu pewien gość pokazał mi symulację kredytu gotówkowego z Pekao SA z RRSO (stało jak byk) 34,8% - no na takie coś to mnie nie stać na pewno :)
Jeżeli musisz brać kredyt gotówkowy, proponuję odnawialny, żeby płacić za rzeczywiście wykorzystane środki, ewentualnie kredyt z ratami malejącymi.
Co do kredytu hipotecznego - nie wypowiadam się, ale nadal według mnie opłaca się w CHF, o ile taki dostaniesz – trzeba tu wszystko dokładnie liczyć po 10 razy i czytać dokładnie wszystkie umowy, a jak czegoś w nich nie rozumiesz udaj się lepiej do radcy prawnego i zapłać te parę zł za poradę. No i przeglądać jak najwięcej ofert, także w sieci.
Jeżeli chodzi o konto oszczędnościowe to najlepsze procenty daje Polbank i jego Konto Mocno Oszczędzające. Nadal jest to 6,5% netto do 5000 zł i możemy posiadać trzy takie konta.
Dlaczego w takim razie nie używam do rozliczeń Polbanku zamiast eurobanku?
W skrócie dlatego:
Polbank +internet = masakra.
Jak już wspominałem, bieżące środki i pewną rezerwę trzymam na rachunkach oszczędnościowych w eurobanku, które niestety szybko gubią procenty i obecnie zostało ich już tylko 5,3% w skali roku co oznacza, żeby dostać minimalny grosz odsetek dziennie na rachunku saldo minimum to 34,44 zł. Jeśli posiadasz konto w eurobanku i nie masz jeszcze 15 rachunków oszczędnościowych, proponuję dorzucić nowe i przelać po te 34,44 zł minimum (ewentualnie trzeba będzie dodać coś po kolejnej obniżce).
Maksimum to 17 150 zł, ale ze względów praktycznych lepiej trzymać kilkaset zł mniej, aby za szybko nie wpaść w sidła Belki.
Jeżeli posiadasz ROR w Kredyt Banku, dodaj Lokatę Swobodną do 15 000 zł na 6% netto. Podobnie w InvestBanku dla właścicieli RORów jest 4-miesięczna (Nie)Codzienna Lokata na 5,69% netto.
Z typowych lokat najciekawsze oferuje Open Finance, czyli jest to nadal lokata optymalna na 5,25% netto bez ograniczeń ich liczby (od 500 do 15 000 zł każda, aby ominąć podatek).
Są one na 3 lub 6 miesięcy.
Jeśli chcesz na nieco dłuższy termin, zastanów się nad Skokiem Wołomin (opłaty początkowe 75 zł) lub AIG Bank Polska na 9 miesięcy (6,6%, minimum 5000 zł).
Na rok Meritum Bank daje 5,15% z kapitalizacją dzienną, czyli odpowiednik tradycyjnej 6,5% (minimum 3000 zł).
Padają tez pytania o lokaty strukturyzowane. Proponuję zastanowić się nad tym czy bank szykuje produkt, za który chętnie zapłaci klientom na przykład 10% w skali roku czy też bardziej prawdopodobna jest wersja: zwrot kasy lub na przykład 90% środków? Ja oceniam zespoły przygotowujące struktury jako całkiem sprytnych ludzi i częściej oni wygrywają kasę dla banku niż przegrywają, choć nawet w wypadku, gdy muszą wypłacić pieniadze ze struktur są dobrze zabezpieczeni opcjami czy futuresami. To taka gra win-win dla banku, ale większa wygrana jest jak klientom trzeba oddać tylko kapitał i to zwykle niecały lub nadgryziony przez inflację.
Teraz kolejna sprawa, czyli biuro maklerskie. Na najtańsze w tej chwili wygląda X- Trade Brokers (chyba nawet mam otwarty tu rachunek, ale zapomniałem loginu itd. :)
Na minus trzeba zapisać niezbyt dobre opinie o XTB jako brokerze foreksowym, jednak znacznie lepiej wypada jego ocena jako maklera.
Pażdziernikowy ranking miesięcznika „Forbes” na najlepsze biuro maklerskie wygrał nowy gracz, czyli Alior Bank. Ogólnie moje w miarę pozytywne wrażenie pogłębiło się po przetestowaniu w praktyce jak Alior zachowa się w sytuacji nietypowej.
We wrześniu ze względu na obroty dostałem lepszy pakiet notowań „Inwestor Plus”.
Niestety nie zdążyłem w czwartek w porę zadzwonić i zrezygnować z niego na październik, więc Alior pobrał opłatę 69 zł.
Zatelefonowałem w tej sprawie w czwartek pod wieczór i w piątek rano kasa wróciła na konto, czyli zachowali się OK, choć regulaminowo nie musieli.
Prowizje nie są wcale aż tak rewelacyjne w Alior Banku, dla mnie najważniejsza jest integracja z kontem bankowym i stałe oprocentowanie środków na lokacie nocnej (szkoda, że tak niskie). Przykładowo dziś dopisują mi jakieś tam grosze, a na rachunku w DM BOŚ przez lata nie dostałem nawet 10 gr. Nie chcę wcale narzekać na bossę, bo uważam to biuro za w pełni profesjonalne i polecam każdemu, przynajmniej jako rezerwowy rachunek.
W ten sposób mój wybór naprawdę przypadkowo pokrył się z pierwszą trójką „Forbesa”.
Stanowczo odradzam za to eMaklera w mBanku, a żeby nie wyszło, że jestem od czarnego PRu, polecam jedyny wciąż naprawdę dobry produkt mBanku, czyli SFI. To dla mnie najlepsza platforma do kupowania bez prowizji funduszy inwestycyjnych. Konkurencja też coś tam ma, ale tu podoba mi się najbardziej, choć jak widać od dawna nic nie kupowałem.
Zestaw inwestora – ciułacza na październik 2009 na pewno jest wielce subiektywny, więc niekoniecznie dopasowany do potrzeb wszystkich, lecz mam nadzieję, że przynajmniej dla części Czytelników będzie w jakiś sposób praktycznie użyteczny.