Zanim zapytamy jak zainwestować w spółki niepubliczne, powinniśmy zastanowić się po co? Sprawa wydaje się dość oczywista - spółki nienotowane nie mają płynnego rynku, na którym odbywa się handel nimi i stąd ich cena jest z reguły sporo niższa od tych publicznych. Z tego powodu samo ich wejście na parkiet NewConnect czy GPW z reguły oznacza automatycznie wzrost ich wartości. Niestety, nasze uczestnictwo w IPO (ofercie publicznej) nie gwarantuje sukcesu, bo czasem cena już jest lekko zawyżona, albo w danym momencie na giełdach panuje nieodpowiednia koniunktura.
Najpewniejsze IPO to duże płynne propozycje oferowane przez Skarb Państwa, chociaż mnogość planów na najbliższe miesiące oznacza, że pewniakami powinny być te pierwsze, a kolejne niekoniecznie. Z tego powodu warto przygotować sobie co nieco gotówki na zakupy.
Wracając do tytułowego pytania najprostsza odpowiedź brzmi, żeby założyć swój fundusz private equity czy venture capital i szukać okazji. Zainteresowanych jak to wygląda w praktyce, znających angielski mogę odesłać do wykładu nr 20 udostępnionego przez Yale University, w którym Stephen Schwarzman opowiada o tajnikach pracy w funduszach Blackstone Group (nie mylić z Blackrock).
W Polsce powstało już całkiem sporo tego typu funduszy i konkurencja jest stosunkowo duża. Wiele z nich sprzedaje swoje akcje na giełdzie i możemy zostać niejako ich współudziałowcem – np.: MCI, Capital Partners, bmp AG czy Inwest Consulting.
Najbardziej zmienne są te z NewConnect i w razie trwałej poprawy koniunktury dadzą najwyższe stopy zwrotu.
Tu strategii znajdziemy bardzo wiele: jeden inwestor gra wyłącznie technicznie, a inny podchodzi do takich funduszy jak do wehikułów rozpraszających ryzyko i inwestujących w jego imieniu niczym Berkshire Hathaway Warrena Buffetta (wczorajsza cena za akcję serii A to bagatela 100 660 USD).
Oczywiście, że najlepszy sposób to założenie spółki, rozkręcenie jej i sprzedanie części swoich akcji w IPO, a potem oddanie kontroli inwestorowi branżowemu, lecz nie każdy ma czas, kapitał i umiejętności do takiej drogi.
Jednym z alternatywnych rozwiązań mogą być fundusze zamknięte. Z tego powodu trochę eksperymentalnie wczoraj stałem się posiadaczem certyfikatu Investor LBO FIZ kupionego za całe 920,03 zł +prowizja 3,5 zł. Teoretycznie ostatnia wycena z 30 czerwca przedstawiona przez Investors wyniosła 1166,1 zł, czyli niby dyskonto jest. Bardziej jednak mnie ciekawi czy ktoś z nimi związany nie podciągnie trochę kursu na GPW, bo planują wkrótce nową emisję certyfikatów i niby po co ktoś kupowałby je w emisji, jeśli miałby sporo tańsze na giełdzie?
Zobaczymy jak będzie, specjalnie nie wierzę w ich jakieś wielkie umiejętności, więc zaryzykowałem niedużo.