Na pytanie jak zarobić na spadkach na giełdzie najprostszą odpowiedzią jest wzięcie szortów na indeksy giełdowe lub akcje, albo zakup opcji put (ewentualnie wystawienie opcji call).
Jeśli nie zrozumiałeś poprzedniego zdania oznacza to, że na razie nici z takiego zarabiania i póki co skup się na edukacji, a zaczynaj dopiero jak dokładnie się dowiesz o co tu chodzi. Najlepiej od kontraktów na akcje, bo operujesz na mniejszej dźwigni – na przykład 1 fut na TPSA odpowiada wartości tylko 1500 złotych przy naprawdę groszowym depozycie ledwie ponad 100 złotych.
Tymczasem najrozsądniej będzie wpłacić pieniądze na lokatę do banku i spokojnie czekać. Przykładowo przedłużona do 14 lipca lokata optymalna w Open Finance daje 6,5% netto w skali roku i tam można wrzucić część środków na 3 miesiące, a także trzymać pod ręką trochę na koncie oszczędnościowym.
Rzecz jasna o ile sprawdzi się wariant ze spadkami mniej więcej do końca października - skąd ten październik? Więcej w drugiej części wczorajszego wpisu.
A co potem? Kupowanie wybranych akcji. Pojawią się wyniki kwartalne, można będzie studiować je oraz wykresy przez parę miesięcy przed wyborem.
Jeżeli ktoś jest zupełnie bez akcji i jednostek agresywnych funduszy inwestycyjnych, moim zdaniem w przypadku tych ostatnich może zaczynać delikatne zakupy w drugiej połowie lipca, w regularnych porcjach. Moje typy z szerokiego rynku polskich akcji to Allianz i Legg Mason uzupełniane specjalistycznymi. Za te parę setek można zaryzykować przy 17xx na WIG20, bo nawet spadek do 1200 czy 1500 i ciągłe uśrednianie w równych porcjach powinno przynieść jakiś zysk w terminie 2-3 lat, ale to podkreślam w sytuacji, gdy ktoś ma zupełnie pusty portfel z funduszami inwestycyjnymi i jest zdeterminowany do regularnego dokupowania.
Dla gracza sprawa wydaje się dość oczywista, czyli eska, ale widzę tu na razie małe „ale”.
Nie pojawił się sygnał S wynikający z wybicia z konsolidacji ciągnącej się od maja, która rysuje RGRa. Moim zdaniem padnie on jeśli w cenach zamknięcia futy zejdą poniżej 1760 punktów.
Z drugiej strony od maxa powyżej 2000 jeszcze na poprzedniej serii z 15 czerwca do tych 1760 mamy prawie 300 punktów, więc i w tym zakresie daje się wycinać całkiem niezłą kasę obstawiając spadki – jednak teraz dopiero wyjście S&P500 poniżej 880 pociągnęłoby wszystkich w dół i szykowałaby się potencjalnie szybka kasa rzędu co najmniej kilkudziesięciu punktów na kontrakcie. Zakładając stopa w rejonie 1790 potencjalny zysk/ryzyko wygląda ciekawie.
Sam jeszcze się waham czy w to wejdę czy nie, ale ze względu na tradycyjny brak czasu raczej zrobię to ewentualnie jedną sztuką.
Jak to podsumować?
Inwestorzy zbierają kasę, trzymają ją na lokatach i rachunkach oszczędnościowych i analizują spółki czekając aż przewali się fala spadkowa.
Zainteresowani funduszami szykują się do powrotu na rynek.
Spekulanci golą optymistów trzymających longi.
To w wersji najbardziej prawdopodobnej, ale wiadomo, że na rynku nie ma nic pewnego więc równie dobrze może być odwrotnie i taki wariant też trzeba sobie wcześniej przygotować.