Socjalistyczne zapędy władz amerykańskich przerzucających błędy bankierów na podatników mają się rzekomo skończyć happy endem, ale poczekajmy, co czas pokaże. Wczorajsza zwyżka była w dużej mierze napędzana przymusowym zamykaniem szortów oraz pewnie banki coś wrzuciły z drukowanej im hojnie gotówki przez Fed. Poza tym wygasały derywaty, więc wiarygodność ruchu jest średnia. No i odbicie się należało po takim zjeździe.
Jesteśmy teraz w takiej fazie bessy, że wszyscy mają tracić: posiadacze akcji, jednostek funduszy inwestycyjnych czy spekulujący na zwyżki towarów i surowców. Najnowszym hitem jest wykończenie grających na spadki. Wczoraj Bush straszył ich w swoim przemówieniu procesami sądowymi. Ciężkie jest życie inwestora w USA.
Zobaczymy, czy utrzymamy się nad 2400 - w co wątpię, a później nad 2200. Gdyby to drugie udało się, moglibyśmy w końcu mówić o przynajmniej krótkoterminowym dnie.
Do góry sygnałem kupna byłoby przejście 2500, a potwierdzeniem złamanie trendu spadkowego.
Klasycznie powinno być odbicie i powrót do zjazdu, albo kontynuacja zjazdu i przejście w fazę marazmu. Jak emocje i obroty spadną i pokisimy się trochę w horyzoncie, dopiero wtedy powinny tworzyć się zręby nowej hossy. Tak powinno być teoretycznie, ale życie pokaże czy wzór się powtórzy.
Stan portfela 23 178,98 PLN (7505,24 + 417,74 + 12 646 + 2610)
Biuro maklerskie 7505,24 PLN :
Certyfikaty na złoto 10 x - wartość 2000 PLN
Certyfikaty na indeks WIG20 UCW20AOPEN x 6 - wartość 403,55 PLN
Olympic 140 akcji wartość 1001 PLN
Gotówka 4 037.90 PLN
Od wtorku popełniam błąd za błędem. Wczoraj to była wręcz kosmiczna głupota. Miałem zamiar sprzedać GTC na końcowym fixie - była piękna podbitka do 23,6 i akurat wykonałbym prawidłową transakcję, ale coś mnie podkusiło, żeby sprzedać wcześniej na sesji po 21,56. Zamiast ponad 250 zł, zarobiłem 5 x mniej (+49,44 PLN).
Pozostałe ruchy z mijającego tygodnia:
We wtorek zamknąłem S na fut KGHM po 61,30. Liczyłem na odbicie, że pociągnie miedź w górę i tam odnowię eskę na nowej serii. Tymczasem mogłem zarobić 2x tyle (zysk+349 PLN).
W środę spróbowałem złapać nisko longa i wziąłem go po 2324. O dzień za wcześnie.
Strata 486,9 PLN. Pisałem, że liczę na 20 pkt, ale gdybyśmy stali >2300 trzymałbym L. Za dużo tu zależało od szczęścia. Gdybym zrobił to w czwartek po na przykład 2250-70, miałbym zysk ponad 1000 zł wczoraj (na 100 % zamknąłbym L dopiero w ostatniej godzinie). Transakcja głupia, ale mogła przynieść nadzwyczajny zysk.
W poniedziałek wyleciałem z akcji Getinu i PKN ( -79,9 PLN; -106,2 PLN). W tym drugim przypadku strata jest bardziej nieprzyjemna, bo Orlen wypadł niemal na dołku.
Dołożyłem 21 certyfikatów UCW20AOPEN 11 po 76,69 i 10 po 76,42.
Wczoraj dumałem jakiś czas i uznałem, że ryzyko jest zbyt duże na mój rozum. Oddałem 20 UCW po 78,9.
Zostawiam 6 czyli o 1 więcej niż miałem tydzień temu.
Kupiłem 10 certyfikatów na złoto, które dynamicznie przełamało trend spadkowy. W czasach zawieruchy
wielu się w nie pakuje. Zapłaciłem pewnie trochę za dużo (2003,1 PLN z prowizjami), ale to pozycja typowo defensywna. Coś zamiast szortów.
Starczy już tych głupot i w nadchodzącym tygodniu nie wklepuję żadnych zleceń poza ewentualną realizacją stoplossów. Zakaz transakcji co najmniej na tydzień dobrze mi zrobi.
Fundusze inwestycyjne 417,74 PLN:
Legg Mason Akcji 1,44 j.u. 417,74 PLN
Było blisko wylotu z portfela, ale po piątku wycena się poprawi. Jeżeli wytrzyma, dojdzie kolejne 120 PLN i nowy poziom mojej wytrzymałości na straty przesunie się na 500 PLN.
Lokaty i depozyty 12 646 PLN:
mBank 1846 PLN
SKOK lokaty 10800 PLN
Pozostałe inwestycje 2610 PLN:
Monety kolekcjonerskie - srebrne 1450 PLN
Sztabka złota 1/2 uncji 1010 PLN
Sztuka/kolekcjonerstwo 150 PLN
Po ganianiu się z giełdą w ostatnich dniach wrzucam na luz i popatrzę na cyrk z pozycji widza. Defensywny portfel pozwala mi na spokój. Jeśli będzie hossa i spóźnię się na pociąg, wcale się nie zmartwię. Wezmę wtedy L na kontraktach i bez trudu odrobię dystans, ale póki co bessa trwa i nie ma długoterminowych sygnałów kupna.