Wczoraj kontrakty na ropę naftową dotknęły kolejnego dna, czyli $46,80 za baryłkę.
To niesamowite, ale jeszcze w lipcu ropa kosztowała sto dolarów więcej.
Szczerze mówiąc, wcale mnie taka sytuacja nie martwi. Polska nie wydobywa ropy, a większość z nas tankuje benzynę i jakoś towary trzeba w końcu przewozić, więc o jeden impuls inflacyjny mniej.
Od strony spekulacyjnej nie widzę powodów do zakupów czegokolwiek w ostrym trendzie spadkowym lecz poza Foreksem warto się przyglądać certyfikatom Raiffeisena na GPW.
Szorcenie przy takich poziomach także wydaje się niezbyt sensowne, bo ryzyko spore.