W piątek o 21 indeks S&P500 pałętał się poniżej 750 punktów i wydawało się, że został wygenerowany wieloletni sygnał sprzedaży, gdy nagle nastąpił gwałtowny atak i dość tradycyjnie Amerykanie polecieli ponad 6% do góry kończąc powyżej 800 punktów i rysując na świeczkach formację objęcia hossy.
Wczoraj została ona praktycznie potwierdzona, ale żeby nie było łatwo indeks zatrzymał się na oporze 850 punktów i znowu mamy zagadkę na dziś.
Zaskakuje potężna siła odbicia, ale skoro ignoruje się złe infa makro, może to oznaczać początek czegość większego.
Przykładowym zasięgiem na najbliższe parę tygodni będzie około 1000 punktów dla S&P500, a dla nas przejście oporu na 1900 punktów na WIG20.
Ogólnie to wszystko jest bardzo dziwne, ale nie ma co się spierać z faktami.
Tym razem stoję poza rynkiem. Zarobili łapacze dołków. Tymczasem twardo trzymam się rozsądku i czekam co z tego wyniknie. Najwyżej załapię się na mniejszą część odpału.
Jeśli przejdziemy 1800 punktów na WIG20 kupię coś z bliskim stopem, na razie patrzę sobie na karuzelę z dużym zaskoczeniem, pewnie jak wszyscy. Ciekawi mnie jak rynek zachowa się w czasie korekty tych szalonych wzrostów. Czy znowu przejdziemy do stadium panicznej wyprzedaży?