środa, 6 maja 2009
Obligacje dziesięcioletnie 7,3% w czerwcu
Obligacje są idealnym rozwiązaniem dla osób, które cenią spokój i względnie niezły przychód. Obecnie najciekawsze wydają się obligacje dziesięcioletnie nabywane w czerwcu, które przyniosą prawdopodobnie 7,3% w pierwszym okresie odsetkowym.
Mniej zorientowanym w temacie wyjaśniam, że obligacje skarbu państwa to po prostu pożyczka, której udzielamy państwu na finansowanie jego nieograniczonych wydatków. Ja na przykład z powodów ideologicznych nie kupowałem żadnych obligacji, kiedy wicepremierem był Lepper. Temu Panu z zasady dobrowolnie nie chciałem dawać żadnych pieniędzy. No ale dość polityki, bo naprawdę szkoda czasu i nerwów.
Niektórzy mylą obligacje z funduszami obligacji. Trzeba pamiętać, że stopy zwrotu z funduszy obligacji są zmienne i są one ryzykowne zarówno w pozytywnym jak i negatywnym znaczeniu tego słowa, więc nie wiemy z góry jaki przyniosą nam one zysk.
Najczęściej idealnym momentem do zakupu większości funduszy obligacji jest początek cyklu obniżek stóp procentowych, ale teraz przy głównej stopie referencyjnej NBP 3,75% nie ma za wiele miejsca do zejścia w dół.
Oczywiście fundusze różnią się strukturą portfeli i strategią. Poza tym inwestują też w bony skarbowe, obligacje korporacyjne czy zagraniczne, ze stałym kuponem itd., ale sam nie planuję ich zakupów z tej prostej przyczyny, że cały świat chce teraz pożyczać kasę, a gorzej z oddawaniem.
W USA istnieje wiele spółek, które znajdują się w całkiem niezłej kondycji i muszą pożyczać pieniądze na bieżące finansowanie inwestycji, a ze względu na problemy z bankami oferują wysokie oprocentowanie na swoich papierach dłużnych. Wielu doświadczonych inwestorów lokuje w nich teraz całkiem sporą część swoich środków.
W Polsce obowiązuje inny model, zbliżony raczej do niemieckiego, bez rozwiniętego rynku obligacji korporacyjnych powszechnie dostępnych, a finansowaniem potrzeb przedsiębiorstw zajmują się głównie banki. Stąd naprawdę ograniczone możliwości dla przeciętnego Kowalskiego lokowania w nie pieniędzy, ale na razie i tak nikomu nie polecałbym samodzielnych prób, bo trzeba naprawdę nieźle znać się na finansach, aby umieć ocenić kondycję pożyczkobiorcy, szczególnie w tak trudnych czasach.
Pozostają obligacje skarbowe. Mamy do wyboru obecnie 2,3,4 i 10-letnie. Najciekawiej wyglądają według mnie te ostatnie. Zwrócił na nie moją uwagę wczoraj Emil Szweda z Open Finance w TVNCNBC Biznes i skoro zaraz pod wtorkowym wpisem pojawiło się pytanie Czytelnika o w miarę bezpieczne długoterminowe oszczędzanie, wiadomo już skąd wziął się ten dzisiejszy tekst.
Konstrukcja obligacji pozwala nam na prognozowanie ich oprocentowania nieco wcześniej. Do wskaźnika inflacji podawanego w poprzednim miesiącu w skali rocznej dodawana jest premia, za pierwszy rok nieco wyższa, a potem trochę mniejsza.
Obecna seria majowa da nam 7% odsetek za rok, a za rok inflacja + 2,75%.
Tymczasem w czerwcu dostaniemy nieco więcej, czyli (i tu mam wątpliwość, bo Szweda podawał wczoraj zdaje się 7,4%) 3,9% inflacja +3,4% premii, czyli 7,3%. Nie jestem pewien czy premia będzie taka sama jak majowa, więc może być 7,3 lub 7,4%. W kolejnych latach premia będzie mniejsza i oprocentowanie będzie pewnie wyglądało tak: inflacja roczna +2,75%.
To wygląda całkiem nieźle, tym bardziej, że obligacje można bez problemu kupować przez internet w wygodnych nominałach po 100 zł. Szczegóły na stronie obligacje skarbowe.
Jeżeli zapragniesz sprzedać je wcześniej przed zapadnięciem, poniesiesz koszt 1 zł od każdej umorzonej sztuki.
Dziesięciolatki można też wrzucić do IKE.
Jaki jest minus? Jeżeli inflacja zacznie rosnąć to bufor premii może nie wystarczyć i tu mam spore, według mnie uzasadnione wątpliwości. W takim wypadku posiadacze pewnie będą zmuszeni umorzyć je wcześniej i przerzucić się na inne instrumenty finansowe.
Ciekawi mnie też dziura budżetowa, która powinna się pokazać w wakacje, ale zakładam, że Polska jednak nie zbankrutuje jak Rosja w 1998 ;)
Na razie zanosi się, że inflacja powinna spadać i przynajmniej przez pierwszy rok obligacje dziesięcioletnie z 7,3% czy 7,4% to całkiem niezła alternatywa dla poszukujących spokoju i bezpieczeństwa, chociaż mi ze względu na elastyczność na razie wystarczają tradycyjne lokaty i konto oszczędnościowe na 6,06% netto.