"Największym wynalazkiem ludzkości jest procent składany."
Albert Einstein
Większość ludzi jest zmuszona do pracy dla pieniędzy. Mało kto może sobie powiedzieć - pracuję głównie dla satysfakcji. Niestety, najsilniejszym motorem wyganiającym nas rano z łóżka jest comiesięczna wypłata. Niewiele osób zastanawia się nad tym i uznaje, że tak musi być.
A może warto spróbować odwrócić sytuację i sprawić, żeby pieniądze zaczęły pracować dla nas?
Rzecz jasna osiągnięcie takiego stanu wymaga odpowiedniego kapitału. Najpierw należałoby zacząć od jeszcze innej strony, czyli pytania ile pieniędzy potrzebuję, żeby normalnie żyć? A zatem najlepiej oszacować całoroczne wydatki + dodać rezerwę 20% i podzielić przez 12.
Jeśli masz żonę/męża i troje dzieci, wyjdzie niezła sumka. Podejrzewam, że minimum 5-6 000 PLN miesięcznie, a jeśli chcesz co roku wyjeżdżać na urlop za granicę, albo zmieniać auto co 3 lata, pewnie i 10 000 może być za mało.
W moim przypadku potrzebuję mniej więcej 5000 PLN miesięcznie na wszystkie podstawowe potrzeby, czyli dziennie ok. 160 PLN.
Jeśli miałbym żyć wyłącznie z odsetek zgromadzonych na lokacie - w tym przypadku najlepsze oprocentowanie oferują SKOK-i do 7% rocznie, potrzebowałbym na dziś ok 1,8 mln zł, aby skromnie żyć z odsetek nie przejadając kapitału, tylko korzystając z samych odsetek powyżej inflacji i po uwzględnieniu belkowizny.
Wyznaczyłem sobie nieco ambitniejsze zadanie czyli 3 mln zł, na razie pół żartem-pół serio przy dość skromnym obecnie portfelu, ale jakiś cel przecież trzeba mieć.
Moim zadaniem jest osiągnięcie takiej kwoty za 20 lat.
Historycznie fundusze inwestycyjne w USA w ostatnich 80 latach osiągały średnioroczną stopę zwrotu na poziomie 10,6% nie uwzględniając inflacji. Ja przyjąłem, że w ogóle nie interesują mnie fundusze zrównoważone czy obligacji, biorę pod uwagę wyłącznie fundusze akcji, a fundusze rynku pieniężnego traktuję jako gotówkę chronioną przed inflacją.
Wiadomo również, że na przestrzeni lat, zwykle lepsze wyniki osiągają fundusze inwestujące w małe spółki, czego dowodem może być niedawna megahossa na naszych "MIS-iach". Oczywiście mogę mieć pecha i trafić na dwudziestolecie z gorszymi wynikami, ale z drugiej strony równie dobrze może być odwrotnie i będzie piękna hossa.
A teraz pytanie gdzie tu siła procentu składanego?
Ano sekret leży w tym, że nawet niewielkie kwoty systematycznie odkładane tworzą naprawdę solidne majątki.
Najważniejsze są tu systematyczność oraz reinwestowanie zysków. Jeśli któregoś elementu zabraknie, nie uda się.
Teraz warto pobawić się z kalkulatorem.
Na początek wpisałem swoje aktualne aktywa z bloga czyli 3700 PLN. Co miesiąc, na razie zakładam skromnie dokładać 300 PLN. Jeśli przyjmiemy, że uda się mi uzyskać średniorocznie 7% ponad inflację, uzyskam ok 170 000 PLN w dzisiejszych pieniądzach za 20 lat.
A teraz mały trik. Gdybym zdołał wycisnąć 15%, zgromadziłbym ponad 500 000 PLN. Dla 20 % kwota wynosi już 1,1 mln PLN. A przy 26,1% średniorocznego zysku ponad inflację mogę uzyskać wymarzone 3 mln PLN w dzisiejszych pieniądzach.
I to wszystko przy zaledwie 300 PLN wpłacanych co miesiąc.
Aktualnie szalejącym na parkiecie "dzieciom hossy" takie zadanie wydaje się banalnie proste, a mi niestety mało realne.
Uważam, że należy inwestować częściowo konwencjonalnie - stąd w moim portfelu są i będą jednostki funduszy akcji. Dojdą do nich w najbliższym czasie jednostki indeksowe. Te środki będą tworzyć stale rosnący rdzeń.
Wokół niego muszę z pewnością szukać czegoś alternatywnego, zaczynając od najprostszego pomysłu, czyli bezpośredniego kupowania akcji, ale próbować też innych sposobów czyli mam np.: część środków w srebrnych monetach.
Jeśli ktoś dobrnął ze mną do końca, może go jeszcze raz pocieszę, że nie liczy się wcale początkowy kapitał, ale ważniejsza jest stopa zwrotu i prosty przykład jak zrobić milion w 15 lat:
Znajdź coś, co przyniesie 30% rocznie (własny biznes?), a za 15 lat będziesz miał pierwszy milion wpłacając co miesiąc zaledwie po 300 PLN.