"Liar loans" to kredyty hipoteczne udzielone ludziom, którzy nie mieli udokumentowanych żadnych dochodów, ani zabezpieczeń. Inaczej nazywano je też NINJA, czyli No Income No Job/Assets, co znaczy mniej więcej po polsku "bez dochodów, bez pracy czy aktywów".
Goniąc za zyskiem amerykańskie banki na potęgę wręcz wciskały ludziom te kredyty licząc, że w razie czego i tak się sprzeda zabezpieczenie w postaci nieruchomości.
Niestety ceny nieruchomości zaczęły spadać, kredytobiorcy jak było wiadomo od początku nie spłacali kolejnych rat (bo niby z czego) i zaczęły się problemy.
Tym większe, że szalone banki inwestycyjne wymyśliły sobie opakowanie tych kredytów w CDO, czyli obligacje zabezpieczone tymi kredytami. Upychają je teraz w bilansach i żonglują księgami, ale fakt jest taki, że chodzić może o przynajmniej kolejne 100 miliardów dol. strat.
Co gorsza, wiele firm i to tych notowanych na giełdzie w Nowym Jorku ulokowało w tych "obligacjach" swoje pieniądze. Trudno im się dziwić skoro renomowane agencje ratingowe nadawały śmieciowym obligacjom rating AAA.
Fed pompuje kasę do systemu, obniżył szaleńczo stopy - prawie się proszą o dwucyfrową inflację mając teraz główną stopę na poziomie 2% przy aktualnej inflacji już 5,6%, ale wciąż nie widać końca problemów z kryzysem hipotecznym i możliwym jego efekcie ubocznym - recesji gospodarczej.
Zaufanie do banków inwestycyjnych na pewno bardzo zmalało, banki obawiając się kłopotów niechętnie udzielają pożyczek, inflacja rośnie, gospodarka zwalnia, a jednak giełdy w USA wciąż trzymają się zaskakująco mocno.
Optymizm wydaje się podejrzany i stąd moje bardzo nikłe zaangażowanie po stronie kupujących. Co nie znaczy, że jeśli przebijemy opór pod 2800, nie będę szedł za trendem wzrostowym wraz z szalonym tłumem.